Mógłbym pisać delikatnie, przemycać treści między wierszami, dawać do zrozumienia, ale… nie chcę. Jeśli ma to przynieść efekt, trzeba sprawę ująć wprost: skończymy z pijakami w reprezentacji.
Nikomu nie odmawiam prawa do zabawy, ale trzeba wiedzieć, co i kiedy. Jest czas zabawy i czas pracy. Przyjazd na zgrupowanie to nie jest ten moment, kiedy można się zamykać w pokojach i tam "integrować". Wydawałoby się to oczywistym, a jednak w kadrze Adama Nawałki takie oczywiste to wcale nie było.
Jeśli po aferze alkoholowej jesienią 2016 roku ukaranych wysokimi karami finansowymi zostało 11 reprezentantów Polski, to sprawa jest poważna. Jeszcze poważniej zrobiło się, gdy po odpadnięciu Biało-Czerwonych z mundialu 2018 w Rosji, "Przegląd Sportowy" napisał 25 czerwca: "Jak nie wszystkim pasuje jako kapitan Robert Lewandowski, odbierany przez grupę ważnych zawodników jako odizolowana gwiazda, tak w drugą stronę napastnik może mieć też swoje pretensje o prowadzenie się niektórych kadrowiczów, o przekraczanie granic na zgrupowaniach. Jeśli afera alkoholowa wywołała terapię szokową, to tylko chwilową. Wspomniane granice były przekraczane też podczas przedmundialowych przygotowań, ale nic z tym nie zrobiono. Uznano, że to nie czas i miejsce. Zawodnicy to bagatelizują, bo przed EURO też tak było, ale pojawia się pytanie o dyscyplinę. Trener tym razem nic z tym nie zrobił".
PZPN nigdy się do tego oficjalnie nie odniósł. "Przegląd Sportowy" też nigdy się ze swoich twierdzeń nie wycofał. Nie ukazało się żadne sprostowanie. Wygląda na to, że sprawa została zamieciona pod dywan.
No to teraz, gdy rządy rozpoczyna nowy selekcjoner, jest znakomity moment, żeby śmieci spod dywanu w końcu wyrzucić na śmietnik. Aż żal ściska, gdy czyta się to bagatelizowanie, że to "tylko kilka piwek", albo że był wieczorek integracyjny i przyjechało Lady Pank, itd. To są tłumaczenia małego Kazia, który nie odrobił lekcji. Równie dobrze można przyjąć jako wiarygodne tłumaczenie: „po 0,7 nigdy nie jestem pijany”. Zanieczyszczenie dywanu w hotelu w 2016 roku, pokazuje dobitnie, że sprawy wymykają się spod kontroli. Niektórzy jakby nie mieli świadomości, gdzie się znajdują i po co tu przyjechali. I to tu jest problem.
Nie chcę słuchać, że to integracja, bo to żałosny argument. Jest w filmie "Miś" taka scena, gdy pracownicy siedzą przy stole i mówią, że zaraz się wezmą za robotę, tylko… zjedzą śniadanie. Zirytowany bohater - grany przez Krzysztofa Kowalewskiego - mówi do nich: "śniadanie to wy jedzcie w domu".
I taką samą prośbę mam do reprezentantów: integrujcie się w domu! Jak wam kluby pozwolą i wasze kobiety, spotykajcie się prywatnie w domach (nie trzeba się będzie chować) i się integrujcie tak, jak uważacie. A na kadrę przyjeżdżajcie z czystym i wypoczęty mózgiem, nastawionym na pracę na treningach. Taki jest cel zgrupowań. O tym, że to reprezentacja KRAJU, że orzełek, że flaga biało-czerwona, że oglądają was dzieci, nawet nie ma co wspominać. Każdy to wie, że reprezentacja Polski to drużyna wyjątkowa, warta wszystkich poświęceń. Kto tego nie rozumie, nie jest jej godzien.
W tej reprezentacji jest kilku ludzi, za których prowadzenie można ręczyć: Łukasz Fabiański, Łukasz Piszczek, Kuba Błaszczykowski czy Robert Lewandowski. Warto ich standardy pod względem ascezy narzucić całej grupie.
Mundial pokazał nam, że drużyna, która dobrze biega, jest w stanie narobić poważnych kłopotów wyżej notowanemu rywalowi. Udowodniły to także zespoły z mniejszym potencjałem niż reprezentacja Polski np. Maroko czy Iran. W dzisiejszym futbolu przygotowanie fizyczne to jest absolutnie podstawa, baza, fundament, bez którego nie zrobisz nic. Na nic ci taktyka, technika, pomysł na rywala, jeśli nie masz sił.
Sił, których ubywa, gdy sportowiec nie prowadzi się dobrze: nie pilnuje diety, nie stroni od alkoholu, nie dba o wypoczynek i regenerację. Nie ma szans na sukces drużyna, w której jeden wpieprza jarmuż i owies, żarcie bez glutenu, a inny - w tym czasie - leje "łychę" z colą. Zresztą bywało i tak, że ci, co się dobrze prowadzą, mieli pretensje do dziennikarzy, że nie wyświetlają tematu kaca w reprezentacji, bo to przeszkadzało drużynie odnosić sukcesy.
I nie chcę słuchać opowieści, że tak być musi, że piłkarze zawsze pili, piją i pić będą. Świat zmierza w tym kierunku, że ci, co piją, już nie będą wielkimi piłkarzami. I nikogo nie rozgrzesza wynik: że przecież wcześniej pił i wygrywał. Może teraz jest dwa lata starszy? I wygrywał nie dzięki temu, że pił, ale mimo tego. Nikt nie wie, gdzie zaszedłby jeden z drugim, gdyby odstawił "alko".
Zaraz się znajdzie jakiś obrońca wyluzowania, który powie: "A Francuzi też rozkręcili imprezę na mundialu, a zostali mistrzami świata". Wyjaśniał mi to przed laty jeden znany fizjolog. "Jeśli piłkarz wybitny popije i straci ze swojego potencjału 20 czy 30 procent, to te jego 70 procent, które mu zostanie, to nadal będzie bardzo dużo. Jak nasz zawodnik popije, a jego 100 procent jest i tak - wyjściowo - poniżej 70 procent tamtego, i naszemu jeszcze spadnie potencjał o 30 procent, to zostaje mu go już tak mało, że o jakimkolwiek sukcesie musimy zapomnieć".
Mam nadzieję, że to co pokazaliśmy w końcówce meczu z Japonią to nie był ten nasz osławiony "narodowy model gry", bo ja już nigdy nie chcę niczego takiego oglądać. I do końca nie wiem, czy tak graliśmy, bo cały zespół miał zaćmienie, czy dlatego, że trener stosował skompromitowany niski pressing, czy też dlatego, że nie mieliśmy sił, by ruszyć na rywala.
Jeśli z wyegzekwowaniem dyscypliny w reprezentacji mieli kłopoty Nawałka i Boniek, to tym bardziej trzeba na początku pomóc Jerzemu Brzęczkowi i od razu ustalić jasne i klarowne zasady: napiłeś się na zgrupowaniu to wyjazd! Niezależnie jak się nazywasz. Reprezentacja takich nie potrzebuje. Jak mi selekcjoner powie, że wziął młodego chłopaka, który nie jest jeszcze na sto procent gotowy na grę w kadrze, ale wziął go kosztem drinkującego, wyleniałego gwiazdora, to ja mu przyklasnę. I przyklaśnie mu kilka milionów kibiców reprezentacji Polski. Tylko przestańmy to ukrywać. By zacząć się leczyć, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jest się chorym. Nie ma powodów, by w reprezentacji ukrywać pijaków, dawać im trzecie czy czwarte szanse. Z tym kiedyś trzeba skończyć, to jest najlepszy moment. Dzisiaj pozycja piłkarzy jest osłabiona, jeszcze nie mogą wyjść z szoku po batach na mundialu, o czym świadczą zdjęcia publikowane na ich instagramowych kontach. Teraz albo nigdy.
Tylko żeby mieć moralne prawo zrobić porządek, selekcjoner i prezes PZPN nie mogą już nigdy więcej reklamować alkoholu.
To chyba nie jest takie niewykonalne, prawda panowie?
Dariusz Tuzimek
Futbolfejs.pl
Przeczytaj pozostałe teksty tego autora ->
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 84. Rafał Fronia: Polscy dziennikarze pod K2 narażali własne życie. To było niepotrzebne