Joanna Kaczor, to jedna z podstawowych siatkarek naszej reprezentacji, która wspaniałą grą wykreowała się na gwiazdę tej drużyny. Miała ogromny wpływ na zdobycie przez polski zespół brązowego medalu na mistrzostwach Europy stanowiąc o jego sile. Jak większość reprezentantek i reprezentantów barw narodowych nie miała czasu na świętowanie tego niewątpliwego sukcesu. Zaczynał się bowiem sezon klubowy. Liderka naszej kadry postanowiła w tym roku spróbować swych sił w lidze włoskiej, uważanej za najsilniejszą w Europie. Nie skorzystała z ofert klubów polskich i przeniosła się do River Volley Piacenza. Nie był to dla niej pierwszy zagraniczny zespół, gdyż wcześniej przez trzy lata występowała w amerykańskiej lidze akademickiej. Nie miała zatem specjalnej tremy.
- Wiedziałam, czego mogę się spodziewać, tym bardziej, że rozmawiałam z Kasią Skowrońską czy Anią Podolec, które pomagały mi przed przeprowadzką do Włoch. Bardzo im dziękuję za pomoc - przyznaje Joanna Kaczor.
Drużyna naszej reprezentacyjnej atakującej nie spisuje się rewelacyjnie w lidze, zajmując aktualnie dziesiątą lokatę. Kontuzje i choroby koleżanek mają wpływ na osiągnięcia zespołu. Polka jest najlepiej punktującą zawodniczką w swoim teamie, ale uważa, że może grać jeszcze lepiej.
- Nie zwracam specjalnej uwagi na statystykę. Wiem, że tutaj bardzo dużo się jeszcze nauczę i bardzo mi na tym zależy. Z wielką ambicją podchodzę do każdego treningu. Treningi są cięższe, to fakt. Jednak wybierając się do ligi włoskiej, zdawałam sobie sprawę, że zajęcia będą wyglądać inaczej. Byłam na to przygotowana. Przecież wcześniej było nam dane trenować z trenerem Bonittą na zgrupowaniach reprezentacji, dlatego są to w miarę porównywalne obciążenia treningowe - podsumowuje polska atakująca.