Paweł Fajdek, fantastyczny sportowiec, jeden z najlepszych młociarzy na świecie zamieścił wpis, który nigdy nie powinien był powstać. O ile kierujemy się taktem i szacunkiem wobec innych sportowców. Post jest bowiem nieelegancki względem samego zwycięzcy.
87 plebiscyt przeglądu sportowego....
— Paweł_ Fajdek_official (@Pawel_Fajdek) January 8, 2022
Wstyd...
Nie pozdrawiam
Niestety, Fajdek brnął ze swoją retoryką coraz dalej. Na łamach "Faktu" napisał chociażby to: "Chcecie Robertowi osłodzić brak złotej piłki, to wprowadźcie kategorie: złota piłka, sportowiec globalny... Porównanie złotej piłki, z całym szacunkiem, do plebiscytu na sportowca roku w Polsce, jest jak porównanie wygrania w tenisowym szlemie z challengerem w Poznaniu!".
Trudno skomentować ten tekst choć w części pozytywnie.
ZOBACZ WIDEO: Co oni zrobili?! Takiego rzutu wolnego jeszcze nie było
Dlaczego? Bo w piłkę nożną grają właściwie w każdym kraju na świecie. Bo fascynują się nią miliony kibiców (delikatnie rzecz ujmując). W szkółkach trenują tysiące dzieciaków marzących o karierze choć w połowie tak pięknej jak ta Lewandowskiego. Bo, aby wybić się w futbolu, rywalizując z masą mocnych konkurentów, trzeba być gigantem sportu. Takim jak Lewandowski. Człowiek, który od kilku lat jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie.
Wśród najlepszych z najlepszych wirtuozów piłki to Polak jest na szczycie.
To argument, który mnie przekonuje najbardziej. Z drugiej strony, skąd tak niskie miejsce Igi Świątek, która uprawiając niezwykle popularny sport, również plasuje się w ścisłym światowym topie? Skąd tak niskie miejsce Piotra Żyły, który w 2021 roku został mistrzem świata?
W przypadku Igi odpowiedź jest prosta - bo nie było spektakularnego sukcesu na kształt tego, jaki odniosła rok wcześniej w Rolandzie Garrosie. A Żyła? Bo nie wygrał całego sezonu Pucharu Świata. Poza tym teraz skacze słabo, a od MŚ minął prawie rok, co na decyzję głosujących na pewno miało wpływ.
Czy na wygraną nie zasłużyła Anita Włodarczyk? Oczywiście, że zasłużyła będąc najlepszą reprezentantką swojego sportu na świecie. Trzy igrzyska i trzy złote medale. Wyczyn nie do pojęcia. Problem jednak w tym, że zmiennych wpływających na oddane głosy jest mnóstwo.
Oceniać to, że ktoś długo utrzymuje się na topie? To, że ktoś osiągnął wielki sukces mimo bardzo młodego wieku? A może to, że sukces został wywalczony w popularnej dyscyplinie? To, że indywidualnie? To, że na igrzyskach? A może mistrzostwach świata? A może w ogóle kierować się charakterem sportowca i docenić jego osobowość jako wzór do naśladowania dla dzieciaków cieszących się sportem?
Opcji jest niemal tyle samo, co głosujących. Ale najważniejsze zostawiłem na koniec. A mianowicie - plebiscyt "Przeglądu Sportowego" na najlepszego polskiego sportowca roku jest w rzeczywistości plebiscytem popularności, a nie umiejętności. Można się spierać godzinami, ale nigdy nie dojdziemy do w pełni racjonalnych wniosków. Głosujący nie są bowiem ekspertami w dziedzinie, a kibicami, którzy wspierają swoich idoli.
Gdyby ktoś zapomniał - uczestniczymy w zabawie. Tym jest głosowanie, a potem sama gala.
Uważam, że Lewandowski słusznie zwyciężył, choć wśród nominowanych byli ci, których poznałem i polubiłem, także osobiście. Ale dla mnie nie ma to większego znaczenia, bo wszystko, co dotyczy głosowania, oceniam w kategoriach rozrywki. Opinie wyrażające oburzenie są tym bardziej absurdalne.
Szczególnie wśród sportowców.