W tym artykule dowiesz się o:
Na mecz z Armenią (6:1) Adam Nawałka dokonał z pozoru zaskakującej zmiany w bramce, stawiając na Wojciecha Szczęsnego kosztem Łukasza Fabiańskiego. Jak się później okazało, decyzja o tym, kto będzie bronił w październikowym dwumeczu z Armenią i Czarnogórą, zapadła już po wrześniowych spotkaniach z Danią (0:4) i Kazachstanem (3:0), ale była objęta ścisłą tajemnicą.
W Erywaniu Szczęsny nie zachował czystego konta, ale Polacy bezproblemowo rozprawili się z Armeńczykami, a golkiper Juventusu Turyn miał spory udział przy jednej z bramek. To właśnie on wykonał kluczowe podanie w akcji, po której Jakub Błaszczykowski strzelił gola na 4:1.
Po meczu z Armenią Bartosz Bereszyński stwierdził, że do końca reprezentacyjnej kariery Łukasza Piszczka może grać w kadrze na lewej obronie. Taka deklaracja zawodnika Sampdorii Genua mówi wszystko o roli Piszczka w drużynie narodowej. Pozycja 32-latka w reprezentacji jest nie do podważenia. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że przeżywający drugą młodość Piszczek jest najlepszym prawy obrońcą całych europejskich el. MŚ 2018.
Obrońca AS Monaco jest filarem reprezentacji Polski i nawet jeśli Polska byłaby pewna awansu do mistrzostw już po czwartkowym spotkaniu z Armenią, Kamil Glik i tak zagrałby przeciwko Czarnogórze. Adam Nawałka ma ściśle określoną hierarchię na mecze o punkty, a wśród środkowych obrońców Glik stoi najwyżej i jeśli tylko nie pauzuje za kartki, to gra od pierwszego gwizdka. Mało tego, wychodzi na boisko nawet wtedy, gdy nie jest do końca zdrowy, ale wymaga tego dobro drużyny narodowej.
Adam Nawałka ceni sobie stabilizację i choć ma w odwodzie dwóch innych stoperów, to postawi na Michała Pazdana, który od ponad dwóch lat tworzy z Kamilem Glikiem podstawowy duet środkowych obrońców. Legionista jest partnerem Glika na dobre i na złe - nawet jeśli był w niższej formie, to selekcjoner stawiał właśnie na niego. Thiago Cionek i Marcin Kamiński muszą czekać na uśmiech losu.
Maciej Rybus wznowił już treningi z pełnym obciążeniem, więc mógłby zagrać przeciwko Czarnogórze, ale skoro Bartosz Bereszyński spisał się w Erywaniu lepiej niż przyzwoicie, to selekcjoner nagrodzi go możliwością występu w kończącym eliminacje spotkaniu z Czarnogórą.
Bereszyński może czuć się wygranym rundy jesiennej, bo nie dość, że utarł nosa włoskim mediom, które wieściły jego rychły koniec w Sampdorii Genua, to jeszcze wskoczył do "11" drużyny narodowej na kluczowe mecze el. MŚ 2018. ZOBACZ WIDEO: Adam Nawałka przed Czarnogórą: Gramy w naszej twierdzy, to pomaga
Wrócił do kadry w świetnym stylu. W Erywaniu należał do najlepszych reprezentantów Polski i znów trudno sobie wyobrazić bez niego drugą linię Biało-Czerwonych. Przenosiny do West Bromwich Albion podziałały na niego zbawiennie. Znów jest pewnym siebie liderem drużyny, na którym Adam Nawałka może oprzeć plan taktyczny na mecz. Na takiego Krychowiaka czekaliśmy blisko rok! Dobrze, że wróciłeś, Grzesiek.
W czwartek partnerem Grzegorza Krychowiaka na środku pomocy był Karol Linetty, ale przeciwko Czarnogórze wystąpi Krzysztof Mączyński. Po pierwsze, zawodnik Sampdorii Genua nie jest do końca zdrowy po meczu w Erywaniu. Po drugie, 22-latek znów nie wykorzystał otrzymanej od Adama Nawałki szansy i nie dostroił się do kolegów z zespołu.
Tymczasem Mączyński, który przed zgrupowaniem kadry długo nie trenował na pełnych obrotach, odbudował formę fizyczną i jest gotowy do gry przeciwko Czarnogórze. Warto wspomnieć, że duet Krychowiak - Mączyński w trakcie el. Euro 2016 spisywał się znakomicie, a w el. MŚ 2018 ci zawodnicy nie zagrali ze sobą jeszcze ani razu!
Jeden z bohaterów czwartkowego meczu w Erywaniu. Zdobywając bramkę na 4:0, przerwał trwającą od 25 czerwca minionego roku serię bez gola w reprezentacji. Na 19. trafienie w drużynie narodowej czekał łącznie 858 minut! Do gola dołożył też asystę przy bramce Rafała Wolskiego. Były kapitan reprezentacji Polski jest w dobrej formie fizycznej i piłkarskiej - nie ma obaw, że nie wytrzyma trudów gry co trzy dni.
W pierwszej części el. MŚ 2018 rozbudził oczekiwania. Po nieudanym dla siebie występie na Euro 2016 otrzymał od Adama Nawałki kolejną szansę i w końcu zaczął grać w reprezentacji na miarę ogromnego potencjału. W ekspresowym tempie dorósł do roli lidera drużyny narodowej, a ma przecież dopiero 23 lata.
W trzech ostatnich meczach z Danią (0:4), Kazachstanem (3:0) i Armenią (6:1) zagrał słabiej, ale nie na tyle, by selekcjoner odstawił go od wyjściowego składu. Polskiego futbolu po prostu nie stać na rezygnację z takiego zawodnika jak Zieliński. Nawet jeśli w danym momencie pomocnik Napoli gra poniżej oczekiwań.
W spotkaniu z Armenią - podobnie jak Jakub Błaszczykowski - przerwał złą serię i zdobył bramkę po 459 minutach posuchy. Do tego dołożył dwie asysty - pierwsze w kadrze od 8 października minionego roku. Kamil Grosicki wrócił z przytupem do śrubowania statystyk. Znów był motorem napędowym reprezentacji Polski.
Za kadencji Adama Nawałki jest bardzo ważnym ogniwem drużyny narodowej, o czym świadczą statystyki. W 31 występach pod wodzą aktualnego selekcjonera Grosicki strzelił 10 goli i zanotował 13 asyst.
Lider. Maszyna. Superstrzelec. Łowca rekordów. Polski piłkarz wszech czasów? Kompletując w meczu z Armenią (6:1) swój piąty w reprezentacji Polski hat-trick, "Lewy" został pierwszym w historii zawodnikiem, który strzelił co najmniej 15 goli w jednym cyklu eliminacji mistrzostw świata. Poza tym oczywiście pobił oczywiście 38-letni rekord Włodzimierza Lubańskiego i został najskuteczniejszym reprezentantem Polski w historii.
W meczu z Armenią będzie grał nie tylko o przypieczętowanie awansu do mundialu, ale też o tytuł króla strzelców el. MŚ 2018. Przed ostatnią serią spotkań Lewandowski idzie łeb w łeb z Cristiano Ronaldo. Obaj mają na koncie 15 goli i to wyścig wszech czasów, jeśli chodzi o eliminacje mistrzostw świata.
Nie ma dla niego znaczenia, czy w pierwszej linii wspomaga go Arkadiusz Milik, czy jest w ataku osamotniony - ładuje gola za golem w każdym możliwym ustawieniu. Jest najczęściej faulowanym zawodnikiem el. MŚ 2018, ale nic sobie z tego nie robi. Rywale nie przebierają w środkach, próbując go zatrzymać, a "Lewy" i tak strzela gola co 54 rozegrane minuty!