Asseco Resovia Rzeszów może uznać wyprawę na Opolszczyznę za w pełni udaną. Dwa wywiezione zwycięstwa pozwoliły jej doprowadzić do meczu numer pięć, a tym samym przedłużyć swoje szanse na awans do finału. Dopiero w czwartym spotkaniu półfinałowej serii pomiędzy mistrzami Polski a ZAKSĄ, zwycięzca został wyłoniony bez konieczności rozgrywania tie-breaka.
- Gdy w sobotę prowadziliśmy 2:1 w setach, wiedzieliśmy, że w przypadku rozgrywania piątej partii możliwy będzie każdy scenariusz. Zdawaliśmy sobie sprawę, że trzeba zakończyć mecz w czterech odsłonach i do samego końca graliśmy dobrze, trzymając się razem. Druga wygrana z ZAKSĄ definitywnie pozwoliła nam uwierzyć w sukces. Uważam, że zaprezentowaliśmy naprawdę wysoki poziom, niezależnie od tego, kto akurat przebywał na parkiecie - powiedział Paul Lotman.
To właśnie rzeszowscy zmiennicy odegrali w Kędzierzynie-Koźlu bardzo ważną rolę, udowadniając jednocześnie, że kwestionowanie siły ławki rezerwowych Resovii jest rzeczą nieuzasadnioną. - Siatkówka jest grą chwili. Strata takiego zawodnika jak Achrem wpłynęła na naszą drużynę w istotnym stopniu. Przede wszystkim kontuzja kapitana zmusiła nas do zmiany taktyki, stania się nowym zespołem, a na to wszystko potrzeba czasu - dodał zawodnik ze Stanów Zjednoczonych.
Jak zatem według przyjmującego będzie wyglądał scenariusz ostatniego, piątego pojedynku? - Presja może działać w obie strony. Możliwe, że gracze ZAKSY spuszczą nieco głowy po dwóch porażkach na własnym parkiecie. Trzeba ten fakt wykorzystać, tak samo jak doping naszych kibiców. To będzie długa walka, a my musimy zagrać zespołowo i zaprezentować nasz najlepszy poziom - zakończył Lotman.
Piąte spotkanie pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle rozpocznie się w czwartek, 17 kwietnia, o godzinie 20:30.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]