Adrian Heluszka: W miniony poniedziałek rozpoczęliście już drugi tydzień przygotowań. Jesteś zadowolony z pracy, jaką do tej pory wykonaliście?
Marek Kardos: Efekty będą widoczne dopiero za półtora miesiąca. Na razie wszystko przebiega zgodnie z przyjętym planem. Omijają nas kontuzje i zawodnicy robią to, co do nich należy. Jestem zadowolony i nie mogę na nic narzekać. Na razie wszystko jest w porządku.
Skład zespołu jest już praktycznie skompletowany. Jesteś zadowolony z tego, co udało się dokonać na rynku transferowym?
- Biorąc pod uwagę budżet, jakim dysponujemy, to jestem w pełni zadowolony.
Dużo nowych zawodników pojawiło się w drużynie. Gdy rok temu zastałeś niemalże nowy zespół, to pamiętam, że z jednej strony cieszyłeś się, że będziesz mógł wszystko budować od podstaw, a z drugiej to jednak problem, by to wszystko odpowiednio poukładać…
- Dokładnie. Jestem na takim samym etapie, jak na początku zeszłego sezonu. Z tą różnicą, że mam więcej zawodników do treningów. Mam nadzieję, że okres potrzebny do przygotowania i zgrania się ze sobą będzie trochę krótszy. Nie dwa lata, a może w ciągu roku uda się nam coś zbudować. Po raz kolejny mogę powtórzyć, że 3/4 zespołu jest nowe. Myślę, że na wyższym poziomie będziemy grali gdzieś za cztery, pięć miesięcy.
1 września zespół czeka pierwszy mecz sparingowy z Fakiełem Nowy Urengoj. Jak do tego czasu będą wyglądać treningi i przygotowania?
- To jest sparing wybitnie treningowy. Będzie nam chodziło przede wszystkim o sprawdzenie zawodników i systemów gry, których będziemy się uczyć od przyszłego tygodnia. Oczywiście, każdy chce wygrać, ale najważniejsza jest sama gra. Człowiek uczy się też zwyciężać, ale trzeci tydzień pracy, to odpowiedni czas na taki sprawdzian techniczny.
Wiemy, czego możemy się spodziewać po Michale Bąkiewiczu, Wojciechu Kaźmierczaku, czy Michale Kozłowskim, których znamy już z ligowych parkietów. Nową postacią w zespole i całej PlusLidze będzie natomiast Jakub Vesely. Jakbyś charakteryzował tego zawodnika? Jakie są jego atuty?
- Jego mocną stroną jest fakt, że jest dobrze ułożony technicznie. Dysponuje dobrą zagrywką i jest w zasadzie zawodnikiem kompletnym. Piąty rok gra za granicą. Bardzo szybko dołączył do nowego grona i musi się zgrać z naszymi rozgrywającymi. Szczerze mówiąc, nie wiem czego mam się spodziewać po Wojtku Kaźmierczaku po roku spędzonym przez niego w Gdańsku. Kozłowski to nie jest Łomacz, czy Zagumny. I odwrotnie. Obaj zanotowali udany sezon, ale nie wiadomo, jak będą grali razem. To zupełnie nowy zespół i zobaczymy, co uda się nam skleić. Na razie wszystko zmierza w dobrym kierunku i drużyna ma charakter.
W kadrze zespołu jest póki co tylko jeden nominalny atakujący, którym jest Michał Kamiński. Będziecie jeszcze szukać jakiegoś zawodnika, czy na pozycję atakującego przekwalifikowani zostaną inni gracze, jak zajdzie taka potrzeba?
- Mamy dwóch na tę pozycję. Według moich informacji jest jeszcze Grzegorz Bociek…
Jeżeli mowa już o Grzegorzu Boćku, to za nim niezwykle udany sezon spędzony w Częstochowie. Poprzeczka będzie zatem zawieszona niezwykle wysoko przed Michałem Kamińskim, który z kolei w Lotosie Treflu Gdańsk grał nierówno…
- Wcześniej grał u nas dobrze. Jeżeli wróci do takiej gry, to nie będziemy mieć problemu. Na swojej pozycji ma konkurencję. Jest jeszcze Michał Kaczyński i Bartosz Bednorz. Możemy zawsze zagrać na trzech przyjmujących. Ten trójkąt mi się naprawdę bardzo podoba. Mamy bardzo dużo wariantów, które możemy sprawdzać i nie obawiam się niczego. Michał na pewno nam pomoże, a jeżeli nie, to zamiast niego zagra ktoś inny, który wesprze jego albo cały zespół.
Ogromnym wzmocnieniem będzie na pewno Michał Bąkiewicz, który jednak w ostatnich latach bardzo mało występował w barwach PGE Skry Bełchatów. Czy na przestrzeni całego sezonu może to okazać się problemem dla drużyny?
- Ponieważ nie gramy systemem środa-sobota, to Michała przygotujemy tylko na jeden mecz w tygodniu. Mam nadzieję, że nie będzie narzekał na zdrowie. Jeśli dobrze pamiętam, to parę lat temu nie grał przez cały sezon, a potem zdobył mistrzostwo Europy. Wolałbym, żeby poszło to w tym kierunku.
W zespole powstała mieszanka rutyny z młodością. Przeważnie daje to znakomite efekty.
- To daje rezultaty, jeśli podstawą są starsi zawodnicy. W tym roku tak właśnie będzie, że trzon stanowić będą zawodnicy doświadczeni. Mam nadzieję, że to wypali już na początku sezonu, a nie dopiero na jego koniec.
W zeszłym roku zespół uplasował się na dziewiątym miejscu w tabeli. Wszyscy doskonale wiedzą, jaki to był sezon dla Akademików. Liczyło się przede wszystkim ogrywanie młodzieży. Teraz z pewnością wasze ambicje patrząc już na skład personalny, będą sięgać znacznie wyżej…
- Każdy ma ambicję skończyć sezon na jak najlepszym miejscu. Wszyscy się wzmocnili. Są beniaminkowie, którzy nakupują wielu zawodników i mają praktycznie nowe zespoły. Wiele potrwa zanim się zgrają. Będą mieli na pewno momenty dobrej, ale też i słabszej gry. Nasz zespół jest naprawdę dobrze sklejony i mam nadzieję, że jak najszybciej standard naszej gry pójdzie do przodu. A to zapewni nam zwycięstwa już od początku rozgrywek.
Wspomniałeś o dwóch beniaminkach, którzy trafili do PlusLigi. Uważasz, że to dobre rozwiązanie, że liga została powiększona?
- Według mnie Polska jest tak duża, że nawet czternaście zespołów mogłoby grać w lidze. To oczywiście zależy od finansów i wypłacalności klubów. Im więcej zespołów, tym więcej młodych zawodników może grać i polscy gracze będą mieli większą konkurencję. Uważam, że to bardzo dobry ruch.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!