Andrej Kadlec wypełniał ankietę na stronę internetową Spartaka Trnava. Ostatnim z punktów był "życiowy cel". Dotąd szło szybko, teraz Słowak zatrzymał się na chwilę, pomyślał. Wpisał: "gra zagranicą".
Marzenie 22-latka właśnie się spełnia. Parafował już bowiem 3,5-letnią umowę z Jagiellonią Białystok, zadebiutuje w rundzie wiosennej.
Mistrzostwo nie tam, gdzie się spodziewał
Kadlec całe życie spędził na Słowacji. Urodził się w niewielkiej Ilavie, mieszkał w pobliskim, nieco większym Puchovie. Tam właśnie rodzice po raz pierwszy zaprowadzili go na trening piłkarski. Miał wtedy zaledwie 5 lat, ale zajęcia spodobały mu się na tyle, że został na całą dekadę. A później przeniósł się do MSK Żylina.
Zespół prowadzony przez Adriana Gulę uchodził wówczas za najlepszy na Słowacji. Przeżywał swój najlepszy czas w historii: był świeżo po premierowych występach w rundach grupowych Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA, zdobywał mistrzostwa kraju. Kadlec liczył, że będzie częścią ekipy, która sięgnie po kolejne laury. Ale sytuacja nie potoczyła się po jego myśli. Nie przebił się, w przeciwieństwie do kolegów z drużyny U-19 - Milana Skriniara i Jaroslava Mihalika. Udało mu się tylko zadebiutować i rozegrać kilka meczów w pierwszej drużynie. Konkurencja była zbyt duża, więc odszedł do Trnavy.
I to był strzał w dziesiątkę. Młody piłkarz w Spartaku odnalazł się doskonale. Szybko wywalczył miejsce w podstawowym składzie i był ważnym zawodnikiem drużyny, która niespodziewanie sięgnęła po pierwsze od kilkudziesięciu lat tytuł. - W ciągu trzech lat przeżyłem tu piękne chwile. To było coś wyjątkowego, nie zapomnę tego - powiedział w swoim ostatnim wywiadzie na Słowacji.
Potknięcie Legii opóźniło transfer
Ciekawostka: do Jagiellonii Kadlec mógł trafić już latem. Białostoczanie podjęli wówczas pierwsze rozmowy z zawodnikiem, ale na przeszkodzie w realizacji transferu stanęła im niejako... Legia Warszawa. Aktualni mistrzowie Polski przegrali bowiem ze Spartakiem dwumecz w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, przed Słowakami otworzyła się szansa awansu do jesiennych rozgrywek pucharowych. Młody obrońca postanowił zostać.
W LM Spartakowi się nie udało - minimalnie lepsza była bowiem Crvena Zvezda Belgrad (w jednym z meczów Kadlec miał asystę po fantastycznym rajdzie - przyp. red.). Sukcesem zakończyło się zaś podejście do Ligi Europy, w której nowy piłkarz Jagi zagrał później w 3 meczach. W międzyczasie zaliczył też kapitalną jesień w słowackiej Fortuna Lidze, gdzie trafił do najlepszej jedenastki rundy. I to mimo, że nie grał od połowy listopada ze względu na kontuzję.
Marzenia o kadrze i Premier League
- Kadlec był moim ulubionym graczem w Spartaku. Sądzę, że był najlepszy na swojej pozycji w naszej lidze i przejście do Jagiellonii jest dla niego dobre. Lepsze niż transfer do Turcji czy Grecji. W polskiej Ekstraklasie może się wypromować, jak Duda czy Haraslin - mówi nam Palo Prelovsky, specjalizujący się w tematyce słowackiej piłki. - Ma niezłą technikę. Chcielibyśmy go zobaczyć w reprezentacji Słowacji - dodaje.
Sam Kadlec nie kryje, że w sferze snów ma debiut w drużynie narodowej seniorów. Grał już we wszystkich reprezentacjach juniorów. Z kadrą do lat 17 był nawet na młodzieżowych mistrzostwach Europy (półfinał) i świata. Szansa jest więc spora, szczególnie że Pavel Hapal go obserwuje. A z Polski powinno być łatwiej o powołanie niż z rodzimej ligi. - Ta liga jest lepszej jakości, futbol stoi tam na wysokim poziomie - zachwalał Kadlec.
Ponadto Słowak marzy jeszcze o grze w Premier League. Najlepiej w ukochanej Chelsea FC, jak jego wzór: John Terry. Jednak nie stawia sobie tego za cel, na razie cieszy się z tego co go czeka w najbliższym czasie. - Moja przyszłość w Jagiellonii rysuje się bardzo dobrze. Budują centrum treningowe, nowe boiska. To pomaga się rozwijać. Uważam więc, że dla mojego postępu wybrałem odpowiedni klub - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Przełamanie Moraty i kiepskie pożegnanie Fabregasa. Chelsea w kolejnej rundzie Pucharu Anglii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]