- To stawia wszystko w perspektywie, w której widzisz wszystko to, co dzieje się w ostatnich dniach, podczas których liczba ofiar wciąż wzrasta - mówi Martin Atkinson cytowany przez "The Sun".
- W konsternacje wprawiał nas VAR, gdy mogliśmy mieć lub nie mieć racji. Teraz patrzymy na to i myślimy: ludzie umierają na wirusa, a my nie mamy nad tym żadnej kontroli. To stawia futbol w pozycji... Zdecydowanie nie jest on sprawą życia i śmierci - kontynuuje arbiter.
Atkinson na co dzień sędziuje spotkania angielskiej Premier League, a także Ligi Mistrzów. Teraz jednak to nie piłka nożna zaprząta jego głowę. Bliscy Anglika bowiem na co dzień pracują w placówkach służby zdrowia, tocząc walkę z koronawirusem na pierwszej linii frontu.
- Moja żona pracuje w szpitalu St James's w Leeds na oddziale położniczym opiekując się dziećmi, które opuściły intensywną terapię. Mój brat natomiast jest pielęgniarzem w Halifax i wykonuje wiele prac społecznych. Świadomość powagi sytuacji jest zatem ogromna - tłumaczy Atkinson.
- Myślisz, że mamy ważną pracę w piłce nożnej. Ale to wszystko blednie, gdy spojrzysz na to, co oni robią - podkreśla. - Każdy kto pracuje na linii frontu ponosi to ryzyko idąc do pracy. Robią to jednak, ponieważ kochają swoją pracę - kończy arbiter.
Czytaj także:
- Bundesliga. Marco Reus widzi plusy przerwy spowodowanej koronawirusem
- La Liga. Real Madryt stawia na młodzież. Achraf Hakimi przedłużył kontrakt
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film