LE kobiet: Pierwsza porażka Belgii, czarny weekend Bułgarek

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W Lidze Europejskiej kobiet nie ma już niepokonanej drużyny. Po pięciosetowym boju w Hamburgu to miano straciły Belgijki. Pozostałe sobotnie rezultaty nie były większym zaskoczeniem.

W tym artykule dowiesz się o:

Turczynki przypomniały sobie, jak wygrywać. Widocznie widok tabeli, gdzie znajdowały się na ostatnim miejscu podziałał mobilizująco. Po triumfie nad Bułgarią, przyszedł czas na zwycięstwo z Węgierkami. Sobotni mecz był jednak kolejnym, w którym ekipa znad Bosforu "przespała" premierową odsłonę. W odróżnieniu od poprzedniego starcia, przebudzenie nastąpiło już w kolejnej odsłonie, co pozwoliło zgarnąć całą pulę.

Swojej publiczności nie zawodzą Rumunki, które odniosły drugie zwycięstwo w ciągu dwóch dni. Tym razem lepsze okazały się od liderek grupy A, Bułgarek, dla których aktualny weekend jest prawdziwie czarny. Po raz drugi nie udało im się rozstrzygnąć losów spotkania w tie-breaku. Nie pomógł kolejny bardzo dobry występ Elitsy Wasilewej, autorki 22 punktów. Mimo kolejnej porażki Bułgaria pozostała na pierwszym miejscu w grupie, ale ich przewaga nad sobotnimi rywalkami stopniała do dwóch punktów. Turcja - Węgry 3:1 (15:21, 21:17, 21:15, 21:18)

Bułgaria - Rumunia 2:3 (13:21, 21:16, 21:17, 17:21, 10:15)

***

Sobotnie zmagania w grupie B rozpoczęły się od spodziewanej wygranej Serbek. Kibice reprezentacji Izraela po cichu liczyli, że po piątkowym zwycięstwie w jednym secie z Niemkami ich ulubienice pójdą za ciosem i pokuszą się o "coś więcej" w rywalizacji z drużyną mistrzyń Europy. Skończyło się na marzeniach, bo bardziej doświadczona reprezentacja nie dała sobie narzucić cudzego stylu gry.

Arcyciekawie zapowiadało się starcie kończące dzień zmagań w Hamburgu. Dopiero w ósmym spotkaniu swojej pierwszej porażki doznały Belgijki, które uznały wyższość gospodyń. Niewiele brakowało by wynik spotkania był zupełnie inny. Po trzech partiach to liderki grupy B prowadziły i miały spore szanse na końcowy rezultat. Więcej zimnej krwi miały jednak nasze zachodnie sąsiadki. Prowadzone przez Małgorzata Kożuch (autorkę 19 punktów) i nową siatkarkę Impela Wrocław Maren Brinker (16 punktów) wygrały czwartą część gry oraz tie-breaka.

W tabeli bez zmian. Różnica między Belgijkami a Niemkami stopniała do czterech punktów, które również mają tyle samo "oczek" przewagi nad Serbkami.

Serbia - Izrael 3:0 (21:16, 21:14, 21:12)

Niemcy - Belgia 3:2 (21:13, 18:21, 18:21, 21:19, 15:12)

Źródło artykułu: