Anna Kossabucka: Ostatecznie udało się Atomowi Trefl utrzymać drugie miejsce po rundzie zasadniczej - jest pan zadowolony z tej pozycji?
Teun Buijs: Pierwszy rok w roli trenera nowej ekipy to zawsze dosyć wymagający okres. Musisz zaszczepić cały nowy system gry, taki jaki chcesz, aby zespół grał. Trzeba wyjaśnić wszystko drużynie. Początek sezonu, jak wiemy, był dosyć skomplikowany - wyjazdowy mecz z Chemikiem i potem z Impelem, które nam nie do końca wyszły. Ale potem zaczęliśmy pracować jako drużyna i to wszystko zaczęło się kleić ze sobą. No, i jeśli kończysz na 2. miejscu, to można być zadowolonym.
Zespół ma za sobą bardzo ciężki okres - styczeń był dla pana zawodniczek bardzo wymagający. Jak poradziła sobie drużyna w tak intensywnym okresie?
- Tak, to był straszny okres. Zaczęło się już w grudniu. Jeszcze ten krótki czas reprezentacyjny, który zabrał nam aż 6 zawodniczek. Nie była to zbyt korzystna sytuacja i sprawiła trochę problemów. Myślę, że właśnie tutaj należy szukać przyczyn porażki z Muszynianką - to zmęczenie się nasiliło i musiało kiedyś dać o sobie znać w sposób znaczący. Nie radziliśmy sobie w końcówkach setów w ostatnich spotkaniach, kiedy przeciwnik nie odpuścił i dlatego szło nam tak opornie i przegrywaliśmy partie.
A jak w tym wszystkim ocenia pan występ w Lidze Mistrzyń? Można było zrobić coś więcej?
- Liga Mistrzyń wymaga zawsze ogromnych ilości energii ze względu na przejazdy i bardzo wysoki poziom. Dziewczyny zawsze chcą pokazać się w tych rozgrywkach z jak najlepszej strony, no i trzeba przyznać, że wypadliśmy nieźle. Zwłaszcza, że nasze ostatnie rywalki z Eczacibasi są już w Final Four, więc nie wstydzimy naszej postawy. Uważam więc, że nie jesteśmy szczególnie daleko od tego poziomu siatkówki, ale powtórzę się: pierwszy sezon jest zawsze dość problematyczny. Potrzebujemy czasu na rozmowy. Także wewnątrz ekipy, by przedyskutować to, jak możemy polepszyć naszą grę. Ale ja osobiście dostrzegam i jestem zadowolony z postępu gry, również w mentalności dziewczyn - grają tak jak chcę i wszystko idzie w dobrym kierunku.
Gdzie tkwi przyczyna słabszej formy w ostatnich meczach rundy zasadniczej?
-Widać po ostatnich tygodniach, że mieliśmy problemy w trzecich setach - tak było w Bydgoszczy, tak było z Legionovią. Przeciwnik wywołuje bardzo silną presję i my tego nie wytrzymujemy. Ale dlatego dziewczyny po zakończeniu rundy zasadniczej dostały kilka dni wolnego, żeby się odbudowały, oczyściły swoje głowy i aby powróciły znów na boisko z radością gry w siatkówkę.
Dokonuje pan w związku z wahaniami formy zawodniczek wielu zmian. To tylko wynik słabszej formy, czy szuka pan może jeszcze innych rozwiązań przed play-offami?
- To ma swoje dwie strony. Jeśli wziąć przykład reprezentacji Belgii, która pokonała tak wyraźnie Polki w kwalifikacjach do MŚ, to tam nie dokonuje się zbyt wielu zmian. Grają ze sobą 4 lata i już można zobaczyć, że ich poziom jest bardzo wysoki. To jest także mój styl prowadzenia drużyny - ja lubię mieć stałą szóstkę, która jest ze sobą bardzo blisko, ale jestem oczywiście odpowiedzialny za zmiany, by te zawodniczki były także zawsze gotowe do gry. Więc kiedy natrafi się okazja, daję im spróbować swoich szans. W ostatnim spotkaniu to było bardzo przydatne, bo wniosły one bardzo dużo dobrego do gry, zwłaszcza Judith, ale Klaudia także pokazała się z dobrej strony. Również Justyna Łukasik, która musi grać za Julię Szeluchinę, spisuje się jak na razie bardzo dobrze.
Na razie za dużo nie można powiedzieć o Bojanie Radulović. Nie dostaje ona wielu szans gry.
- Tak, ona w ostatnim meczu się nie pokazała, bo miała lekki uraz stopy, więc nie chcieliśmy ryzykować. Ale Bojana pokazywała się na boisku we wcześniejszych spotkaniach i już adaptuje się do naszego stylu gry. Pamiętajmy jednakże, że pierwszą rozgrywającą zawsze będzie Iza Bełcik, a Bojana jest tylko wsparciem, gdyby coś się przytrafiło Izie. Taka jest jej pozycja w zespole.
Zanim ruszą play-offy, czeka jeszcze na was Puchar Polski. Jak wysokim priorytetem obarczone są te rozgrywki?
- Dwa lata z rzędu w Niemczech udało mi się wywalczyć oba trofea, więc dla mnie osobiście to dość ważny turniej. Chciałbym się także tutaj znaleźć się w finale i walczyć o wygraną. Na pewno jednak zrobimy wszystko, żeby znaleźć się w finałowym turnieju.
Poruszany jest temat tego, że do play-offów jest jeszcze bardzo wiele czasu. To korzystne rozwiązanie dla sopocianek? Co Atom Trefl będzie robił w tej przerwie?
- Musimy zrobić kilka rzeczy – przede wszystkim musimy porozmawiać wewnątrz drużyny o tym, co już osiągnęliśmy i w jaki sposób. Chcę usłyszeć opinie dziewczyn, jak można polepszyć naszą grę, zarówno pod kątem indywidualnym, jak i drużynowym. Teraz już znają mnie jako trenera i rozumieją mój system gry. Mamy bardzo wiele doświadczonych zawodniczek jak Iza, Mariola, Ania i one mogą z całą pewnością wnieść dużo do zespołu poprzez wygłoszenie swojej opinii - co należy zrobić, co sądzą, że będzie właściwe. To jest proces, który teraz będzie miał miejsce. Na pewno także podejmiemy ćwiczenia mające na celu zbliżenie drużyny. W piątek byliśmy w fabryce Trefla, naszego sponsora, żeby zobaczyć jak firma działa od wewnątrz, spotkać się tam z ludźmi. Więc z pewnością jest trochę rzeczy do roboty. To będzie dobre dla dziewczyn, by robić coś innego niż tylko siatkówka.
A mecze kontrolne?
- Na pewno, musimy koniecznie pozostać w rytmie meczowym. Ale nasze położenie geograficzne nie jest łatwe, żeby poruszać się i szukać rywali do meczów towarzyskich, więc faktycznie musimy się zastanowić nad tym, jak rozwiązać ten problem.
Wiadomo jednak, że zagracie z Beef Master Budowlanymi Łódź. To chyba zespół, z którym lubicie grać?
- Przede wszystkim to nie jest daleka podróż (śmiech), ale rzeczywiście zagraliśmy dwa dobre spotkania przeciwko tej drużynie. To nie zmienia w naszym podejściu do tego spotkania – będziemy w fazie play-off, a tam gramy mecze o większym ciężarze gatunkowym. Budowlani to bardzo doświadczona ekipa, więc nie możemy na pewno spocząć na laurach. Na razie jednak skupimy się jeszcze na meczach Pucharu Polski.
Chyba jednak można odetchnąć, że mijacie się z Chemikiem w drabince?
- Tak. Wraz z osiągnięciem tego 2. miejsca zyskaliśmy to, że na razie mijamy się z Chemikiem w drabince. Ale za to czeka nas najprawdopodobniej play-off z Impelem, co nie będzie z pewnością łatwiejszym pojedynkiem. Niemniej do tego jeszcze jest wiele czasu i póki co należy myśleć o najbliższej przyszłości, bo inaczej to może być dla nas zgubne. Mamy dobre zawodniczki, one wiedzą jak grać, więc wierzę, że mamy dosyć spore szanse, aby osiągnąć dobry wynik.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!