Pomimo prowadzenia 3:0 po 58 minutach Arsenal roztrwonił przewagę i ostatecznie zremisował z Anderlechtem 3:3 w meczu 4. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. - Absolutnie nie ma za co winić Wojciecha Szczęsnego. W każdej formacji z pola był zawodnik, który zawalił na całej linii. W tym meczu nie powinno być 3:3, tylko 6:0. "Kanonierzy" niepotrzebnie zaczęli się bronić całym zespołem, kiedy powinni nadal atakować. Coś w tym klubie nie gra i to nie od dziś, ani nie od wczoraj - powiedział ekspert nc+ Marcin Rosłoń.