- Zaliczyliśmy w Poznaniu bardzo twarde lądowanie, a ja doznałem najwyższej porażki w dotychczasowej karierze trenerskiej - powiedział Robert Kasperczyk.
Co zdaniem szkoleniowca beniaminka miało wpływ na tak wysoką porażkę jego drużyny? - Borykaliśmy się przed tym meczem z dużymi kłopotami kadrowymi i zabrakło nam czasu, by poukładać na nowo przede wszystkim linię obrony. Przeciwko Warcie nie mogli zagrać Radosław Kardas i Łukasz Szymoniak. Musiałem także obejść się bez trzech pomocników: Marcina Dziewulskiego, Piotra Wtorka oraz Mikołaja Skórnickiego. Przy tylu ubytkach byłem zmuszony do pospiesznego łatania dziur. Wynik jest straszny, ale mimo wszystko cieszę się, że w drużynie zadebiutował Daniel Dybiec. Swoją postawą udowodnił, że w przyszłości będziemy mieli z niego pożytek.
Kasperczyk nie pokusił się o komentarz do decyzji sędziego Pawła Raczkowskiego, który wyrzucił z boiska Michała Stachurskiego oraz Adama Cieślińskiego. - Wolę koncentrować się na sprawach sportowych. Dwie czerwone kartki zrobiły swoje. Grając w dziewięcioosobowym składzie, nie byliśmy w stanie podjąć walki. Odbiło się to na rezultacie. Uważam jednak, że gdy na boisko powrócą kontuzjowani zawodnicy, znów będziemy w stanie prowadzić wyrównaną rywalizację z każdym rywalem - stwierdził opiekun KSZO.
Jak sobotnie zawody ocenił Bogusław Baniak? - Sytuacja kadrowa mojego zespołu także nie była idealna. Nie mogłem skorzystać z Błażeja Jankowskiego i Pawła Iwanickiego. Osiągnęliśmy jednak świetny wynik. Ponadto jestem zadowolony z postawy Macieja Wichtowskiego, Jacka Kopaniarza i Piotra Gułajskiego. Młodzi wychowankowie naszego klubu zaprezentowali się bardzo pozytywnie i wiele zyskali pod względem psychologicznym - powiedział trener Zielonych.
Baniak nie szczędził swoim podopiecznym ciepłych słów. - Dobrą robotę z przodu robił Marcin Klatt, który brał udział w wielu akcjach naszej drużyny. Duże słowa uznania kieruję też do Tomasza Magdziarza. Zdecydował się on egzekwować oba rzuty karne i znakomicie wytrzymał presję. Dobrze, że strzeliliśmy aż sześć goli, bo jestem zdania, że jeśli rywal znajduje się na kolanach, to trzeba to wykorzystać. Pozytywne recenzje zbieraliśmy już po meczach z ŁKS i Widzewem, ale dopiero spotkanie z KSZO mogło nas w pełni zadowolić, bo zdobyliśmy trzy punkty. Teraz musimy potwierdzić wysoką dyspozycję w pojedynku z Wisłą Płock. Chcemy uplasować się w górnej części tabeli i uniknąć nerwów związanych z walką o utrzymanie - dodał opiekun Warty.