W sobotę rusza kolejny sezon La Liga. Dla nas będzie on wyjątkowy, ponieważ wreszcie będziemy w niej mieć reprezentanta Polski i to grającego w polu. Na początku września nowym zawodnikiem Eibar został Damian Kądzior.
Nasz rodak miał jednak w ostatnich dniach małe problemy ze zdrowiem i prawdopodobnie rozpocznie sobotnie spotkanie z Celtą Vigo jeszcze na ławce rezerwowych.
Start rozgrywek będzie jednak wyjątkowy pod jeszcze innym względem - w pierwszej kolejce na boisku nie zobaczymy piłkarzy największych hiszpańskich klubów, Realu Madryt, Barcelony, Atletico, Sevilli i Getafe. Dlaczego?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak bawią się hiszpańscy piłkarze
Otóż ze względu na pandemię koronawirusa i poprzedni sezon europejskich pucharów, które rozstrzygnęły się dopiero w sierpniu, spotkania hiszpańskich zespołów biorących udział w finałowej rywalizacji Ligi Mistrzów i Ligi Europy, zostały przełożone.
Pamiętajmy, że zarówno Królewscy, Blaugrana jak i Atletico brały udział w turnieju w Lizbonie, który wyłonił najlepszy zespół na Starym Kontynencie. Real odpadł po dwumeczu z Manchesterem City jeszcze w 1/8, Barca z kolei została zmiażdżona przez późniejszego zwycięzcę Bayern Monachium.
Atletico odpadło za to w ćwierćfinale Champions League po spotkaniu z RB Lipsk. Z kolei Sevilla zdobyła przecież po raz szósty w swojej historii wygrała rozgrywki Ligi Europy (wcześniej Puchar UEFA). W tych samych rozgrywkach daleko doszło też Getafe (1/8 finału).
I tak mecz Realu Madryt z Getafe został przełożony na przyszły rok, podobnie jak mecz Barcelony z Elche. Przez pandemię nie będziemy też świadkami wielkiego hitu pierwszej kolejki, jakim z pewnością byłoby starcie Atletico-Sevilla. Ten pojedynek zobaczymy dopiero w styczniu 2021 roku.
Nie oznacza to jednak, że w najbliższy weekend nie zobaczymy ciekawych starć. Interesująco zapowiadają się na pewno derby Walencji, w których drużyna Valencii zmierzy się z Levante.
Media. Arkadiusz Milik odstawiony od składu Napoli! Czytaj więcej--->>>