Piłkarze KSZO Ostrowiec Św. wtorkowym treningiem rozpoczęli przygotowania do sobotniego meczu ze Stalą Stalowa Wola. W zajęciach wziął udział bramkarz Korony Kielce - Piotr Misztal, dysponującym dobrymi warunkami fizycznymi (193 cm wzrostu). Wychowanek Olimpii Warszawa, z której przeszedł do Korony II Kielce od 2006 roku związany jest z kieleckim klubem. Pod nieobecność trenera Janusza Jojko, który przebywa na zwolnieniu lekarskim - bramkarze sami przeprowadzili rozgrzewkę.
- Przyjrzymy się temu chłopakowi i ocenimy po paru dniach - skomentował trener Robert Kasperczyk.
Z drużyną nie trenował natomiast już Tomasz Persona, który wyjechał do Nowego Dworu Mazowieckiego, gdzie już w środę o godzinie 10.00 zaprezentuje się na treningu II-ligowego Świtu. Pomocnik ostrowieckiego zespołu nie został do tej pory zgłoszony do rozgrywek sezonu 2009/2010.
- Przyszedł dzisiaj do mnie Tomek Persona. Porozmawialiśmy w cztery oczy i doszliśmy do konsensusu. Wydaje mi się, że zarówno KSZO jako klub, jak i sam zawodnik mogą skorzystać jeśli transfer do Świtu Nowy Dwór Mazowiecki wypali. Pozostanie tutaj w KSZO i czekanie aż któryś z pomocników się potknie lub będzie pauzował za kartki, czy też dopadnie go jakaś kontuzja, wiązałoby się z grą w IV-ligowych rezerwach. Jeśli ten chłopak ma możliwość gry w III, czy II lidze, a w przypadku Świtu mamy do czynienia z dobrym drugoligowcem, to dostał ode mnie zielone światło. Rozmawiałem już z prezesem na temat tych młodych chłopców co dla nich będzie lepsze: czy granie w IV lidze świętokrzyskiej, której poziom jest ogólnie znany, czy wypożyczenie tych chłopaków, żeby się ogrywali - powiedział trener Kasperczyk.
Pod nieobecność przebywającego na urlopie prezesa Tomasza Frąka ciężko zapewne będzie dopiąć przedłużające się formalności związane z pozyskaniem Marcina Kajcy.
- Z Marcinem jest problem natury już wręcz kabaretowej. Wszystko szło dobrze do momentu, kiedy niedźwiedź się nie obudził po długim ozimym śnie - mianowicie Kmita Zabierzów. Nagle okazało się, że trzeba dać za zawodnika jakieś pieniądze. Opiekun, który zajmuje się Marcinem okazał się nie jedynym ogniwem. Okazało się, że trzeba dojść dalej, a tam pojawiło się dwóch czy trzech dyrektorów, każdy odpowiadający za inny dział i sytuacja z jednej strony jest śmieszna, ale z drugiej, bardzo mi żal Marcina. On już boksuje, został w blokach. Jest napalony na grę, aby pomóc zespołowi, a nie może tego zrobić i to nie ze swojej winy. On się bardzo szybko dogadał, bo nie ma wielkich wymagań - chce się pokazać. Jest to zawodnik z charakterem, który w każdym meczu zostawi serce na boisku - trzech zabije, siedmiu radni - oczywiście mówiąc w przenośni. Niestety, nie mogę z niego skorzystać, ale mam nadzieję, że w tym tygodniu ta sprawa znajdzie swój finał, bo to już nie jest śmieszne - podsumował Robert Kasperczyk.