Trener Jakub Bednaruk zdecydował się na rozpoczęcie spotkania z Arturem Szalpukiem w wyjściowej szóstce, który wraca po kilkutygodniowej pauzie. Było to też trochę wymuszone brakiem Aleksandra Śliwki, który w ostatniej kolejce doznał kontuzji kostki i na pewno nie zagra do końca roku. To osłabienie AZS Politechniki Warszawskiej na pozycji przyjmujących było doskonale widoczne od samego początku pojedynku, bowiem zagrywający Transferu Bydgoszcz siali spustoszenie po drugiej stronie siatki (5:8). Warszawiacy ratowali się blokiem, ale im dalej w mecz, tym gorzej im to wychodziło (8:13). Natomiast podopieczni trenera Vitala Heynena grali coraz lepiej, zwłaszcza ich kontry były zabójcze (11:18). Żadne zmiany w stołecznej drużynie nie pomagały, a każde wejście Jakuba Jarosza w pole serwisowe oznaczało kilkupunktową serię dla jego zespołu (15:25).
[ad=rectangle]
W obliczu wyniku trener Jakub Bednaruk od drugiego seta wprowadził na boisko Michała Filipa zamiast Patryka Strzeżka na pozycję atakującego. Niewiele to zmieniło, bo linia przyjęcia Inżynierów była taka sama i tak samo zawodna jak w poprzedniej odsłonie, nie radził sobie nawet dotychczas mocny w tym elemencie Maciej Olenderek (3:8). Pod presją odjeżdżającego wyniku gospodarze zaczęli się gubić we wszystkich elementach, a ich gra wyglądała bardzo źle (6:16). Goście grali pewnie i spokojnie, nawet pojedyncze przegrane akcje (skuteczny blok rywala) ich nie deprymowały (13:21). Pod koniec wreszcie jeden z Inżynierów zaczął trafiać zagrywką w pomarańczowe, co zaowocowało serią punktów zdobytą blokiem, w którym brylował Bartłomiej Lemański (17:22). Jednak przewaga bydgoszczan była zbyt duża, żeby to odmieniło losy seta (19:25).
W trzeciej odsłonie warszawiacy próbowali poderwać się do walki, ale bez przyjęcia i bez zagrywki nie da się walczyć w PlusLidze (8:11). Fantastycznie grał w każdym elemencie Jakub Jarosz, który był liderem swojego zespołu. On i jego koledzy byli bezwzględni w kontrach, wszystkie wybloki i obrony przekładali na punkty (12:16). Jednak po drugiej przerwie technicznej przy zagrywce Piotra Lipińskiego warszawiacy przypomnieli sobie, że są Wilkami. Walka o każdą piłkę przy braku koncentracji przeciwnika zaowocowała serią punktów dla gospodarzy (18:16). Jednak goście mieli w pamięci spotkanie pierwszej rundy, gdzie prowadzili 2:0 w setach i przegrali 2:3 i nie mieli zamiaru powtórzyć tego błędu (19:19). Na stołecznym boisku rozgorzała prawdziwa walka, pierwszy raz w tym spotkaniu, emocje niosły kibiców, zawodników i trenerów (21:21). Inżynierowie mieli dwie piłki setowe, ale zagrywka Jarosza doprowadziła do gry na przewagi (24:24). Swoją najmocniejszą bronią, czyli blokiem, stołeczni zdołali jednak rozstrzygnąć tę odsłonę na swoją korzyść (27:25).
Podopieczni trenera Heynena wyszli na czwartego seta bardzo zmobilizowani i pobudzeni. Od początku wywarli ogromną presję na rywalu blokiem i zagrywką (2:6). Ale kolejny raz świetny serwis doświadczonego rozgrywającego pomógł stołecznym, którzy odrobili straty (7:8). Coraz skuteczniej grali Michał Filip i Artur Szalpuk, którzy w poprzednich setach zawodzili (12:10). Po stronie gości przestała funkcjonować piorunująca zagrywka, którą wcześniej robili wiele krzywdy rywalowi, choć nadal prawie nie do zatrzymania w ataku był Jarosz (19:15). Ale bydgoszczanie nie mieli zamiaru się poddać bez walki i z wielką determinacją odrabiali straty, w czym pomagali im gospodarze błędami własnymi (21:20). Doświadczenie i zimna krew podopiecznych belgijskiego szkoleniowca w obliczu chaosu po stronie warszawiaków pozwoliły im wygrać mecz za trzy punkty (23:25).
AZS Politechnika Warszawska - Transfer Bydgoszcz 1:3 (15:25, 19:25, 27:25, 23:25)
AZS Politechnika Warszawska: Strzeżek, Lipiński, Depowski, Lemański, Szalpuk, Sacharewicz, Olenderek (libero) oraz Radomski, Filip, Bieńkowski, Mordyl
Transfer Bydgoszcz: Jurkiewicz, Duff, Jarosz, Cupkovic, Woicki, Nally, Murek (libero) oraz Bonisławski (libero), Marshall, Gunia, Waliński
MVP: Jakub Jarosz