Cztery punkty w dwóch meczach (remis 1:1 z Piastem Gliwice i zwycięstwo 4:0 z Wisłą Płock), lecz przede wszystkim ciekawy, widowiskowy styl - tak można podsumować grę "Kolejorza" na początku sezonu 2019/2020. Łatwiej jednak nie będzie, bo już w sobotę poznaniacy zmierzą się z ŁKS-em, a ten ma identyczny dorobek i również przyjemnie się go ogląda.
Irytujące wracanie do przeszłości
W stolicy Wielkopolski postawa Lecha odbierana jest z zadowoleniem, ale też sporą rezerwą. Wielu obserwatorów przypomina, że poprzednią edycję drużyna prowadzona jeszcze przez Ivana Djurdjevicia zaczęła od czterech wygranych z rzędu, a potem wpadła w spore kłopoty, które zakończyły się zmianami na ławce.
Dariusz Żuraw uważa, że wieszczenie powtórki jest kompletnie nieuzasadnione. - Wracacie do tego co było, a to już historia. Nie możemy stale oglądać się za siebie. Wszyscy wiemy, jak było, że to nie był dobry czas, ale chcemy iść naprzód. Po to w klubie nastąpiła wymiana kadrowa, zmiana koncepcji, żeby małymi krokami dojść do czegoś nowego. Nie napinamy się od razu na wielkie cele, może po drodze się potkniemy, ale nie zamierzamy wracać do przeszłości. Chcemy o niej zapomnieć. Na ostatnim meczu z Wisłą Płock widziałem zadowolonych kibiców. Docenili walkę i naszą grę. W sporcie z wynikami bywa różnie, jednak chcemy stworzyć dobrą atmosferę i zespół, na który ludzie będą chodzić - powiedział szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: 2. Bundesliga: Dramatyczna kontuzja Kamińskiego. VfB Stuttgart pokonał Hannover [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Ta budowa na razie idzie dobrze, bo w porównaniu do ubiegłego sezonu skok jakościowy jest bardzo duży. Sęk w tym, że minęły dopiero dwie kolejki. - Nie mam zamiaru niczego tonować. W drużynie panuje dobra atmosfera, ale też świadomość, że w dwóch meczach niczego nie osiągnęliśmy. Zdajemy sobie sprawę, że wciąż musimy dużo pracować, a niektóre fazy spotkań są do poprawy. Sam trochę grałem, trenerem też nie jestem krótko i doskonale wiem, że podniecanie się czterema punktami po dwóch kolejkach niczego dobrego by nie przyniosło - oznajmił Żuraw.
Łatwiej nie będzie
Kontynuacja dobrej passy może być dla "Kolejorza" sporym wyzwaniem, bo ŁKS dotąd zremisował u siebie z Lechią Gdańsk (0:0) i wygrał na wyjeździe z Cracovią (2:1). Poznaniacy więc wcale nie będą w sobotę faworytem.
- Życie pokazuje, że beniaminkowie z reguły mają dobry początek. Raków Częstochowa też wygląda nieźle. Inaugurację miał słabszą, ale potem w Białymstoku zagrał dużo lepiej. Trudno po tak krótkim fragmencie sezonu ocenić, czy te zespoły namieszają, czy podobnie jak poprzedni beniaminkowie ostatecznie spadną do I ligi - przyznał Żuraw.
->Oficjalnie: Maksymilian Rozwandowicz na dłużej w ŁKS Łódź
Czujności w szeregach Lecha nikt jednak nie uśpi. - ŁKS dobrze operuje piłką i panuje tam duża wymienność na pozycjach. Musimy być więc mocno skoncentrowani - dodał trener.
Na ten aspekt zwraca też uwagę Kamil Jóźwiak. - W starciu z Piastem Gliwice mieliśmy słabą pierwszą połowę i podnieśliśmy się dopiero w drugiej. W Łodzi trzeba być zdeterminowanym i agresywnym, a przede wszystkim realizować plan.
Kluczem do zneutralizowania atutów beniaminka może być wyłączenie z gry Daniego Ramireza. - To ciekawy zawodnik, który umie wygrać pojedynek jeden na jeden, czy posłać fajne prostopadłe podanie. Na pewno jednak nie będziemy się skupiać tylko na nim - powiedział Żuraw.
Mecz ŁKS Łódź - Lech Poznań rozpocznie się w sobotę o godz. 20.00.
->Chelsea chce się pozbyć Danny'ego Drinkwatera, ale ofert brak. Problemem wysoka pensja