Ukraińska liga została zawieszona jeszcze przed rosyjską agresją. Półfinałowy baraż reprezentacji ze Szkocją przełożono na czerwiec. Ale środowisko piłkarskie Ukrainy wciąż jest bardzo aktywne.
Niedawno cały świat zobaczył Andrija Pawełkę, prezesa tamtejszej federacji, gdy przemawiał w kamizelce kuloodpornej z Kijowa, na kongresie FIFA.
Pawełko jest wdzięczny Polsce za wielką pomoc, za gesty Cezarego Kuleszy i Roberta Lewandowskiego, za otwarte serca i domy Polaków dla setek tysięcy ukraińskich uchodźców.
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #05: Silna grupa, w której się nas boją. Szukamy sparingpartnera
Prezes Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej udzielił WP SportoweFakty wyczerpującego wywiadu, w którym mówił o piłce w czasie wojny, ale też niemożności przebaczenia i zapomnienia.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Polska wspiera Ukrainę również na polu piłkarskim. Co pan pomyślał, słysząc, że odmawiamy gry przeciwko Rosji? To była dla pana niespodzianka?
Andrij Pawełko, prezes Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej: Po pierwsze chciałbym podziękować polskim mediom, naszym kolegom z PZPN, a w szczególności Cezaremu Kuleszy, jak również polskim przywódcom i wszystkim Polakom, którzy od początku agresji rosyjskich okupantów wyrazili poparcie i na różny sposób nas wspomagają. Bardzo doceniamy waszą pomoc! A ta straszna napaść, to zagrożenie dla Ukrainy, Polski i całej Europy ze strony kremlowskiego reżimu tylko wzmocni naszą przyjaźń.
Wspomniana decyzja odmowy gry z Rosją…
Była odważna, ale i logiczna. Nie można grać w piłkę z drużyną, która w jakimś sensie wspiera reżim Putina. Rosyjskie władze, które dokonują teraz ludobójstwa w Ukrainie, wydały w ostatnich latach miliardy dolarów na propagandę w różnych sektorach, również w piłce nożnej, żeby przykryć swoje kryminalne i agresywne zamiary. Ale to się nie udało.
Agresja na niepodległe państwo, na ludzi, którzy chcą żyć w wolności, nie może być przykryta PR i pieniędzmi. Nasi koledzy z UEFA i FIFA to zrozumieli, stąd zawieszenie rosyjskich zespołów we wszystkich rozgrywkach UEFA i FIFA. Jestem wdzięczny za te decyzje.
Odważna postawa ukraińskich sił zbrojnych i ciężkie sankcje, również na polu piłkarskim, to coś, co może zatrzymać inwazję agresora. Rosja musi zrozumieć co zrobiła w Ukrainie i zapłacić za to. Za śmierć tysięcy cywilów, za każde zabite dziecko i za zniszczenia na niespotykaną skalę.
Tamtego ranka, w sobotę, gdy Polska wydała komunikat, że odmawia gry z Rosją, co pan pomyślał? Był pan pewien, że ostatecznie to Rosja zostanie zawieszona, czy miał pan obawy, że Polska nie pojedzie na mundial?
Byliśmy w stałym kontakcie z naszymi kolegami z FIFA i UEFA. Zdawaliśmy sobie sprawę, że po ataku Rosji na Ukrainę, po zniszczeniach, które agresor tu poczynił, jego reprezentacja nie będzie mogła brać udziału w tej imprezie. I jeszcze raz dziękuję Cezaremu Kuleszy jak i prezesom innych federacji, którzy zajęli zdecydowane, słuszne stanowisko. Zareagowali szybko i szlachetnie. A korzystając z okazji składam gratulacje polskiej reprezentacji z okazji awansu do finałów mundialu! Trzymaliśmy kciuki za zespół Czesława Michniewicza i cieszymy się, że Polska weźmie udział w mistrzostwach.
Kilka razy rozmawiał pan z Kuleszą. Jak by pan opisał wasze relacje?
Jako bardzo przyjacielskie. W grudniu, na moje zaproszenie, Cezary Kulesza wziął udział w uroczystościach 30-lecia Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej. A dziś PZPN bardzo aktywnie wspiera ukraiński futbol. Jestem wdzięczny za to, że znajdujecie miejsca dla ukraińskich dzieci w waszych klubach i akademiach. Dziękuję za pomoc humanitarną i waszą gotowość, aby w trakcie wojny w moim kraju gościć mecze ukraińskiej reprezentacji w Polsce. Wspaniale mieć takich przyjaciół.
Pojawiła się idea, aby przyznać Ukrainie "dziką kartę" na mistrzostwa świata. To dobry pomysł, czy jednak wyobrażacie sobie awans wywalczony tylko na boisku?
O takim pomyśle wspomniał Noel Mooney, dyrektor wykonawczy Walijskiego Związku Piłki Nożnej, nasz wieloletni przyjaciel. Jestem mu wdzięczny, że wyraził takie stanowisko przed obliczem FIFA w imieniu swojej federacji. Ale najważniejsze są zasady sportowej rywalizacji.
Oczywiście, nasza reprezentacja znalazła się w bardzo skomplikowanej sytuacji. Piłkarze z ukraińskich klubów są pozbawieni możliwości grania już od dłuższego czasu. A nasi gracze w zagranicznych klubach są przytłoczeni, są pod wielką presją, bo codziennie otrzymują tragiczne wieści dotyczące ich ojczyzny. Ale wszyscy piłkarze, jak i trener Oleksandr Petrakow, wiedzą jakie to ważne, aby powalczyć o bilety na finały mundialu.
Wasz baraż ze Szkocją został przesunięty na czerwiec. Oczywiście, w obecnej sytuacji ciężko cokolwiek przewidywać, ale czy jest pan optymistą? Wierzy pan, że w czerwcu zagracie, a może już pan wie, że to za wcześnie i ten mecz znów powinien być przełożony?
Wszyscy marzymy o tym, aby wojna jak najszybciej się skończyła. Marzymy o tym, aby Ukraina wygrała i abyśmy mogli wrócić do normalnego życia. Marzymy o tym, żeby diabeł, który niszczy życie naszych dzieci, burzy nasze miasta i domy - żeby został za to ukarany. Chcemy, żeby nasza reprezentacja znów mogła nam dać pozytywne, piłkarskie emocje. Do czerwca jest jeszcze sporo czasu, aby te marzenia się zrealizowały. Wierzymy, że tak będzie!
Wiadomo, że futbol nie jest teraz najważniejszy, ale przypuszczam, że ma pan wiedzę: czy piłkarska infrastruktura też jest częściowo zniszczona? Bo przecież Rosjanie ostrzeliwują różne cele, nie tylko wojskowe…
Zbieramy informacje o takich zniszczeniach. Ale niestety wróg wciąż prowadzi niszczące działania na dużych obszarach Ukrainy, więc w tym momencie nie wiemy jeszcze jakie będą straty na tym polu na koniec wojny.
Wiemy o zniszczeniach na stadionie FC Desna w Czernychowie, są zniszczenia w piłkarskiej infrastrukturze w rejonie Kijowa, Chersonia, Mariupolu, Sum i w innych lokalizacjach. Ale kiedy wojna się skończy, wszystko zostanie odbudowane.
Przed agresją rosyjskich najeźdźców, wprowadzaliśmy pięcioletni program rozwoju infrastruktury piłkarskiej w Ukrainie. W tym czasie zbudowaliśmy 2500 boisk i 150 stadionów. I po wojnie będziemy kontynuować ten program. Tak, żeby nasze dzieci miały gdzie trenować i grać. Bo futbol też pomoże im zapomnieć o horrorze związanym z tą wojną.
Miał pan mocne przemówienie na Kongresie FIFA w Katarze. Przemawiał pan z Kijowa, ubrany w kamizelkę kuloodporną. Nie chciał pan, czy nie miał możliwości wyjazdu na ten kongres? Słyszałem, że niektóre kraje proponowały pomoc w podróży, ale wolał pan zostać w Kijowie…
Nawet nie brałem pod uwagę tego, żeby się wybrać na ten kongres. Ani na żadne inne międzynarodowe wydarzenie piłkarskie dopóki w moim kraju będzie wojna. Moja rodzina jest również w Ukrainie. Nie zamierzam opuszczać kraju. Dlatego nagrałem przemówienie z Kijowa.
Podziękowałem UEFA i jej prezydentowi, Aleksandrowi Ceferinowi, jaki i kolegom z FIFA, za stworzenie centrum koordynacyjnego, które ma pomagać Ukrainie. Z Aleksandrem jestem w kontakcie praktycznie codziennie i załatwiamy wiele ważnych spraw dla nas. W tamtym nagraniu chciałem przekazać całemu piłkarskiemu światu stanowisko Ukrainy. Mówię "całemu", bo FIFA zrzesza 209 krajów.
Nasza postawa jest bardzo prosta: jesteśmy pokojowo nastawionym krajem, chcącym żyć w demokratycznym państwie, zachować naszą niepodległość i budować dobrze prosperującą Ukrainę. Z tego nie zrezygnujemy. Będziemy bronić naszej suwerenności i przyszłości naszych dzieci na naszej ziemi.
Pamiętajmy, że Ukraina dała futbolowi trzech zwycięzców Złotej Piłki (Błochin, Biełanow, Szewczenko - przyp. red). Ale dziś piłka jest z boku, bo dorośli i dzieci umierają każdego dnia. A może wśród zabitych dzieci były kolejne złote talenty? Niestety, tego się już nigdy nie dowiemy.
Natomiast musimy doprowadzić do tego, żeby diabeł dokonujący teraz ludobójstwa na Ukrainie został ukarany. Teraz popularna stała się nowa piosenka, krótka, z jasnym przekazem: "Dobry wieczór, jesteśmy z Ukrainy. Walczymy dla całego demokratycznego świata z ciemnymi mocami. Wygramy, ale potrzebujemy waszego wsparcia". Tak to właśnie wygląda.
A wie pan ile osób związanych z futbolem straciło życie w tej wojnie? W przemówieniu kongresowym wspomniał pan utalentowanego chłopca…
Niestety, niemal każdego dnia otrzymujemy smutne wieści o ofiarach ze świata naszej piłki. Witalij Sapyło, 21-letni piłkarz FC Karpat i Jurij Błokha, trener młodzieży, zginęli broniąc Ukrainy. Prezydent kraju pośmiertnie nadał im tytuł Bohatera Ukrainy.
Wśród zabitych cywilów też jest wielu ludzi ze świata piłki. Szczególnie w Buczy, gdzie doszło do jednego z wielu ludobójstw dokonanych na terenie Ukrainy przez Rosjan. Każda taka strata powoduje nasz ból i współczucie dla bliskich.
Futbol w Ukrainie zamarł, to oczywiste. A co pan, jako prezes związku, może zrobić w piłkarskich sprawach w tych mrocznych czasach?
Już pierwszego dnia inwazji rosyjskich okupantów ustanowiliśmy Ukraińskie Centrum Piłkarskiej Koordynacji. Główna siedziba jest w Użhorodzie, na Zakarpatii. To było najlepsze miejsce pod względem logistycznym. Do ewakuacji piłkarzy ze szkółek i akademii, do wywiezienia z kraju cudzoziemców, a także do przyjmowania pomocy od naszych zagranicznych partnerów.
W tym samym czasie, w kijowskim Domu Futbolu, zaczął działać punkt pomocy humanitarnej. Tu wydajemy wszelkie dary szpitalom i rodzinom z dziećmi, tym którzy potrzebują pomocy.
Ostatnio powstał tu też oddział do rehabilitacji, z odpowiednim wyposażeniem. Jesteśmy dumni, że ukraińska federacja wypełnia tak ważną misję w tak trudnym momencie dla całego naszego państwa.
Czyli działacie bardzo aktywnie...
W sumie takich punktów pomocy powstało w naszej piłkarskiej wspólnocie czternaście. W pomoc włączyły się też nasze regionalne związki piłkarskie, z którymi jesteśmy w kontakcie. W ostatnich trzech tygodniach odwiedziłem wiele takich miejsc. Spotkałem się z tymi, którzy nimi zarządzają, ale też z wojskowymi broniącymi naszego kraju, wolontariuszami, pracownikami szpitali, którym pomagamy.
Spędziłem 10 nocy w pociągu, pokonałem tysiące kilometrów. A teraz analizujemy możliwości zgrupowań naszych zespołów narodowych. Mowa tu przede wszystkim o pierwszej reprezentacji, przed którą walka o mundial.
Znów trudno cokolwiek przewidywać, ale wyobraża pan sobie szybki restart ligi ukraińskiej? Piłkarze tacy jak Tomasz Kędziora czy Benjamin Verbić niedługo wrócą do ukraińskich klubów?
W tym momencie najważniejszą rzeczą, również dla naszej wspólnoty piłkarskiej, jest obrona kraju. Pomóc rodzinom z dziećmi, które straciły domy. Zapewnić im dach nad głową, jedzenie, ubrania. Wesprzeć lekarzy opatrujących rannych cywilów i obrońców Ukrainy, a także tych przedstawicieli naszego środowiska piłkarskiego, którzy potrzebują pomocy.
Tylko po zwycięstwie będziemy mogli mówić o powrocie futbolu i restarcie rozgrywek. Ale jestem przekonany, że odbudujemy to, co nam okupanci zniszczyli i znów miliony Ukraińców będą mogli się cieszyć osiągnięciami ulubionych klubów i reprezentacji.
Polska wspólnota piłkarska stara się pomóc na różne sposoby. Ukraińskim piłkarzom przyznano w Polsce taki status jak graczom z UE. Który z tych licznych gestów najbardziej pana poruszył?
Ciężko wybrać jeden. Ale byliśmy pod wrażeniem jedności i chęci pomocy polskiego środowiska piłkarskiego, jak i całej Polski. Bardzo to doceniamy i będziemy chcieli rozwijać nasze partnerstwo po wspólnym zwycięstwie nad agresorem.
A co pan czuł widząc Roberta Lewandowskiego grającego z opaską Ukrainy?
To był poruszający moment. Jesteśmy bezgranicznie wdzięczni za jego wsparcie. To dla nas bardzo ważne! Ale równie ważne jest to, aby świat zrozumiał, jak wielką cenę płaci nasze państwo, nasze wojsko, nasi obywatele za ochronę wolności, równości i ludzkich praw.
To kluczowe wartości dla społeczeństwa pańskiego pięknego kraju, Unii Europejskiej i całego cywilizowanego świata. Wsparcie Roberta Lewandowskiego, jego kolegów z drużyny i innych znanych osobistości tworzy zjednoczony front przeciwko agresorowi. Osłabia go i zbliża do porażki.
Jest też kwestia Anatolija Tymoszczuka, który wciąż pracuje dla rosyjskiego klubu Zenit i nie potępił rosyjskiej inwazji. Odebraliście mu wszelkie odznaczenia, wymazaliście go z historii ukraińskiej piłki. To była łatwa czy trudna decyzja?
Jego milczenie mówi więcej niż jakakolwiek akcja czy oświadczenie. Sam wybrał, opowiadając się po stronie agresora, mordującego Ukraińców.
Rosyjskie drużyny zostały wykluczone z międzynarodowych rozgrywek. Ma pan zdanie jak długo powinno to obowiązywać? Bo przecież koniec wojny nie będzie oznaczał zapomnienia waszych krzywd…
Zawieszenie rosyjskich klubów i kadry było bardzo ważne, niezbędne. Nie można stać obojętnie wokół tego co się dzieje, wokół mordowania tysięcy niewinnych ludzi. Natomiast nie wiem jak długo to zawieszenie potrwa. Myślę, że UEFA i FIFA zacznie się nad tym zastanawiać dopiero wtedy, gdy ustaną powody przez które zostali zawieszeni. Dziś o wiele za wcześnie, aby o tym mówić.
Powiedział pan, że chciałby, aby pierwszy mecz na ukraińskiej ziemi po wojnie został rozegrany w Doniecku, na Donbas Arenie. Jak realny to scenariusz?
To marzenie wielu naszych fanów, zwłaszcza tych, którzy musieli opuścić tamte tymczasowo okupowane tereny. To marzenie obecnych i byłych piłkarzy. A czy to będzie akurat mecz reprezentacji Ukrainy po naszym zwycięstwie, czy inny, to nie jest takie ważne. Ale to będzie historyczny mecz dla całej Ukrainy. Dla wyzwolonego Doniecka i dla wszystkich nas. Emocje związane z tym meczem porównałbym do finału mistrzostw świata.
Odwiedził pan niedawno małego Iwana, to dziecko, które zostało ranne i przebywa w szpitalu. Stamtąd zadzwonił pan do Ołeksandra Zinczenki, aby Iwan mógł porozmawiać z idolem. Piękny gest, ale szkoda, że musiało do niego dojść. Ta wojna jest tak bez sensu. W Polsce rosną nastroje antyrosyjskie, a co dopiero u was… Wierzy pan w pojednanie w przyszłości, czy nienawiść do Rosjan będzie w was przez wiele pokoleń?
To bardzo trudny temat. Ranne i zabite dzieci to największy ból tej wojny. Moje serce krwawiło, gdy rozmawiałem z Iwanem. On kocha futbol, jest dopiero na początku życia, a już odniósł ciężkie rany. To cud, że w ogóle przeżył. Nie da się zrozumieć tego, pogodzić z tym, że jego tragedia jest nieodwracalna. To ból, którego nie da się porównać z czymkolwiek innym.
Czy da się zapomnieć o rannych i zabitych dzieciach? Dzieciach, które straciły rodziców i są sierotami? Jak możemy zapomnieć o zbombardowaniu dworca w Krematorsku, z którego ludzie chcieli się wydostać w bezpieczniejsze miejsce?
Jak możemy zapomnieć zbrodnie w Buczy, Irpinie, Hostomelu, Mariupolu?
Skala tych zbrodni pokazuje, że to świadome ludobójstwo mieszkańców Ukrainy. Reżim Putina chce zniszczyć Ukrainę, zniszczyć naszą przyszłość.
Czy to może zostać wybaczone? Nie! A wszyscy, którzy brali udział w tych zbrodniach, muszą zostać ukarani. I ci, którzy wydawali rozkazy, i ci, którzy ochoczo je wykonywali. Co więcej, Rosja musi zadośćuczynić za wszystkie zniszczenia materialne, których dokonuje w Ukrainie.
Na koniec: jakie jest pańskie przesłanie dla Polaków pomagających ukraińskim uchodźcom?
Dziękuję! Po stokroć dziękuję! Wiem jak wielu moich rodaków znalazło teraz dach nad głową w Polsce. Wasze rodziny ciepło ich przywitały, zapewniły zakwaterowanie, podstawowe potrzeby, przyjęliście nawet ukraińskie dzieci do przedszkoli i szkół. Skala tego wsparcia robi ogromne wrażenie, bo mówimy o setkach tysięcy ludzi, którzy opuścili Ukrainę. Polska przyjęła ich z otwartymi ramionami.
W tak strasznej chwili jak wojna nasza przyjaźń stała się mocniejsza, to dla Ukraińców i Polaków bardzo ważne. Wojna kiedyś się skończy. Nasi ludzie wrócą do swoich miast i wsi w Ukrainie, ale nigdy nie zapomną waszej serdeczności i współczucia. Jestem przekonany, że w wielu przypadkach ta przyjaźń przetrwa i rodziny będą się wzajemnie odwiedzać. Sława Polsce, Sława Ukrainie!