Z jednej strony to dobrze, że Polska nie przegrała tego meczu. Dopisaliśmy sobie punkcik do grupowej tabeli, kto wie, czy nie decydujący w kontekście walki o awans. Bo jeśli nasza gra wciąż będzie wyglądać tak obrzydliwie, to kto wie, czy jesienią nie będziemy przeżywać koszmarów na jawie i szarpania o promocję do ostatniego meczu.
Eliminacje Euro 2020. Polska - Austria. Koszmar zakończony szczęśliwym remisem
Z drugiej jednak strony, szkoda że Austriacy nie wyjechali z Narodowego z trzema punktami, wcześniej dając nam lekcję futbolu w bezlitosnym stylu. Po porażce być może ktoś odpowiedzialny za ten teatr zacząłby w końcu zadawać trudne pytania. Ale trudnych pytań nie będzie. Prezes PZPN już zdążył powiedzieć coś o ważnym punkcie, zresztą tak samo jak selekcjoner.
Dawno już nie było w Warszawie meczu, w którym Biało-Czerwoni prezentowaliby tak czerstwy, surowy, prostacki futbol. Gdy zostaliśmy zamknięci na własnej połowie i nie potrafiliśmy wydostać się z morderczego uścisku, można się było zacząć zastanawiać, czy gramy z Hiszpanią z 2010 roku czy jednak Austriakami. Europejskim średniakiem. Posiadanie piłki? Ponad 60 do 40 dla gości! Na Stadionie Narodowym! Przecież to sabotaż! Sytuacje bramkowe? 21 do 7 dla gości! Strzały na bramkę? 6 do dwóch! Wstyd!
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". "To przykre w jakim miejscu znajduje się polska piłka. Cieszymy się z coraz mniejszych rzeczy"
Leo Beenhekker potrzebował raptem kilku meczów, by wejść w naszą narodową drużynę i na nowo ją zbudować. Adam Nawałka też dokonał tego w zaledwie kilka spotkań. Za kadencji Jerzego Brzęczka reprezentacja Polski rozegrała już 12 meczów, z czego zdecydowana większość to mecze słabe bądź koszmarnie słabe. Pogrążone w chaosie, naznaczone cierpieniem jak po wpadnięciu pod kombajn. Jeśli ktoś w 12 meczów nie jest w stanie zlepić drużyny mając w składzie Roberta Lewandowskiego, Piotra Zielińskiego i całą masę piłkarzy występujących w solidnych klubach zagranicznych, to należy spytać: czy Jerzy Brzęczek to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu?
Eliminacje Euro 2020: Polska - Austria. Michał Kołodziejczyk: Bez kredytu (komentarz)
To nie chodzi o to, żebyśmy grali futbol totalny, przepiękny w ofensywie i zabójczo skuteczny w obronie. Byśmy zachwycali zarówno wynikami, jak i samą grą. Zacznijmy od tego, żebyśmy grali jakoś. Żebyśmy mieli pomysł dostosowany do naszych możliwości. Myśl przewodnią, plan według którego poruszamy się na boisku i staramy się wywalczyć punkty. Byśmy wykorzystywali nasze atuty, maskowali braki. I nie dokonywali jednocześnie mordu na widowisku! A przecież gdy patrzy się na zespół wykreowany przez Jerzego Brzęczka, widzi się magmę chlupiącą na murawie od linii do linii. Zbitkę nazwisk nieznających swoich imion i numerów kierunkowych.
Na Brzęczka nie ma się co denerwować. On po prostu nie potrafi. Nie potrafi stawiać kroków w butach, które wręczył mu i kazał nosić w lipcu ubiegłego roku Zbigniew Boniek. Na Euro zapewne awansujemy, bo z tej grupy nie awansować to jak utopić się w talerzu z rosołem. Tylko co po awansie? Rosja bis. Czego sobie i Państwu nie życzę.