Martin Sopko: Pokazać naprawdę dobrą siatkówkę

- Cieszymy się z tych dwóch punktów, ale nie jesteśmy do końca zadowoleni - powiedział tuż po meczu przyjmujący bydgoskiej drużyny, Martin Sopko. Wraz z kolegami udało mu się odnieść zwycięstwo na trudnym terenie, jakim jest Częstochowa.

Dla bydgoszczan najlepiej byłoby, aby swoje spotkania rozgrywali na wyjazdach, bowiem w "Łuczniczce" im się nie wiedzie. - Nam na wyjazdach zawsze się udaje. A dlaczego u nas nie? Pewnie gdybym to wiedział, to bym powiedział (śmiech) - stwierdził po spotkaniu Martin Sopko.

Podopieczni Waldemara Wspaniałego mogli rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść wcześniej, niż w tie-breaku, jednak w czwartym secie do głosu doszli częstochowianie, zwłaszcza świetnie zagrywający tego dnia Łukasz Wiśniewski. - AZS prezentował naprawdę fajną grę. Cały czas ciągnęli grę swoją dobrą zagrywką, z którą momentami mieliśmy niesamowite problemy. Nie radziliśmy sobie w przyjęciu, co powodowało, że oni zdobywali punkty seriami - przyznał przyjmujący Delecty. Dodał również, że o przegranych setach decydował brak przyjęcia, co skutecznie wykorzystywali Akademicy. - Jak udawało nam się przyjąć piłkę na trzeci metr, to jakoś to wyglądało, a w pozostałych sytuacjach rywale byli górą - powiedział nasz rozmówca.

Po podziale punktów zarówno AZS Częstochowa, jak i Delecta Bydgoszcz mają taki sam dorobek punktowy i sąsiadują ze sobą w tabeli. - Cieszymy się z tych dwóch punktów, ale nie jesteśmy do końca zadowoleni. Jednak cieszy każda wygrana. Myślę, że pomiędzy zespołami z miejsc 1-6 jest różnica jednego lub dwóch punktów. Ta wygrana za 2 punkty gwarantuje nam miejsce w pierwszej szóstce. Gdybyśmy przegrali, to z niej nie wylecimy. Gdybyśmy wygrali za trzy punkty, to na pierwsze miejsce też nie awansujemy. Chcieliśmy zagrać dobrą siatkówkę i zdobyć jakieś punkty - to nam się udało. Wracamy do domu może nie w 100 proc. zadowoleni, ale zadowoleni - podsumował Sopko.

Bydgoszczanie są obecnie w trakcie przygotowań do turnieju finałowego o Puchar Polski. O miano najlepszej drużyny, poza gospodarzami, będą walczyć ekipy z Kędzierzyna, Rzeszowa oraz Jastrzębia. - Są cztery zespoły, czyli jest 25 proc., że wygra jeden z nich. Nam tak samo przypada tych 25 proc. szans. Wiemy, że nie jesteśmy faworytem i to będzie przemawiało na naszą korzyść. Chociaż nie tylko my, ale i cała Polska wie, że do tej pory w domu rozgrywaliśmy słabe mecze. I szykujemy się na to, żeby w tym pucharze pokazać naprawdę dobrą siatkówkę - zapowiada Martin Sopko.

Komentarze (0)