[tag=4163]
Pep Guardiola[/tag] chciał się pozbyć Francuza i najwyraźniej tak bardzo zależało mu na tym, że zgodził się oddać go za darmo.
W dobie dzisiejszych wysokich cen za piłkarzy, 28-letni środkowy obrońca mógł dać Manchesterowi City chociaż kilka milionów funtów. Ale czas uciekał, a The Citizens mieli widmo pozostania z Eliaquimm Mangalą przez kolejne kilka miesięcy.
Dlatego Man City nie wziął za niego ani funta, ale za to pozbył się go z listy płac, co jest bardzo istotne w kontekście Finansowego Fair Play.
ZOBACZ WIDEO Polacy za granicą świetnie rozpoczęli sezon. "Krychowiak odrodził się w Rosji"
Mangala wraca zatem do Valencii, gdzie był wypożyczony w sezonie 2016/2017. To był dla niego dobry czas, ponieważ zagrał w 30 ligowych meczach. W kolejnych dwóch latach przepadł. Wypożyczenie do Evertonu było niewypałem, a w zeszłym sezonie nie zagrał ani minuty w Premier League.
Nic zatem dziwnego, że Man City oddał go za darmo, chociaż fachowy portal transfermarkt.de wycenia go na 10 mln euro. Z Valencią 8-krotny reprezentant Francji podpisał dwuletni kontrakt.
W 2014 roku Man City kupił Mangalę z FC Porto za 45 mln euro. Łącznie zagrał w 79 meczach, w których nie strzelił ani jednej bramki.
Zobacz także: Premier League. Manchester City uniknął zakazu transferowego. Skończyło się na grzywnie
Zobacz także: Transfery. Pedro Porro nie zagra w Manchesterze City. Po czterech dniach został wypożyczony do Hiszpanii