W czwartek 22 lipca o godz. 19 Raków Częstochowa zagra na wyjeździe z Suduvą Mariampol w meczu II rundy kwalifikacji Ligi Konferencji Europy. Dla wicemistrza Polski to historyczne spotkanie, bo pierwsze w europejskich pucharach. Mimo to są wskazywani jako faworyt, choć przeciwnicy od kilku sezonów regularnie występują w podobnych rozgrywkach.
- Na Litwie wszyscy zdają sobie sprawę, że Raków staje się coraz większym klubem i szanse Suduvy na awans nie są duże. Choć jest jakaś wiara, ponieważ w ostatnich latach mieli dobre wyniki i potrafił pokazywać dobrą grę przeciwko mocnym rywalom - mówi nam miejscowy dziennikarz Lukas Gintautas.
W niedalekiej przeszłości Suduva aż trzykrotnie była bliska awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Ostatecznie odpadała jednak w ostatniej rundzie eliminacyjnej, choć pozostawiała po sobie bardzo dobre wrażenie. W sezonie 2017/18 lepszy okazał się bułgarski Ludogorec Razgrad (0:0, 0:2), rok później szkocki Celtic Glasgow (1:1, 0:3), a po kolejnym roku węgierski Ferencvarosi TC (0:0, 2:4). W obecnej edycji LKE drużyna nie zaczęła już tak dobrze, bo tylko minimalnie pokonała w dwumeczu łotewską Valmierę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kibic skradł show na meczu piłki nożnej
Za najlepszy okres Suduvy w historii odpowiadał kazachski trener Wladimir Czeburin, który prowadził drużynę w latach 2016-19. Obecnie próbuje do tego nawiązać Hiszpan Victor Basadre zatrudniony na początku tego roku. - Stara się realizować swoje piłkarskie pomysły i wierzę, że robi dobrą robotę. Miał sporo problemów przed sezonem, musiał zmagać się z krótką kadrą itp. - ocenia Gintautas.
- Trudno powiedzieć, jaką taktykę obierze hiszpański trener. Najprawdopodobniej wiele będzie zależeć od tego na co pozwoli im Raków. Osobiście myślę jednak, że spróbują grać swoje. W tym roku zespół stara się utrzymywać przy piłce i wykonywać dużo krótkich podań. Zdołali zatrzymać obrońców, więc są bardzo solidni w defensywie - dodaje litewski dziennikarz.
W kadrze Suduvy polscy kibice nie znajdą wielu znajomych nazwisk. Z pewnością kojarzą jednak Povilasa Leimonasa, który grał w Widzewie Łódź, Jagiellonii Białystok i GKS-ie Katowice. - Dla mnie największymi gwiazdami są Romain Habran i Nicolas Gorobsov. Ten pierwszy jest naprawdę mocny indywidualnie, a drugi to mózg i zarazem spoiwo drużyny na środku boiska. Powinniście na nich uważać - kończy Gintautas.
[b]
[/b]