Dotychczas wszystkie spotkania MKS-u zza boiska śledziła jedynie Marzena Wilczyńska, która po artroskopii kolana przechodziła rehabilitację, oraz Leszek Rus, statystyk i drugi trener w jednej osobie. Po rozgrzewce przed spotkaniem w Bielsku-Białej miejsce za bandami reklamowymi przypadło również Katarzynie Gajgał.
Reprezentacyjna środkowa wiele wnosiła do drużyny, nie tylko swoje umiejętności, ale również mobilizację koleżanek nawet w beznadziejnych momentach. Co dokładnie podczas nieszczęśliwej rozgrzewki stało się Gajgał? - Skręciłam staw skokowy i zerwałam torebkę stawową - odpowiedziała. - Ale to było pierwsze skręcenie w mojej karierze, a jak wiadomo to pierwsze jest zawsze najtrudniejsze - dodała.
Siatkarka nie zagrała już w drugim spotkaniu ligowym. Wielkimi krokami zbliża się grudzień, więc rozgrywki Ligi Mistrzyń. Kiedy środkowa wróci na parkiet? - Nie wiem. To wszystko zależy od wielu czynników, jednak na razie minął tydzień i noga wygląda coraz lepiej. Wszystko musi wyleczyć się do końca, abym mogła wrócić do grania - powiedziała po spotkaniu portalowi SportoweFakty.pl.
Podczas pięciosetowego pojedynku można było nie tylko zauważyć, ale również usłyszeć Gajgał i Wilczyńską. Obie nie mogąc pomóc koleżankom na parkiecie, wiernie im kibicowały. - Rzeczywiście, kibicowałyśmy wiernie i zawzięcie. Ale wolę grać niż siedzieć z boku - powiedziała z uśmiechem na ustach Gajgał.
Nie pozostaje nic innego, tylko życzyć Katarzynie Gajgał i Marzenie Wilczyńskiej jak najszybszego powrotu do zdrowia oraz na parkiet. Jeśli obie zawodniczki wrócą do składu już na pojedynek ze Scavolini Pesaro (3 grudnia), będzie to duże wzmocnienie MKS-u.