Tomasz Porzeziński: Wszystko powoli zaczyna się odradzać

KS Warszawianka chce w przyszłym roku wrócić na zaplecze PGNiG Superligi. Siła zespołu, zgodnie z tradycją, ma w najbliższej przyszłości opierać się na wychowankach.

- Warszawianka zawsze bazowała na młodzieży i teraz chcemy do tego wrócić. Myślę, że wyniknie z tego coś dobrego. Bo i młodzież chce, i trenerzy chcą, i sam klub nie jest nastawiony na "nie"... - wymienia z optymizmem trener warszawskiej ekipy Tomasz Porzeziński w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Stołeczny zespół w poprzednim sezonie na drugoligowym froncie musiał ustąpić pola jedynie AZS UMCS-owi Lublin. Dobre wyniki zaowocowały możliwością udziału w barażach o awans na zaplecze najwyższej klasy rozgrywkowej. Zespół Porzezińskiego - mimo zasłużonego zwycięstwa w pierwszym meczu - nie zdołał jednak wyeliminować WKS Grunwaldu Poznań i to ekipa ze stolicy Wielkopolski zagra w przyszłym sezonie w pierwszej lidze.

Barażowe niepowodzenie nikogo w warszawskim obozie nie podłamało i wszyscy w przyszłość spoglądają z podniesioną głową. - Musimy pracować i czekać na efekty - uśmiecha się Porzeziński. - Mamy współpracę z Wilanowią, a Warszawianka też wraca do szkolenia dzieci i młodzieży. To wszystko zaczyna się powoli odradzać. Potrzeba tylko trochę cierpliwości i efekt przyjdą. Muszą przyjść - podkreśla nasz rozmówca.

Doświadczony szkoleniowiec jest przekonany, że klub zmierza we właściwym kierunku. - Idziemy dobrą drogą, nie szarpiemy się. Cele, które sobie wyznaczamy, są realne do spełnienia. Trzeba to wszystko budować od dołu i dopiero potem ciągnąć w górę. Coś się w tej polskiej piłce ręcznej dzieje i oby tak dalej. My bijemy się o pierwszą ligę i zobaczymy, co z tego wyjdzie - mówi Porzeziński.

Stołeczny zespół będzie opierał się na grupie młodych i ambitnych zawodników. - W dalszym ciągu chcemy stawiać na studentów. Oni mają chęci i chcą to robić - podsumowuje trener Warszawianki. - Bardzo bym chciał, aby klub był w stanie ufundować im jakieś stypendia, ale w tym momencie nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Oni to jednak doskonale rozumieją. I nie mają z tym problemu, bo robią to, co kochają.

Źródło artykułu: