W 2016 roku walkę o olimpijską kwalifikację Polki rozpoczęły od turnieju rangi Open w brazylijskim Maceio (9. pozycja). Dwa tygodnie po tych zawodach brązowe medalistki mistrzostw Europy niemal zapewniły już sobie miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.
Wszystko za sprawą drugiego miejsca w turnieju rangi Grand Slam w... Rio de Janeiro. Na słynnej Copacabanie, gdzie za niecałe pięć miesięcy 24 pary żeńskie i męskie powalczą o medale Letnich Igrzysk Olimpijskich, Polki po raz pierwszy w swojej karierze zagrały w finale Grand Slamu.
- Przede wszystkim cieszymy się ze zdobytych w Brazylii punktów, które ugruntowały naszą pozycje w rankingu olimpijskim i World Touru. Podczas całego turnieju grało nam się ciężko; pogoda nie rozpieszczała. Temperatura prawie cały czas przekraczała 35 stopni, a to nie są łatwe warunki - przyznała Monika Brzostek.
Urodzona w Rybniku siatkarka wraz z Kingą Kołosińską uporały się z kłopotami i po wygraniu rywalizacji w grupie przegrały dopiero w wielkim finale. W meczu o złoto Polki musiały uznać wyższość reprezentantek USA Kerri Walsh (trzykrotna mistrzyni olimpijska) i April Ross (wicemistrzyni olimpijska z Londynu).
- Finał przegrałyśmy dosyć łatwo (13:21, 15:21 - przyp. red.), co nie oznacza, że nie dałyśmy od siebie wszystkiego. To jest sport i po każdej takiej porażce trzeba się wziąć w garść i pracować żeby być jeszcze lepszym - podkreśliła reprezentantka Polski.
Mimo przegranego boju o złoto, srebrny medal na razie jest największym osiągnięciem w karierze Polek. W perspektywie IO, taki rezultat może mocno podbudować zawodniczki znad Wisły. Z drugiej strony można zadać pytanie, czy forma duetu Brzostek / Kołosińska nie przyszła zbyt wcześnie? Wątpliwości rozwiewa nasza rozmówczyni.
- Nie jesteśmy jeszcze w wysokiej dyspozycji. Skupiamy się na szlifowaniu formy przed turniejami rangi Open w Rosji, Turcji oraz przed zawodami Grand Slam w Niemczech i ponownie w Rosji. Nie mieliśmy założeń wynikowych na Brazylię. Umówiliśmy się, że nie zwalniamy tempa z ciężką siłownią i pracujemy dalej najciężej jak potrafimy, żeby w odpowiednim czasie rozegrać się. Wynik przyszedł już teraz, co tylko cieszy, ponieważ znacznie podwyższył nasz ranking olimpijski - zaznaczyła brązowa medalistka mistrzostw Europy.
W praktyce finał pierwszego w tym sezonie Grand Slamu już gwarantuje Biało-Czerwonym udział w igrzyskach olimpijskich. Same zainteresowane do ich występu w Rio de Janeiro podchodzą jednak ostrożniej. - Matematycznie wszystko jest jeszcze możliwe, więc podobnie jak inne pary skupiamy się na kolejnych turniejach. Poczekajmy spokojnie do połowy czerwca. Jeśli utrzymamy swoją pozycję w rankingu, to wówczas będziemy mogły powiedzieć, że jedziemy na igrzyska - zakończył swoją wypowiedź Brzostek.
W środę, od rywalizacji w fazie grupowej, Polki rozpoczną turniej rangi Open w brazylijskiej Vitorii.