Władimir Alekno (trener Zenitu Kazań): Grać w takiej sali i przed taką publicznością to wielka sprawa dla wszystkich zespołów w Europie. Atmosfera była fantastyczna, ale publiczność nie miała dzisiaj powodów do radości, bo wygrał Zenit. Jeśli chodzi o samą grę, to był to bardzo interesujący mecz. Obie drużyny ryzykowały zagrywką i serwowały bardzo mocno, co przekładało się po drugiej stronie siatki na problemy z przyjęciem. Było sporo nerwów, ale na szczęście wszystko zakończyło się po naszej myśli. Wygraliśmy i już myślimy o meczu rewanżowym.
Jacek Nawrocki (trener Skry Bełchatów): Wyszliśmy bardzo skoncentrowani, z odpowiednim nastawieniem, zaś Rosjanie byli trochę zaskoczeni naszą grą i atmosferą na sali. Wszystko układało się po naszej myśli. Jednak już w drugim secie tylko dzięki zagrywce Mariusza Wlazłego dostaliśmy szansę walki o zwycięstwo w końcówce, bo przez większość czasu Rosjanie kontrolowali grę. Jeśli chodzi o taktykę i czytanie ich gry, to pod tym względem wyglądaliśmy dobrze. Wkradły się jednak proste błędy dotyczące podstawowego rzemiosła siatkarskiego. Czasem była to nieodpowiednia wystawa, czasem błąd w asekuracji. Takie rzeczy się jednak zdarzają i nie one przesądzają o końcowym wyniku. Kluczem do zwycięstwa Kazania była zagrywka w czwartym i piątym secie. Praktycznie każdy, kto wszedł w ich ekipie na zagrywkę, "kopał" nas niemiłosiernie. Zostaliśmy odrzuceni od siatki, co praktycznie uniemożliwiło nam wyprowadzenie ataku. W pierwszej partii ich zagrywkę zniwelowaliśmy naszym serwisem. Później nie zdołaliśmy tego zrobić. Powiem szczerze, że jeszcze nie widziałem Kazania grającego tak, jak w końcówce tego spotkania. Gdyby dzisiaj przyszło nam tu rozegrać złotego seta, to pewnie byśmy go nie wygrali.
Lloy Ball (kapitan Zenitu Kazań): Z dużą niecierpliwością czekałem na przyjazd do Polski, bo gra tutaj to wielka przygoda. Początkowo w naszej drużynie było dużo nerwowości, co przełożyło się na wysoką przegraną w pierwszym secie. Później udało nam się uspokoić nerwy, popełnialiśmy mniej błędów od Skry i dzięki temu wygraliśmy. Zagraliśmy dobry mecz, ale w rewanżu jesteśmy w stanie zaprezentować się jeszcze lepiej.
Mariusz Wlazły (kapitan Skry Bełchatów): Mecz stał na wysokim poziomie i tak naprawdę dwa, trzy błędy, które zdarzyły się u nas czy u nich, sprawiały, że albo przewaga się powiększała, albo udało się bezpiecznie dowieźć ją do końca seta. Graliśmy dobrze, ale popełniliśmy więcej błędów niż nasi rywale i dlatego przegraliśmy. W drugiej, czwartej i piątej odsłonie Rosjanie zaczęli nas "kopać" zagrywką, przez co mieliśmy duże problemy. Przy obowiązującym systemie gry, porażka w premierowym starciu tak naprawdę niewiele zmienia, bo nawet jakbyśmy wygrali, to trzeba byłoby jeszcze powtórzyć ten wynik w Kazaniu. Jeśli nie w meczu, to przynajmniej w złotym secie. Zadanie więc się nie zmieniło. Jeśli chcemy awansować do Final Four, musimy wygrać w Kazaniu.