Liga Europy. Lechia - Broendby. Sławomir Peszko: Chcieliśmy zdominować rywala. W rewanżu nie postawimy autobusu

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Sławomir Peszko
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Sławomir Peszko

Piłkarze Lechii Gdańsk wykonali swoje zadanie. Podopieczni Piotra Stokowca pokonali Broendby IF 2:1 i są bliżej kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. - Chcieliśmy zdominować rywala. W rewanżu nie postawimy autobusu - zapewnił Sławomir Peszko.

Kibice biało-zielonych mogli mieć obawy przed czwartkowym pojedynkiem z duńskim zespołem. Lechia Gdańsk zaprezentowała jednak ładną grę i przybliżyła się do kolejnej fazy eliminacji. Broendby IF musi w rewanżu zagrać lepiej, ponieważ w czwartek na murawie rządziła ekipa z Trójmiasta.

- Naszym celem było zwycięstwo i zdominowanie rywala. Ta sztuka się nam udała. Może na początku meczu nie było tak dobrze, ale w pierwszej połowie mieliśmy kilka dogodnych sytuacji. Kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, lecz zdarzyły się nam błędy. Rywale doprowadzili do wyrównania i trzeba było dobrze zareagować. Zrobiliśmy to i wygraliśmy 2:1. Cieszymy się, ale radość jest jeszcze stonowana - powiedział Sławomir Peszko.

Zobacz takżeEliminacje Ligi Europy. Lechia - Broendby. Artur Sobiech prawie został bohaterem

Piłkarze Piotra Stokowca w poprzednim sezonie byli krytykowani za zbyt zachowawczą grę. 47-letni szkoleniowiec latem dokonał kilku transferów po to, aby drużyna w ataku rozgrywała swoje akcje zdecydowanie przyjemniej dla oka. Efekty są widoczne. - Jak na Lechię, to stworzyliśmy naprawdę sporo tych sytuacji. Było widać poprawę w naszej grze ofensywnej. Dużo pracujemy i mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie tylko lepiej - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: Sevilla pokonała Liverpool. Mecz w cieniu bandyckiego faulu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Duńczycy zdobyli w Gdańsku bramkę i ten fakt stawia ich w dosyć dobrym położeniu przed rewanżem. Nie można skreślać zespołu, w którym pierwsze skrzypce gra Kamil Wilczek. Peszko doskonale zdaje sobie sprawę, że do rozstrzygnięcia dwumeczu jeszcze daleka droga. - Szanse na awans oceniam 50 na 50. Jedziemy na wyjazd. Nie zamierzamy tam stawiać autobusu. Byłby to strzał w głowę. Musimy grać znowu z kontry i zdobyć gola - stwierdził 34-letni skrzydłowy.

Były reprezentant Polski pojawił się na boisku w 79. minucie i zrobił trochę "wiatru". - Chciałem trochę odciążyć zespół. Wiedziałem, że potrzeba z tyłu tlenu. Moim zadaniem było przetrzymanie piłki z przodu i wyprowadzanie kontr. W jednej sytuacji mogłem lepiej zagrać do Artura Sobiecha. Obrońca rywali mnie przeczytał. Szkoda, ale jestem przekonany, że będzie coraz lepiej - dodał.

Zobacz takżeEliminacje Ligi Europy. Lechia - Broendby. Piotr Stokowiec: Każdy kibic mógł poczuć dumę

Doświadczony piłkarz zawsze był lubiany przez kibiców Lechii. Zeszłoroczny konflikt z trenerem tego nie zmienił. - Cieszę się, że zostałem tak pozytywnie przywitany przez kibiców. Jestem w Gdańsku już ponad 4 lata. Przyjęcie było bardzo miłe. Chcę się odwdzięczyć dobrą grą i przede wszystkim zaangażowaniem - zakończył Peszko.

Komentarze (0)