W czwartek wieczorem szczypiorniści Łomży Vive rozegrali w Veszprem spotkanie 13. kolejki Ligi Mistrzów, piątek upłynął im pod znakiem podróży, a już w sobotę zmierzyli się na własnym parkiecie z Chrobrym Głogów.
- To ciężka sytuacja, ale taki jest kalendarz i już. Zaakceptowaliśmy ten termin, bo dzięki temu będziemy mieli jeden dzień więcej odpoczynku przed meczem z Dinamem Bukareszt, w którym będziemy walczyć o pierwsze miejsce w grupie - wytłumaczył szkoleniowiec mistrzów Polski Tałant Dujszebajew.
Początek pojedynku był wyrównany, przyjezdni bardzo szybko odpowiadali na zagrania żółto-biało-niebieskich i przez chwilę zawody toczyły się systemem bramka za bramkę. Nie potrwało to jednak długo, żółto-biało-niebiescy szybko opanowali sytuację i zaczęli budować przewagę.
W szeregach gospodarzy zabrakło Nicolasa Tournata i Damiana Domagały, przez co cały mecz na kole musiał grać Artsiom Karalek. W protokole meczowym nie pojawili się też Daniel Dujshebaev i Yusuf Faruk.
Kielczanie grali konsekwentnie, starali się błyskawicznie wznawiać swoje akcje i kontrolowali tempo meczu. Goście po dobrym początku szybko stracili impet. W grę Chrobrego wkradła się niepewność, było dużo też nieskuteczności. Głogowianie nie radzili sobie z defensywą mistrzów Polski i chociaż Witalij Nat próbował interweniować, na niewiele to się zdało.
Po trzydziestu minutach pojedynku żółto-biało-niebiescy prowadzili siedmioma trafieniami. W drugiej połowie natychmiast tę różnicę powiększyli. Po przerwie kielczanie zdobywali bramki seriami, dobrze funkcjonował ich atak pozycyjny, świetnie wyglądały kontrataki. Na tym etapie goście nie mieli już nic do powiedzenia - ich straty w końcówce urosły do dwudziestu bramek.
Łomża Vive Kielce - Chrobry Głogów 43:23 (21:13)
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać godzinami! Cóż za precyzja