Dania będzie jednym z rywali reprezentacji Polski w tegorocznych mistrzostw Europy siatkarzy - Biało-Czerwoni zmierzą się z drużyną narodową tego kraju w fazie grupowej. Zespół Nikoli Grbicia nie powinien mieć w tym starciu problemów z odniesieniem zwycięstwa - siła naszej kadry jest nieporównywalnie większa od siły duńskiego zespołu.
Jeżeli chodzi o poziom rozgrywek ligowych i poziom siatkówki w ogóle, Polska również jest daleko z przodu. Dominik Żmuda, który pracuje w Danii od roku, zaznacza jednak, że Skandynawowie mają ciekawy plan rozwoju dyscypliny i w ostatnim czasie robią wyraźne postępy.
Z Londynu do Aarhus
36-letni polski trener do ASV Elite przyjechał z Anglii. W Wielkiej Brytanii przez cztery lata pracował w czołowym klubie siatkarskim na Wyspach - IBB Polonii Londyn. Był asystentem głównego trenera Polonii, Vangelisa Koutouleasa. Greckiego szkoleniowca traktował jak przyjaciela i kiedy w lipcu 2022 roku Koutouleas zmarł po krótkiej walce z nowotworem, Żmuda był zdruzgotany. Polonia chciała go zatrzymać, ale on czuł, że klub potrzebuje nowego otwarcia.
Sam postanowił rozejrzeć się za miejscem, w którym mógłby pełnić rolę pierwszego szkoleniowca. Dostał kilka propozycji z Polski, choć nie z PlusLigi, ale najbardziej przypadła mu oferta z kraju, który tak jak Anglia póki co leży jeszcze na siatkarskich peryferiach Europy - z Danii.
- ASV Elite, klubu z Aarhus, szybko przekonał mnie do swojego projektu. W sezonie przed moim przyjściem ASV zdobyło brązowy medal duńskiej ligi, ale potem z klubu odeszło wielu graczy i władze postanowiły postawić na młodych. Szukano trenera, który skupi się na ich rozwijaniu. A ja pokazałem w Londynie i wcześniej pracując w polskich klubach, że mam dobre wyniki w pracy z młodzieżą - opowiada Żmuda.
Duńczycy szybko przekonali go do swojego projektu. - Zwabiła mnie możliwość budowania czegoś od postaw. I to, że będę miał przy tej budowie dużo do powiedzenia.
Miał swoje "przedszkole"
W pierwszym roku jego pracy w Danii młody, 36-letni polski trener, odważnie stawiał na młodych zawodników. - Nazywałem moją drużynę moim "przedszkolem". Mieliśmy najniższą średnią pierwszej szóstki w całej lidze. Na rozegraniu cały sezon zagrał 18-latek Jonathan Krogh, naszym podstawowym przyjmującym był 17-letni Hjalmer Madsen. Obaj mają duży talent, ten drugi jest mocno wpatrzony w Bartosza Bednorza, uważnie go obserwuje i wzoruje się na nim w wielu siatkarskich aspektach. W ciągu sezonu mocno się z tymi moimi przedszkolakami zżyłem. Bardzo doceniam, że mi ufają i proszą mnie o porady, które dotyczą nie tylko siatkówki.
O całej duńskiej siatkówce Żmuda mówi: robi potężny progres. Pojawiły się fajne pomysły, programy szkoleniowe. Położono nacisk na szkolenie młodzieży i na to, by ogrywać tę młodzież w lidze. A w duńskiej lidze nie brakuje dobrze wyszkolonych graczy, od których młodzi mogą się uczyć - Amerykanów, Australijczyków. Polscy siatkarze też są - u mnie w zespole gra libero Dawid Czech, w drużynie srebrnego medalisty, Nordenskov, występował atakujący Mateusz Śnieżek. Spisał się znakomicie, był w czołówce wielu indywidualnych klasyfikacji i w przyszłym sezonie będzie już grał w mocniejszych rozgrywkach. Uważam, że te duńskie są doskonałą trampoliną dla zawodników, którzy mają coś do udowodnienia. I że lepiej grać tutaj, niż w polskim zespole spoza PlusLigi wystawać w kwadracie dla rezerwowych.
Dostrzegła go duńska federacja
Z młodym zespołem ASV Elite Żmuda zakończył sezon 2022/2023 na ósmym miejscu. Jego praca spodobała się jednak na tyle, że klub zaproponował mu przedłużenie umowy. Przyszła też oferta od duńskiej federacji - propozycja objęcia roli asystenta trenera w kadrze Danii do lat 17.
- W trakcie sezonu dochodziły do mnie głosy, że mogę otrzymać taką ofertę. Jednak kiedy się pojawiła, potrzebowałem sporo czasu na decyzję. Od kiedy zostałem trenerem marzyłem, i cały czas marzę, że będę mógł pracować z jedną z młodzieżowych reprezentacji Polski. Czekałem, bo miałem nadzieję, że moją pracę zauważą w PZPS-ie i dadzą szansę w kadrze kadetów czy w młodzików. Nie zauważono, co pomogło mi w podjęciu decyzji. Teraz będę stawał na głowie, żeby zrobić z Duńczykami jak najlepsze wyniki, ale nie ukrywam, że będę też dążył do tego, żeby kiedyś znaleźć się w sztabie jednej z drużyn narodowych Polski.
Do sztabu szkoleniowego kadry U17 Żmudę zaprosił Serb Denis Janka, główny trener młodzieżowych reprezentacji Danii. Razem z nim Polak chce podjąć się trudnego i pracochłonnego zadania - ujednolicenia systemu szkolenia we wszystkich duńskich klubach.
- Chcemy napisać bardzo solidny projekt, w którym zawrzemy jak należy pracować na każdym szczeblu rozwoju zawodnika czy zawodniczki. Czeka nas mnóstwo pracy, ale nie boimy się jej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze
Mistrzostwa Europy jak okno wystawowe
Żmuda podkreśla, że duńska siatkówka ma jeszcze bardzo dużo do zrobienia, że poza ujednoliceniem szkolenia trzeba też zadbać o lepsze marketingowe opakowanie ligi - w tym zakresie Duńczycy powinni jego zdaniem czerpać wzorce z Polski - i zadbać, żeby pierwsza reprezentacja kraju była bardziej widoczna w Europie, na przykład za sprawą regularnych występów w rozgrywkach "Złotej Ligi" i w mistrzostwach Europy.
Dobre symptomy są jego zdaniem takie, że coraz więcej siatkarzy i siatkarek z Danii trafia do dobrych zagranicznych ligi. - Na przykład 18-letni Simon Uhrenholt zagra w przyszłym sezonie u trenera Marka Lebedewa w VfB Friedrichshafen, a tam nie biorą przypadkowych graczy. Mi udało się zrobić bardzo fajną rzecz i wysłać na testy do BKS-u Bielsko-Biała, do mojego bardzo dobrego kolegi Bartka Piekarczyka, kapitan żeńskiej drużyny ASV, która zdobyła mistrzostwo kraju. Caroline Stenholt Krogh poradziła sobie świetnie. Sam Bartek był zdziwiony, że dziewczyna z Danii zaprezentowała się z tak dobrej strony. - Uważam, że w duńskiej lidze jest co najmniej pięciu graczy, którzy poradziliby sobie w naszej PlusLidze - mówi polski trener.
Oknem wystawowym, w którym Duńczycy będą mogli zaprezentować się przedstawicielom klubów z czołowych europejskich lig, takich jak Polska, będą zbliżające się mistrzostwa Europy 2023. Po raz ostatni Dania zagrała w tej imprezie w 2013 roku, gdy razem z Polską była jej współgospodarzem, a jeszcze wcześniej - w roku 1971.
- Celem duńskiej drużyny powinno być zagranie solidnej siatkówki z charakterem. Nikt nie oczekuje od nich wielkich wyników, niech pokażą, że walczą - mówi Żmuda. Dodaje, że na mecz fazy grupowej, w którym Dania zmierzy się z reprezentacją Polski, ASV Elite szykuje coś bardzo fajnego: - Chcemy obejrzeć to spotkanie wszyscy, razem z wszystkimi zawodniczkami, zawodnikami i z całym sztabem. Dla mnie i dla Dawida Czecha będą przygotowane dwa krzesełka z jednej strony sali, reszta będzie usiądzie po drugiej. To będzie duża przyjemność.
Szklanka do połowy pełna
Po roku spędzonym w Danii Żmuda zdążył już trochę poznać ten kraj i jego mieszkańców. - Bardzo pozytywną rzeczą w Duńczykach jest to, że zawsze widzą szklankę do połowy pełną. Idziesz do pracy i kończysz późno? Oni powiedzą, że mają jeszcze wolny wieczór. Po zakończonym treningu dostrzegają w nim przede wszystkim to, co było w nim dobre. I mi jako trenerowi bardzo to pomaga. Są bardzo konsekwentni, dumni, a przy tym potrafią cieszyć się życiem. Bardzo imponuje mi poziom, na jakim jest w Danii kultura fizyczna. To dużo wyższy poziom, niż w Polsce. Tutaj na co dzień co druga osoba korzysta z roweru. Mnóstwo osób biega, gra w padla czy w tenisa. W oczy rzuca się też dbałość Duńczyków o przyrodę.
Chociaż praca w Danii nie jest szczytem jego siatkarskich marzeń, Żmuda uważa, że na obecnym etapie swojej kariery jest w dobrym dla siebie miejscu. - Uważam, że na swojej zawodowej drodze nie robić zbyt dużych kroków, żeby one były racjonalne. Marzenia są piękne, ale jeśli idziemy po nie zbyt szybko, możemy źle na tym wyjść. Ja mam wyobrażenie swojej drogi. Jest na niej praca w Polsce, ale dopiero za jakiś czas, na pewno nie za rok czy za dwa. Chciałbym wcześniej zobaczyć, że polscy trenerzy są wreszcie w Polsce doceniani, a dlaczego nie są to temat rzeka. Uważam, że w dużej mierze jesteśmy sami sobie winni, bo nie potrafimy ze sobą rozmawiać. W zakresie komunikacji, wspierania siebie nawzajem, jest bardzo dużo do poprawy - mówi.
Czytaj także:
Mistrzostwa Europy siatkarek startują na dobre. Polskie akcenty drugiego dnia turnieju
Koniec niepewności. Stefano Lavarini odkrył karty przed ME siatkarek