Legia zrównała się punktami z Jagiellonią. Michał Pazdan: Dwa zwycięstwa były kluczem do powrotu do normalności

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Michał Pazdan
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Michał Pazdan

Spotkanie w Poznaniu, gdzie Lech rozgromił Jagiellonię 5:1, wpłynęło na grę Legii Warszawa. Michał Pazdan, który okupił mecz urazem przyznał, że nie interesowało go nic innego, jak zwycięstwo w Gdańsku.

[tag=557]

Lechia Gdańsk[/tag] i Legia Warszawa grały w niedzielę falami. Dużo lepiej wyszli na tym jednak mistrzowie Polski, którzy wygrali 3:1. - To prawda, były momenty, w których przeważaliśmy i takie, gdy Lechia przejęła inicjatywę. Chwała chłopakom za to, że wykorzystaliśmy to, co mieliśmy do wykorzystania. Pierwsza połowa była dla nas bardzo trudna i spotkanie nie wyglądało pięknie, ale najważniejsze było zwycięstwo. Po to przyjechaliśmy, a wiedzieliśmy też że Lech wygrał 5:1 z Jagiellonią i liczyły się tylko trzy punkty - powiedział po spotkaniu Michał Pazdan.

Gdańszczanie w debiucie Piotra Stokowca zagrali agresywniej niż zazwyczaj. - Na pewno przy zmianie trenera pojawia się nowy bodziec i to normalne, że zespół chce się pokazać z jak najlepszej strony. Odparliśmy jednak te ataki i po przerwie chłopaki szybko doprowadzili do wyniku 2:0, a następnie 3:0 i dotrwaliśmy spokojnie do końca spotkania - opisał sytuację Pazdan.

W Legii Warszawa na boisko wyszło trzech debiutantów. Czy dla środkowego obrońcy to bardziej nowy bodziec, czy problem ze względu na zgranie z piłkarzami? - Gra się troszkę inaczej, bo nie zna się zachowań wszystkich zawodników. Z drugiej strony to coś nowego dla Lechii, która nie wiedziała, czego się spodziewać. Wyszło na nasze - cieszył się Michał Pazdan.

Po meczu Romeo Jozak przyznał, że reprezentant Polski kończył mecz z urazem. - Miałem problem z mięśniem przywodziciela. Wybijałem piłkę i została mi noga. Zobaczymy, może to nic poważnego, tylko lekkie naciągnięcie. Dograłem do końca z lekkim bólem, ale grałem na tyle, na ile mogłem. Taka praca - uspokoił obrońca.

Po niedzielnych wygranych Legia i Jagiellonia mają po 51 punktów, a Lech traci do nich 5 "oczek". To jednak drużyna z Poznania wydaje się być na fali. - Tak naprawdę nie wiadomo, na kogo bardziej trzeba uważać. Jagiellonia i Lech do samego końca będą walczyły o mistrzostwo, w czołówce ciągle jest Górnik, który ma jednak kilka punktów straty. My musimy patrzeć jednak na siebie. Po porażce z Jagiellonią dwa zwycięstwa były kluczem do poprawy, spokoju i wrócenia do normalności - stwierdził Pazdan.

ZOBACZ WIDEO RB Lipsk tylko z punktem w Stuttgarcie. Krótki występ Kamińskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: