Niewiele potrzeba było warszawskiej Politechnice do awansu. Przetrzebiona kontuzjami drużyna Jakuba Bednaruka nie potrafiła sobie jednak poradzić z presją i szybko przegrała 0:3 rewanżowe starcie z Delectą Bydgoszcz. Po spotkaniu załamani byli siatkarze stołecznej drużyny: - To była miazga, szybkie trzy sety dla Delecty, godzinka z prysznicem. Nie mieliśmy żadnych argumentów, począwszy od przyjęcia, które było tragiczne, przez atak, który też nie wychodził najlepiej, zagrywka również była słaba. Nie mieliśmy żadnego elementu, w którym można było rywalizować z Delectą - powiedział libero Michał Potera.
Najlepszym zawodnikiem na parkiecie był Stephane Antiga. Pierwszy set był wyrówany, dopóki Francuz nie pojawil się w polu zagrywki, zapewniając kilkupunktowe prowadzenie zespołowi gości, którego nie oddali do końca premierowej partii. Podobnie było w następnej. Gdy Antiga schodził z pola zagrywki, jego drużyna prowadziła 9:1. Francuz zapewnił też, do spółki z Michałem Dębcem idealne przyjęcie w punkt dla Michała Masnego.
- Trzeba powiedzieć, że Delecta zagrała świetne spotkanie, znacznie lepsze niż w Bydgoszczy. Gdy gramy z podopiecznymi Piotra Makowskiego, to zawsze wygrywa zespół grający na wyjeździe. Nie wiem, czym spowodowane jest, że często lepiej idzie nam na wyjazdach. Co do Antigi to klasa sama w sobie. Ma taką technikę, że trudno się przeciw niemu gra. Na zagrywce potrafi zrobić niemal wszystko, zaatakować mocno przy linii, albo zaskoczyć dziwnym flotem. W środę po prostu pozamiatał - dodał Potera.
W niedzielę Politechnika zagra w Warszawie ligowe spotkanie z Indykpolem AZS Olsztyn. Faworytem będą rzecz jasna gospodarze, jednak nadal będą musieli radzić sobie bez kontuzjowanych zawodników. Kapitan drużyny Krzysztof Wierzbowski wróci do treningów w przyszłym tygodniu, Macieja Zajdera czeka dwutygodniowa absencja, a Pawła Adamajtisa aż pięć tygodni okresu bez gry. Olsztynianie mogą więc pokusić się o niespodziankę. Tak jak ostatnio, gdy ograli ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.