Piłkarze Lechii Gdańsk w stolicy Wielkopolski mieli niewiele do powiedzenia. Lech Poznań szybko przejął inicjatywę i co chwilę bombardował strzałami bramkę Dusana Kuciaka. Patryk Lipski pojawił się na murawie w 58. minucie. Pomocnik biało-zielonych - przy stanie 1:0 dla gospodarzy - powinien wyrównać stan meczu, jednak fatalnie przestrzelił. Więcej zimnej krwi zachował Filip Marchwiński, który ustalił końcowy rezultat na 2:0.
25-latek doskonale zdaje sobie sprawę, że w tej sytuacji dał ciała i bierze porażkę na klatę. - Miałem idealną sytuację do wyrównania i nie mogę się niczym tłumaczyć. W takim momencie muszę oddać strzał w światło bramki i to byłby zapewne gol - skomentował w rozmowie z oficjalną stroną gdańskiego klubu.
Dlaczego futbolówka nie wpadła do siatki? Kibice znad morza już powoli unosili ręce, a po chwili spotkało ich wielkie rozczarowanie. Lechiści nie stworzyli sobie więcej dogodnych szans. - Chciałem chyba umieścić piłkę zbyt blisko słupka i dlatego strzał poleciał obok bramki. Na pewno nie będę zganiał tego na złe boisko, bo podanie od Mladenovicia było idealne - dodał.
Na początku drugiej części gry czerwoną kartkę - za dwie żółte - obejrzał Karol Fila. Młody gdańszczanin osłabił drużynę w tak ciężkim spotkaniu. - Kiedy wszedłem to graliśmy już w dziesięciu. Miałem zdecydowanie więcej zadań defensywnych, a Lech oddal w przeciągu meczu mnóstwo strzałów. Wygrali zasłużenie, ale my przez długi czas bardzo dobrze się broniliśmy. Dusan obronił wiele trudnych uderzeń, ale niestety nie wystarczyło to do wywiezienia punktów - podsumował Lipski.
Zobacz także: PKO Ekstraklasa: Lech - Lechia. Obustronne prowokacje, kradzież flag i dotąd sześciu zatrzymanych po skandalu
Zobacz także: PKO Ekstraklasa. Frekwencja na stadionach piłkarskich. Legia i Wisła daleko przed resztą stawki
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze