Czas eksperymentów - podsumowanie I weekendu Ligi Światowej

Pierwszy weekend rozgrywek Ligi Światowej przyniósł nadspodziewanie dużo interesujących pojedynków, których zwycięzcy wyłonieni zostali dopiero po rozegraniu pięciu setów. Niestety, niewątpliwie największą niespodziankę inauguracyjnej serii spotkań stanowi przegranie przez polskich podopiecznych Raula Lozano piątkowego spotkania z reprezentacją Egiptu...

W tym artykule dowiesz się o:

Trudno byłby racjonalnie wytłumaczyć taką ilość pięciosetowych pojedynków, gdyby nie fakt, iż znakomita większość zespołów, walczących w tym roku o udział w turnieju finałowym Ligi Światowej, ma w dalszej perspektywie znacznie ważniejszy cel – rywalizację o medale Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Z tego zapewne powodu na wszystkich parkietach kibice oglądali poszczególne drużyny w najrozmaitszych, często mocno eksperymentalnych zestawieniach.

Problemy z pokonaniem swoich przeciwników mieli nawet aktualni mistrzowie świata Brazylijczycy, którzy nie zwykli oddawać choćby pojedynczych setów przed własną publicznością. Siatkarze Bernardo Rezende wyraźnie są na takim etapie przygotowań, który nie pozwala im na wykorzystanie swoich największych atutów: błyskawicznych, niekonwencjonalnych ataków ze skrzydeł, kombinacyjnej gry na całej szerokości siatki oraz ograniczenia do minimum ilości prostych błędów.

Tym razem ciężkie przygotowania odcisnęły swoje piętno także na indywidualnej dyspozycji brazylijskich zawodników, którzy mieli spore problemy ze skończeniem trudnych piłek. Dodatkowo, mniej dokładne przyjęcie nie w pełni było rekompensowane przez rozgrywających i miało swoje przełożenie także na niższą skuteczność w ataku.

Na tle Brazylijczyków wręcz znakomicie zaprezentowali się Serbowie mimo, iż wcale nie zagrali w swoim najmocniejszym składzie. Jednak najlepsze wrażenie po pierwszym weekendzie pozostawili zawodnicy Stanów Zjednoczonych, którzy - w przysłowiowy puch - rozbili niedawną rewelację Mistrzostw Europy – zespół Finlandii, który musi na jakiś czas zrezygnować z przedwczesnych marzeń o udziale w turnieju finałowym Ligi Światowej. Amerykanie udowodnili, iż mają ogromny apetyt nie tylko na powtórzenie sukcesu z ubiegłego roku, ale i na zaistnienie na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.

Słowa pochwały należą się także siatkarzom z Kuby, którzy wygrali jeden mecz z Włochami i Bułgarom, pogromcom Hiszpanów. Na razie dość blado, mimo odniesienia dwóch zwycięstw, zaprezentowali się reprezentanci Rosji, którzy swój sukces w konfrontacji z Koreą Południową zawdzięczają przede wszystkim atomowej zagrywce.

Wielu trenerów desygnowało do gry mniej znanych lub młodszych zawodników, którzy otrzymali szansę na zaprezentowanie swoich, niemałych już, umiejętności na nieco dłuższym dystansie meczowym. I należy przyznać, iż kilku z nich zasłużyło na szczególne wyróżnienie swoją równą grą, dobrą techniką użytkową oraz predyspozycjami osobowościowymi. Niewykluczone, iż Sasa Starović z Serbii, Danail Miluszew z reprezentacji Bułgarii, Antonin Rouzier z Francji czy Kubańczyk Raydel Corrales będą mieli okazję zaistnieć i w kolejnych spotkaniach Ligi Światowej.

Pierwsza runda pojedynków tych elitarnych rozgrywek pokazała, iż większość drużyn potrzebuje jeszcze sporo czasu do osiągnięcia optymalnej dyspozycji indywidualnej i zespołowej. Należy jednak podkreślić, iż czas oraz udział w tych rozgrywkach pracuje na korzyść wszystkich bez wyjątku uczestników, dla których możliwość konfrontacji z silnymi rywalami może okazać się wręcz bezcenna.

Źródło artykułu: