BVB w rytmie "modern jazzu". Lucien Favre ma pomysł na Borussię Dortmund i Łukasza Piszczka

Getty Images / Dean Mouhtaropoulos / Na zdjęciu: Lucien Favre
Getty Images / Dean Mouhtaropoulos / Na zdjęciu: Lucien Favre

- Jest perfekcjonistą - ocenia Luciena Favre'a niemiecki korespondent "ESPN". Pod wodzą Szwajcara Borussia Dortmund imponująco weszła w sezon, a Łukasz Piszczek znowu jest liderem defensywy.

- Nawet biorąc pod uwagę zmiany, jakie zaszły latem, to wciąż zaskakujące, że Borussia Dortmund jak dotąd radzi sobie tak dobrze - przyznaje w rozmowie z WP Sportowe Fakty Stephan Uersfeld, niemiecki korespondent "ESPN". Drużyna Luciena Favre'a jest liderem Bundesligi i grupy A Ligi Mistrzów. Szwajcar ma niesamowitą passę. Poprowadził BVB już w 13 meczach i jak dotąd nie przegrał żadnego. - Jest klika czynników, składających się na to, że Borussia jest w takiej formie - dodaje dziennikarz.

Dawni, dobrzy znajomi

Pod skrzydłami Favre'a nie zawodzi były już reprezentant Polski, Łukasz Piszczek. Prawy obrońca gra regularnie i jak zawsze jest pewnym punktem obrony Borussii, która w Lidze Mistrzów nie straciła jeszcze bramki. Od startu sezonu piłkarz nie daje po sobie poznać, że ma już 33 lata. Piszczek nie zawodzi na ligowym podwórku, a w ostatnim starciu Ligi Mistrzów przeciwko Atletico Madryt (4:0) zebrał bardzo dobre noty. Reviersport.de przytoczył, że obrońca wygrał ponad 80 procent pojedynków.

Piszczek i Favre znają się od 11 lat. Ich drogi zeszły się po raz pierwszy w Hercie Berlin. Polak wracał akurat z wypożyczenia z Zagłębia Lubin jako świeżo upieczony mistrz Polski z 11 golami strzelonymi w lidze. W Berlinie Szwajcar dostrzegł, że Piszczek mógłby się sprawdzić na całkiem innej pozycji. - Graliśmy sparing i postanowiłem, że spróbuję postawić Łukasza na prawej obronie. Po pięciu minutach wiedziałem, że to jest pozycja dla niego. Od początku spisywał się tak, jakby grał tam od lat. To wydawało się dla niego takie łatwe - przyznał po latach trener w rozmowie z "Faktem". Nie potrzeba tęgich głów, by zrozumieć, dlaczego obaj bez problemów dogadują się w Dortmundzie. - Teraz Piszczek został wicekapitanem, wziął na siebie większą odpowiedzialność i przy tym wciąż jest solidnym piłkarzem - analizuje Uersfeld. - Achraf Hakimi czasem go zastępuje, ale to nie szkodzi żadnej ze stron - BVB nie jest już tak zależna od Piszczka, a on ma czas, by się zregenerować. Do tego zakończył już karierę w kadrze i dzięki temu ma więcej przerw.

To, co mówi dziennikarz "ESPN" potwierdził sam piłkarz. - Wszystkie decyzje mają plusy i minusy, ja koncentruję się na tym, co dobrego dało mi pożegnanie z kadrą. Na pewno czuję się bardziej swobodnie, jest czas, by głowa odpoczęła, nie jestem cały czas w tym medialnym młynie. Przez wiele lat wciąż byłem na najwyższych obrotach, teraz mam chwilę, by odpocząć i fizycznie, i mentalnie - powiedział Piszczek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyłapany na ostatnim zgrupowaniu Biało-Czerwonych. Gracz BVB był tam jedynie w roli gościa. Już tęsknią za nim koledzy z kadry i kibice. Podobna smuta nastąpi w Dortmundzie, kiedy obrońca postanowi odwiesić buty na kołek. - Piszczek, podobnie jak Jakub Błaszczykowski, stał się legendą BVB. Będzie go brakować, gdy postanowi odejść z Borussii - przyznaje Uersfeld.

Łukasz Piszczek to nie jedyny dawny znajomy szwajcarskiego szkoleniowca. W Dortmundzie Favre nie musiał się również przedstawiać Marco Reusowi. Niemiecki napastnik był jednym z bohaterów Borussii M'gladbach, która w 2012 roku niespodziewanie zajęła czwarte miejsce w Bundeslidze. To był pierwszy sezon Favre'a w Moenchengladbach i ostatni Reusa. Zawodnik przeszedł za niespełna 20 mln euro do Borussii Dortmund, w której gra do dziś. - To osoba, od której nauczyłem się najwięcej w swojej karierze - komplementował szkoleniowca Niemiec. Favre również nie szczędzi pochwał pod adresem swojego piłkarza. Przed pierwszym meczem w roli trenera BVB otwarcie przyznał, że Reus "musi być wzorem do naśladowania". Jak na razie 29-latek spełnia oczekiwania. Problemy zdrowotne trzymają się z daleka, dzięki temu Niemiec mógł zagrać we wszystkich meczach. Zdążył już strzelić siedem goli i siedem razy asystować. - Reus jest w tym sezonie znakomity, prowadzi drużynę - przyznaje Uersfeld.

W rytmie "modern jazzu"

W Dortmundzie znów gra muzyka. W trakcie kadencji Thomasa Tuchela a potem Peterów: Bosza i Stoegera kibice zatęsknili za rytmami "heavy metalu" serwowanymi przez Juergena Kloppa. Bardzo dobre wyniki nie poprawiały wizerunku następcy Kloppa. Trybuny na Signal Iduna Park nie chciały perfekcjonisty do granic. Zimny i pozbawiony emocji trener w końcu skłócił się ze wszystkimi i odszedł. Po Tuchelu, przed startem sezonu 2017/2018 przyszedł Bosz, ale nie doprowadził BVB do końca rozgrywek, zrobił to Stoeger.

Działacze BVB byli zdeterminowani i zapłacili Nicei kilka milionów euro, by oddała swojego szkoleniowca. Patrząc na pierwsze rezultaty pracy Favre'a, to była udana inwestycja. Dortmund cieszy się z wyników, ale i stylu gry. Bilans bramkowy drużyny za kadencji Szwajcara to 39:11. - Favre chce, żeby jego drużyny radziły sobie ze wszystkim - w zależności od sytuacji broniły, kontratakowały lub dominowały rywala. Jest stosunkowo spokojnym trenerem. Kładzie nacisk na wymianę podań i skupia się na tym, jak przełamać obronę przeciwnika. Do tej pory jego pomysły się sprawdzają. Gra oparta na podaniach się poprawiła, Borussia jest w stanie przedostawać się między linie - tłumaczy Uersfeld z "ESPN".

Swój sposób na określenie stylu Szwajcara w BVB znalazł Ian Holyman z oficjalnego portalu Bundesligi. - Jeśli drużyna Kloppa grała "heavy metalowy futbol", to Borussia Favre'a gra "modern jazz": jest dużo miejsca na improwizację i ekspresję, ale to wszystko odbywa się w ściśle określonych ramach, w których wszystkie elementy są harmonijnie dopasowane - czytamy. Zamiast "gegenpressingu" i niszczycielskich kontrataków jest cierpliwe budowanie akcji od tyłu.

Lucien Favre nie boi się zapraszać do orkiestry żółtodziobów. Tylko w ostatnim ligowym meczu z Herthą Berlin (2:2) w kadrze BVB pojawiło się trzech nastoletnich graczy. To Jadon Sancho, Dan-Axel Zagadou i Achraf Hakimi. Z ławki Szwajcar wpuścił jeszcze dwóch 20-latków: Jacoba Bruuna Larsena i Christiana Pulisicia. - Mamy wielu młodych graczy, którzy potrzebują czasu, pomimo ich ogromnego potencjału - przypomina trener. Dlatego obok nich w składzie pojawiają się m. in. doświadczeni Piszczek czy Reus.

- Po raz pierwszy od wielu lat, Borussia nie musiała sprzedawać żadnego z kluczowych graczy, bo po zeszłorocznych turbulencjach, niewielu z nich było interesujących dla największych klubów - dodaje Uersfeld. Przy tym dortmundczycy mogli pozwolić sobie na zakup m. in. Axela Witsela czy wypożyczenie Paco Alcacera z FC Barcelona i Hakimiego z Realu Madryt. Każdy z nich robi furorę w tym sezonie.

Perfekcjonista

- Favre nie jest dyplomatą ani przyjacielem. Bliżej mu do piłkarskiego dewelopera z jasnym planem - opisuje szkoleniowca "Westfaelische Nachrichten". Sam o sobie mówi, że "jest zakochany w piłce - przyciąga go, jak magnes". Największe wrażenie zrobił na Szwajcarze legendarny Johan Cruyff. Mógł obserwować go z bliska w Barcelonie przez dwa tygodnie w 1993 roku. Później podobne uczucia towarzyszyły mu podczas oglądania zespołów Pepa Guardioli.

- Dobry trener musi mieć wszystko pod ręką: relacje z piłkarzami, kolegami, sztabem, sędziami, służbami medycznymi i mediami. Trzeba czuć, że kontroluje się swoją pracę i wiedzieć, jak radzić sobie z zawodnikami. Aspekt ludzki pojawia się zawsze jako pierwszy - tłumaczy Favre. Może dlatego sam zwolnił się z Borussii M'Gladbach, kiedy nastąpił kryzys i drużyna nie mogła wygrać sześciu spotkań z rzędu. - Jest perfekcjonistą, ale ma też łatkę "starego wyjadacza". Nigdy jednak nie prowadził topowego klubu i nie walczył z nim o mistrzostwo. Co nie zmienia faktu, że blisko tego był z Herthą i odmienił Borussię M'gladbach w klub, który stale walczy o europejskie puchary - przyznaje Stephan Uersfeld.

ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje w Dortmundzie. Decydująca bramka w ostatniej minucie meczu! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)