Reprezentanci Polski z bardzo dobrej strony pokazali się na pierwszym treningu na normalnej skoczni w Pjongczangu, gdzie w sobotę odbędzie się konkurs indywidualny o złoty medal olimpijski.W każdej z trzech serii w czołowej "3" znajdował się Kamil Stoch.
Dwa razy wskoczył do niej Dawid Kubacki, a raz Stefan Hula. Dobrze skakał także Maciej Kot, który dwa razy zameldował się w czołowej "10". Trochę gorzej prezentował się Piotr Żyła, ale za każdym razem znajdował się w "20". To jednak on nie znalazł się w składzie na czwartkowe kwalifikacje.
W rozmowie z TVP Sport dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz przyznał, że treningi wypadły bardzo obiecująco. - Skoki wypadły optymistycznie i choć były to tylko treningi, można je traktować poważnie, bo przecież każdy walczył o swoje miejsce i udział w kwalifikacjach - zauważył.
Małysz nie zdziwił się reakcji Piotra Żyły, który po swoich skokach nie miał ochoty rozmawiać z dziennikarzami. - Trzeba go zrozumieć, ale z drugiej strony każdy zdawał sobie sprawę, że jeden skoczek odpadnie. Jednak przecież wciąż ma szansę na występ na dużej skoczni i w konkursie drużynowym - ocenił.
Na treningach bardzo słabo prezentował się Richard Freitag. Jeszcze do niedawna lider klasyfikacji generalnej PŚ zajmował na treningach odległe lokaty - był 20., 24. i 30.
- Myślę, że to może mieć już wpływ na jego dyspozycję psychiczną. Może akurat ma słabszy dzień, może jeszcze się nie zaaklimatyzował, na to mogło wpłynąć wiele czynników. Ale na pewno rozmyślenia w jego głowie się pojawią - skomentował.
Kwalifikacje do sobotniego konkursu głównego odbędą się w czwartek o godz. 13:30 polskiego czasu.
ZOBACZ WIDEO Liczymy medalowe szanse Polaków w Pjongczangu. "Skoczkowie mogą wywalczyć nawet cztery krążki"