Kluczowy piłkarz dłużej w Widzewie Łódź. Kontrakt na kolejne dwa sezony

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Marek Hanousek
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Marek Hanousek

Ta informacja bardzo ucieszyła kibiców Widzewa Łódź. Czeski pomocnik Marek Hanousek przedłużył kontrakt z klubem. Jak przyznaje sam zainteresowany, znakomicie czuje się w mieście oraz w drużynie.

30-letni piłkarz pojawił się w drużynie z al. Piłsudskiego zimą 2021 roku na zasadzie wolnego transferu z MFK Karvina. W jego CV jest m.in. mistrzostwo Czech z Viktorią Pilzno w sezonie 2012/2013. Grał też w młodzieżowych reprezentacjach swojego kraju.

W rundzie wiosennej sezonu 2020/2021 defensywny pomocnik szybko wywalczył miejsce w podstawowym składzie Widzewa Łódź. Zagrał w piętnastu meczach i zdobył jedną bramkę. Jednak - jak podkreślają eksperci - pośredni udział miał przy dużo większej liczbie goli. Z kolei w trwającym sezonie rozegrał już 16 meczów Fortuna I Ligi i dwa w Fortuna Pucharze Polski. Na koncie ma dwa trafienia.

W piątek rano Widzew poinformował o przedłużeniu kontraktu z zawodnikiem. Dotychczasowa umowa obowiązywała do końca czerwca 2022 roku. Nowa wydłuża ten okres o kolejne 24 miesiące.

- Jestem bardzo szczęśliwy, bo dobrze czuję się w Łodzi i w Widzewie. Jako cały zespół wykonaliśmy w ostatnim czasie bardzo dużą pracę i jestem przekonany, że pozwoli to osiągnąć zakładane cele. Dziękuję Klubowi za zaufanie, jakim mnie obdarzył i zrobię wszystko, żeby go nie zawieść. Mogę zapewnić, że nigdy nie zabraknie mi zaangażowania oraz chęci do pracy - powiedział Marek Hanousek cytowany na oficjalnej stronie klubu z al. Piłsudskiego.

Czerwono-biało-czerwoni po pierwszej rundzie rywalizacji na zapleczu PKO Ekstraklasy zajmują drugie miejsce w tabeli z punktem straty do Miedzi Legnica. W poniedziałek, w osiemnastej kolejce rozgrywek, łodzianie zmierzą się na wyjeździe z Sandecją Nowy Sącz.

Zobacz też:
Przykry powrót Sandecji do Nowego Sącza
Koronawirus w natarciu. Przełożony mecz 18. kolejki Fortuna I ligi

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: grał im na nosie, ale miał pecha. Ochroniarz był jak... gepard!

Źródło artykułu: