Rzadko ogląda się tak dobrze i ofensywnie grające polskie zespoły w europejskich pucharach, jak miało to miejsce w czwartkowe popołudnie w Gdańsku. - Na pewno cieszę się ogromnie z tego, że stworzyliśmy fajne, ciekawe widowisko. Tak grająca Lechia mogła się podobać i każdy kibic na stadionie mógł poczuć pewną dumę z tak grającej Lechii. To dla nas wielki plus, bo gramy dla kibiców - podkreślił Piotr Stokowiec, trener Lechii Gdańsk.
Biorąc pod uwagę liczbę sytuacji, gdańszczanie mogli zwyciężyć wyżej. - To było bardzo dobre spotkanie, ale szkoda, że wynik nie był jeszcze bardziej okazały. Mamy tydzień czasu na to, by rozpracować drugie spotkanie. Teraz przygotowujemy się do meczu w PKO Ekstraklasie z Wisłą Kraków. Z przebiegu spotkania się cieszę, gra lepsza niż wynik, ale nie ma co kręcić nosem - przyznał trener.
Co najbardziej pozytywne w czwartkowym meczu II rundy eliminacji do Ligi Europy? - Najfajniejsze było nasze przygotowanie organizacyjne do meczu. Dbaliśmy o każdy szczegół, od taktyki, przez realizację zadań, po intensywność i przygotowanie merytoryczne. Nie chcieliśmy dać się wpuścić w nieodpowiedzialne granie, bo wiemy jaką jakość ma zespół Broendby. Krok po kroku budowaliśmy akcje, pokazaliśmy intensywność i jakość - zaznaczył Stokowiec.
- Cały czas pamiętam, że to dopiero pierwsza połowa. Wszystko przed nami, ale kibice mają prawo się cieszyć i myśleć optymistycznie. Ta drużyna jeszcze potrzebuje czasu. Chcemy awansować do kolejnej rundy, by go jeszcze zyskać. Zawodnicy ofensywni potrzebują dojścia do formy fizycznej i piłkarskiej - myślę tu o Wolskim, Peszce i Lipskim. Jest się z czego cieszyć, kibice są dumni z tego jak się zaprezentowała drużyna i ja się też cieszę z całości - podsumował.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski z planem na kolejne lata. "Chcę szkolić zawodników do gry w wielkich klubach" [cała rozmowa]