Była 75. minuta meczu. Piłka w polu karnym gości zmierzała już za linię bramki, ale zanim opuściła boisko, zagrał ją jeden z rezerwowych zawodników Górnika Konin.
Sędzia miał pewne wątpliwości. Najpierw podyktował rzut wolny pośredni dla Bałtyku Gdynia, ale po chwili namysłu i konsultacjach zdecydował się wskazać wskazać na "wapno".
Przepisy mówią jasno: jeżeli zawodnik rezerwowy wejdzie na pole gry i wpływa na przebieg gry, sędzia musi przerwać grę i w zależności od miejsca popełnienia przewinienia musi podyktować albo rzut wolny, albo rzut karny. Nieczęsto się to zdarza, więc kibice i zawodnicy nie do końca byli w stanie zrozumieć, co się właściwie wydarzyło i skąd taka decyzja arbitra.
Jak się jednak okazuje, z poprawnym zastosowaniem przepisów problem miał również... sędzia, który pierwotnie podyktował rzut wolny pośredni. Według relacji pracowników klubu z Gdyni ostateczna zmiana decyzji była efektem... podpowiedzi kierownika miejscowej drużyny. Kierownik podpowiedział asystentowi sędziego poprawne rozwiązanie, asystent poprzez zestaw słuchawkowy doradził arbitrowi głównemu, a ten zmienił swoją decyzję.
Rzut karny wykorzystał zawodnik Bałtyku - tak padł gol na 2:0.
Tutaj macie wytłumaczenie, skąd taka ostateczna decyzja. (też za @SedziaPilkarski) pic.twitter.com/VaZXBefUyt
— Paweł Kapusta (@pawel_kapusta) 16 kwietnia 2018
Sędziowie komunikowali się na zestawie słuchawkowym, ale po drodze interweniował kierownik Bałtyku. Główny pierwotnie wskazał pośredni, a kierownik zasugerował asystentowi, że należy się rzut karny. I stąd podjęto ostatecznie prawidłową decyzję.
— Bałtyk Gdynia (@Baltyk_Gdynia) 16 kwietnia 2018
Zobacz całą sytuację:
ZOBACZ WIDEO Isco strzelił bramkę i... przeprosił kibiców. Real pokonał Malagę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]