Chodzi o sytuację z poprzedniego spotkania ligowego, w którym jego drużyna mierzyła się u siebie z Wisłą Płock. Szkoleniowiec łódzkiego zespołu otrzymał żółtą kartkę za krytykowanie decyzji sędziego Jarosława Przybyła.
- Jestem jako trener w stanie zrozumieć, że wszyscy popełniamy błędy. Ja też je popełniam. Po meczu nie mam pretensji o to, czy był karny czy nie. To się zdarza na wszystkich stadionach. Ale odnoszę wrażenie, że my jako trenerzy nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Najlepiej by było, gdybyśmy siedzieli przypięci pasami do fotela i nie reagowali - uniósł się Kazimierz Moskal.
Trenerowi ŁKS-u Łódź chodzi głównie o to, że - jego zdaniem - został zbyt pochopnie ukarany kartką, bo w jego ocenie, na nią nie zasłużył po tym, co zrobił.
ZOBACZ WIDEO: Rzeźniczak przesadził z tweetem o Lechu Poznań. "Przeprosiłem, bo ten wpis był nie na miejscu. Czasem trzeba ugryźć się w język"
- Jeśli rozkładam ręce i mówię, że "to są jaja", to nadaje się do tego, bym otrzymał żółtą kartkę?! Czyli jak bym powiedział "panie sędzio, to dla nas był aut", to też jest krytykowanie orzeczeń sędziego? Najlepiej by było, gdybyśmy wychodzili i zamiast witając się, otrzymywali żółte kartki jako trenerzy. Wtedy wszyscy będą oceniali, że sędzia dobrze prowadził mecz i nie było nieporozumień - powiedział.
- Mam wrażenie, że witając się z sędziami przed meczem, to tak jakbyśmy mówili od razu: "tak, zgadzam się ze wszystkimi decyzjami, które pan podejmie". Absolutnie nie jestem w stanie się ze wszystkim zgodzić i tak będzie. Czy tak jest w regulaminie wpisane, że mamy się zgadzać? A jeśli mam prawo do tego, żeby się nie zgadzać, to mam prawo, by to w jakiś sposób wyrazić - dodał.
Ełkaesiaków w piątek czeka otwarcie 23. kolejki PKO Ekstraklasy z trzecią w tabeli Pogonią Szczecin. To drużyna, którą Moskal chwalił przede wszystkim za efektywność w grze.
- Trzeba patrzeć na całokształt. Pogoń jest wysoko w tabeli, liczy się w walce o mistrzostwo, ale patrząc na ostatni mecz w Płocku wcale bym nie powiedział, że grali bardzo dobrze. Mają solidny zespół, zaczynając od bramkarza, który należy do najlepszych w lidze. Proszę zwrócić uwagę, ile meczów powygrywali po 1:0. To robi różnicę. Nie tracą za wiele goli, a potrafią strzelić, dzięki czemu punktują bardzo dobrze - ocenił.
53-letni szkoleniowiec chciałby w piątkowy wieczór zobaczyć swój zespół z podobną determinacją co w sobotnim starciu z Wisłą Płock. Do poprawy pozostaje "tylko" skuteczność z przodu.
- Chcę uniknąć tych negatywnych emocji. Uważam, że zrobiliśmy dużo, żeby tę bramkę zdobyć w meczu z Wisła. Oglądałem Atletico i Liverpool. Ci drudzy mieli przewagę przez 90 minut. Nie można się czepiać, że to słabi zawodnicy, bo to najwyższa półka, a jednak nie byli w stanie bramki wcisnąć. Taka jest piłka - stwierdził.
Jak sam przyznał, piłkarze nie mają limitu pączków w tłusty czwartek, ale będą mogli je otrzymać po wygranej z Portowcami.
- Wolałbym tłusty piątek niż tłusty czwartek. I nie jeśli chodzi o pączki, a punkty. Po "tłustym piątku" można będzie zjeść dwa razy tyle - przyznał z uśmiechem.
Początek spotkania ŁKS - Pogoń na Stadionie Miejskim w Łodzi w piątek o 18:00.
Zobacz też: [urlz=/pilka-nozna/zdjecia/galeria/19179/wislacki-tlusty-czwartek-galeria]Tłusty Czwartek z piłkarzami Wisły Kraków (galeria)
C[/urlz]zytaj również: Po ósmym transferze w Lechii Gdańsk nie ma problemu bogactwa. Stokowiec szykuje debiutantów do gry