Wielkie emocje w ćwierćfinałowym hicie PlusLigi. Tie-break wyłonił zwycięzcę

Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Materiały prasowe / CEV / Na zdjęciu: siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

Dzięki "uprzejmości" telewizji, siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i Projektu Warszawa, Niedzielę Wielkanocną spędzili skupieni na rozgrywkach ligowych. Lepiej rywalizację ćwierćfinałową otworzyli mistrzowie Polski.

Konfrontacja czwartej z piątą ekipą PlusLigi po rundzie zasadniczej to zdecydowanie hit ćwierćfinałów. Kędzierzynianie, broniący tytułu mistrza Polski przed kilkoma dniami cieszyli się z trzeciego z rzędu awansu do wielkiego finału Ligi Mistrzów. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo mogą już skupić się więc na kolejnym celu.

W pierwszej części sezonu obie ekipy podzeliły się punktami, wygrywając przed własną publiczością 3:1. Tym razem jednak mecz lepiej rozpoczęli goście. Asy serwisowe Linusa Webera pozwoliły warszawianom odskoczyć na kilka punktów (6:2). Przewaga ta dodatkowo wzrosła w połowie seta. Inżynierowie grali dobrze i konsekwentnie, zwłaszcza defensywie, doprowadzając rywali do frustracji. Po ataku Kevina Tillie różnica wynosiła już siedem punktów (13:6).

Gospodarzy do walki próbowali poderwać David Smith i Aleksander Śliwka. W pewnym momencie wydawało się nawet, że przyniesie to oczekiwany efekt. Po trafieniu Bartosza Bednorza mistrzowie Polski mieli tylko trzy punkty straty. W końcówce ponownie "odpalił" jednak Linus Weber, który swoim serwisem wręcz zdemolował triumfatora ostatnich dwóch edycji Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!

W drugiej odsłonie ZAKSA odpowiedziała, choć przez dłuższy czas wynik oscylował wokół remisu. Pierwsze skrzypce odgrywali rozgrywający Marcin Janusz i Jan Firlej, umiejętnie kierujący grą swoich ekip w ataku. Z obu stron sporo było gry kombinacyjnej, co utrudniało skuteczne ustawienie bloku. Z tego schematu szybciej wyłamali się miejscowi, po kilku udanych atakach Aleksandra Śliwki odskakując na trzy punkty (14:11).

Podopieczni Piotra Grabana nie byli w stanie odpowiedzieć. Fatalnie prezentował się Kewin Tillie, problemy w ofensywie miał Artur Szalpuk. Przyjezdni utrzymywali się w grze głównie dzięki dobrej defensywie. Udane wejście zanotował Niels Klapwijk. W końcówce mistrzowie Polski wrzucili jednak wyższy bieg i na dobre odjechali rywalom, triumfując 25:20.

W trzecim secie Jurij Semeniuk pojawił się na parkiecie w miejsce Piotra Nowakowskiego. Gra obu ekip początkowo opierała się jednak na skrzydłach. Mocno zapracowani byli Linus Weber i Artur Szalpuk oraz Łukasz Kaczmarek i Bartosz Bednorz. Obaj gospodarze nie zawodzili, co pozwoliło miejscowym przejąć inicjatywę i w pewnym momencie odskoczyć nawet na cztery punkty (15:11).

Stołeczni nie zamierzali spasować. Przebudził się Kewin Tillie, kilkoma udanymi zagraniami popisał się też Jakub Kowalczyk, co zwiastowało emocjonującą końcówkę. Nic takiego nie miało jednak miejsca, bowiem kolejne błędy po stroni gości i skuteczne ataki ze skrzydeł w wykonaniu kędzierzynian właściwie rozwiały wątpliwości, czyim łupem padnie trzecia partia.

W czwartym secie reprezentanta Ukrainy na środku siatki zastąpił Andrzej Wrona. Były reprezentant Polski szybko zaznaczył swoją obecność na boisku. Doświadczenie 34-latka korzystnie wpłynęło też na grę gości, którzy po nieudanym ataku Davida Smitha na moment odskoczyli rywalom (10:12). ZAKSA odpowiedziała jednak niemal natychmiast.

Dla graczy Projektu była to partia z gatunku być albo nie być. Nie można więc było się dziwić determinacji gości. Imponował szczególnie Linus Weber, który po raz kolejny doskonałą zagrywką dał kolegom sygnał do natarcia. Po jego asie serwisowym goście odzyskali prowadzenie (16:18), którego nie oddali do końca, choć Marcin Janusz w decydującym momencie sięgał po wszystkie możliwe opcje w ataku.

W tie-breaku żadna z ekip nie miała nawet minimalnego marginesu błędu. Pod presją lepiej prezentowali się gospodarze, którzy z pomocą skrzydłowych wypracowali dwupunktową przewagę przed zmianą stron (8:6).

Błędy nie ułatwiały gościom odrabiania strat. Po tym, jak pomylił się Kewin Tillie, gra podopiecznych Piotra Grabana kompletnie się posypała. Blok na Linusie Weberze sprawił, że w kluczowym momencie ZAKSA odskoczyła jeszcze bardziej (12:8). W tym momencie warszawski szkoleniowiec poprosił o przysługującą przerwę, jednak na odwrócenie losów meczu było już za późno.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Projekt Warszawa 3:2 (17:25,  25:20, 25:20, 23:25, 15:10)

Grupa Azoty ZAKSA: Kaczmarek, Janusz, Bednorz, Śliwka, Smith, Paszycki, Shoji (libero) oraz Staszewski;

Projekt: Kowalczyk, Firlej, Tillie, Nowakowski, Szalpuk, Weber, Wojtaszek (libero) oraz Wrona, Semeniuk, Klapwijk, Janikowski.

MVP: Bartosz Bednorz (Grupa Azoty ZAKSA)

Stan rywalizacji (do 3 zwycięstw): 1:0 dla Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

Kolejne spotkanie rozegrane zostanie w poniedziałek, 10 kwietnia 2023r. o godz. 14:45.

Czytaj także:
PlusLiga: bez niespodzianki w pierwszym ćwierćfinałowym meczu finalisty Ligi Mistrzów
Deja vu w Zawierciu. Akademicy ponownie bezradni

Komentarze (2)
avatar
Pawel.P
10.04.2023
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Jakiś bandyta znów uprawia cenzurę na waszych stronach nie jest to przypadkiem wasz pracownik?Bo to przestępca łamiący Polskie prawo 
avatar
GIN 08 KK
9.04.2023
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zaksa mój klub który sam reprezentowałem No co wy zaksa właśnie dojrzała nie ma opcji zeby ktoś mógł wydrzeć nam jakiekolwiek zwycięstwo do konca sezonu!!!!!!!!