Chyba nawet najwięksi pesymiści nie mogli przewidzieć tak fatalnej serii Cerradu Enei Czarnych Radom w meczach u siebie. Po poprzednim, bardzo słabym sezonie, obecnych rozgrywek Wojskowi, delikatnie mówiąc, również nie mogą zaliczyć do udanych. Na zakończenie pierwszej części rundy zasadniczej przegrali przed własną publicznością z Indykpolem AZS-em Olsztyn 0:3.
- Niestety, przegrywamy kolejny mecz u siebie. Już nie wiem, ile czekamy na to zwycięstwo. Nie udało nam się tutaj jeszcze wygrać - przypomniał Paweł Rusin. Dla jego drużyny była to już dwunasta z rzędu porażka w hali Radomskiego Centrum Sportu.
Łącznie Czarni nie potrafią wygrać domowego pojedynku od ponad roku. Ostatni raz, jeszcze w obiekcie MOSiR-u, pokonali Stal Nysa 11 grudnia 2021 roku. Następnie polegli w starciu ze Skrą Bełchatów i w ramach Pucharu Polski ze Stalą. Po "przeprowadzce" do nowej hali również muszą obejść się smakiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rzucał przez całe boisko. Pięć razy. Coś niesamowitego!
- Przed tym spotkaniem oczekiwaliśmy od siebie, że w końcu odczarujemy RCS - przyznał Paweł Woicki, argumentując ten zamiar dobrym występem w Kędzierzynie-Koźlu, przegranym 2:3, i nie najgorszym w Jastrzębiu-Zdroju. - Ta presja nie pomogła, ale ja nie powiem, że ona jest niepotrzebna, bo ona będzie, a ja bym chciał, żebyśmy sobie z nią radzili. Następny mecz, w piątek, będzie, mam nadzieję, dużo lepszy - dodał trener.
Morale zarówno wśród kibiców, jak i wokół klubu, nie jest jednak dobre. - Mam nadzieję, że radość z gry wróci, ale to zwycięstwa i dobra gra dają radość. Chciałbym, żeby po tym spotkaniu zawodnicy widzieli, co dobrego zrobiliśmy, a nie to, co nam się nie udało - podkreślił Woicki.
Szansę na przełamanie fatalnej serii radomianie będą mieli w najbliższy piątek. Wtedy w hali RCS stawi się LUK Lublin, czyli jeden z zaledwie dwóch zespołów, które Czarni pokonali, oczywiście na wyjeździe, w bieżącym sezonie PlusLigi.
Czytaj także:
>> Remis ze wskazaniem. Punkty, bloki, asy 7. kolejki Tauron Ligi
>> Klubowe Mistrzostwa Świata. Wilfredo Leon show! Polak poprowadził swój zespół do triumfu