Polsko-słoweńska saga trwa w najlepsze. Takie pojedynki na mistrzostwach Europy to już tradycja. Po raz piąty z rzędu Biało-Czerwoni zmierzą się z zawodnikami znad morza Adriatyckiego, walcząc nie tylko o finał, ale również przełamanie niechlubnej serii.
Słowenia od 2015 roku jest dla nas bezlitosna i w walce o najważniejsze trofeum na Starym Kontynencie wygrywała w każdym meczu. - To nie będzie żaden spacerek. Trafiliśmy na bardzo niewygodną drużynę, z którą zazwyczaj toczymy zacięte boje. Słowenia nam nie leży już od dłuższego czasu. To mocny, dobrze poukładany zespół, który rozkręca się z meczu na mecz - mówi Ireneusz Mazur w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Ale słusznie zauważył nasz zawodnik Marcin Janusz, że nie mamy żadnych powodów do kompleksów. Po prostu ich styl gry sprawia nam problemy - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "On farbuje włosy". O kim mowa? Zobacz kulisy meczu z Belgią!
Są znaki zapytania
Tak czy inaczej, mówi się o słoweńskiej klątwie, choć ta została przełamana między innymi w Lidze Narodów.
- To nie zmienia faktu, że rywal jest bardzo groźny. Zobaczymy przynajmniej cztery partie. Niewykluczone, że przebieg meczu będzie podobny do tego z Serbią - ocenia były trener.
Polska przystępuje do potyczki w roli zdecydowanego faworyta. Nie jest jednak zespołem bez skazy. - Piętą achillesową może być sprawa drugiego przyjmującego. O ile Aleksander Śliwka jest pewniakiem, trudno znaleźć mu kogoś do pary. Z Serbią trener Nikola Grbić długo testował, kto najlepiej dopasuje się do okoliczności. Ostatecznie padło na Kamila Semeniuka, który dobrze zagrał - podkreśla były siatkarz.
"Moglibyśmy utworzyć trzy silne zespoły"
Być może w starciu ze Słowenią w polskim obozie ujawni się kolejny nieoczywisty bohater? Takim był na przykład Łukasz Kaczmarek w finałowym meczu Ligi Narodów przeciwko Stanom Zjednoczonym.
- Gdyby nie świetne dopasowanie Kaczmarka do specyfiki gry zespołu, który urósł w trakcie Ligi Narodów, sprawa atakującego też nie byłaby prosta. Ten pierwszego wyboru wciąż nie znalazł swojej optymalnej formy po urazie. Tak więc, to też nie jest tak, że nie mamy nad czym pracować i powinniśmy popadać w hurraoptymizm. Najbardziej obawiam się właśnie ewentualnych kłopotów w przyjęciu. Tego że przez długi czas trudno nam będzie dopasować kogoś do warunków tej konkretnej potyczki. To może być nas słaby punkt, ale nie musi - dodaje nasz rozmówca.
Słoweńcy od kilku lat grają bardzo wąską kadrą. To powoduje, że jako zespół znają się na wylot. Ale czy brak szerokiej ławki rezerwowych im nie zaszkodzi?
- Trudno powiedzieć - mówi Mazur. - Zależy, jak potoczy się mecz. Z kolei my mamy tylu wyróżniających się siatkarzy, że moglibyśmy utworzyć trzy silne zespoły. Z tym, że to jeszcze nie gwarantuje zwycięstwa - podkreśla były trener.
Stawia na Polskę
Mazur podkreśla, że trafiliśmy na rywala groźnego, który podobnie rozkręca się z każdym meczem i wchodzi na coraz wyższe obroty. - To wymagający przeciwnik, ale znajdujący się w naszym zasięgu. Sportowo mamy więcej argumentów. Wierzę, że wygramy. Mogliśmy trafić gorzej, na przykład na Włochów. Stawiam, że wyjdziemy zwycięsko z batalii i wygramy 3:1 - podsumowuje Ireneusz Mazur.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- W takim składzie Polki zawalczą o IO
- Wskazał wymarzony scenariusz dla Polski
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)