Były obrońca Pogoni Szczecin, a obecnie Piasta Gliwice był największym pechowcem meczu. To od niego ostatniego odbiła się piłka przy jedynym golu na 1:0 dla Portowców. Jean Carlos Silva strzelił z dystansu, a rykoszet od Jakuba Czerwińskiego zmylił Frantiska Placha. Słowak nie zdołał zorganizować się do interwencji i tylko odprowadził wzrokiem futbolówkę, która trafiła w słupek i lądowała w siatce.
- Wynik był totalnie zły, ale były też pozytywy. W drugiej połowie gra toczyła się pod
nasze dyktando. Wcześniej brakowało nam przejścia z defensywy do ofensywy. Momentami byliśmy zmuszeni do poważniejszego wysiłku w bronieniu się i później być może brakowało energii, żeby dokładniej zagrać, lepiej wyprowadzić oraz wykończyć kontrataki - mówi Jakub Czerwiński, kapitan Piasta.
- Mieliśmy swoje stałe fragmenty gry oraz okazje, które przy lepszym rozegraniu mogły skończyć się bramką. Szkoda, czujemy ogromny zawód po tym meczu - dodaje obrońca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
W pierwszej połowie sprawdzić Dantego Stipicę powinien Michał Żyro, ale nieobstawiony w polu karnym nie potrafił czysto trafić w piłkę i skiksował. Zmiennikiem Żyry był Alberto Toril, który zmarnował jeszcze lepszą szansę na strzelenie gola w Szczecinie. Jego uderzenie z bliska zatrzymał bramkarz Pogoni. Było też kilka prób z większej odległości, ale równie nieefektywne.
- Mieliśmy więcej okazji do zdobycia gola w drugiej połowie. Dopiero w końcówce, kiedy byliśmy bardziej otwarci, przeciwnik zaczął ponownie nam zagrażać - analizuje obrońca Tomas Huk.
- Szkoda, że nie strzeliliśmy gola. Trzeba podnieść głowy i w kolejnym meczu postarać się o wygraną. Tak jak podnieśliśmy się po porażce z Rakowem i zwyciężyliśmy ze Stalą, tak teraz również możemy wrócić na zwycięskie tory. Gramy dwa kolejne mecze u siebie i zrobimy wszystko, żeby zdobyć w nich sześć punktów - mówi Huk.
Następnym przeciwnikiem Piasta będzie Wisła Płock.
Czytaj także: Zawiodła ofensywa. Pierwszy polski klub odpadł
Czytaj także: Pogoń Szczecin zagrała na przekór problemom. Pomogło szczęście i bramkarz