Ma to szczęście, że od kilku lat gra w jednej drużynie z Cristiano Ronaldo, który uznawany jest za futbolowego herosa, geniusza, człowieka nie z tej planety. Ale gdy słyszy, jak niektórzy kibice nazywają Portugalczyka "bogiem" futbolu, nieco się krzywi. - Wiem, że wielu ludzi tak go nazywa. Jednak dla mnie jest tylko jeden Bóg. Cristiano to najlepszy piłkarz na świecie, ale Bóg jest Bogiem, kimś zupełnie innym. Rozumiem porównania ludzi, ale ja bym tak nie powiedział - wyjaśnił w jednym z wywiadów Keylor Navas, bramkarz "Królewskich" i reprezentacji Kostaryki, dla którego religia i wiara to fundamenty życiowe.
W dzieciństwie jego bliscy wpajali mu chrześcijańskie wartości. Keylor - urodził się i wychował w San Isidro na południu Kostaryki - mógł jednak mieć wątpliwości, czy Bóg naprawdę go kocha. Zwłaszcza wtedy gdy jego ojciec zostawił rodzinę i wyjechał do pracy do USA. Młodym chłopcem zajmowali się matka oraz dziadek, który woził go na treningi piłkarskie.
Rytuał przed każdym meczem
Momentów zwątpienia było więcej. Nastoletni Keylor starał się dostać do lokalnego klubu (Club Municipal Perez Zeledon), ale zamiast "Zapraszamy" usłyszał "Jesteś za niski". Nie poddał się jednak. Wręcz przeciwnie. Jeszcze podniósł sobie poprzeczkę.
Jako 14-latek pojechał autobusem do stolicy kraju San Jose, by spróbować szczęścia w wielokrotnym mistrzu kraju Deportivo Saprissa. Tym razem się udało. Po kilku latach w drużynach młodzieżowych zadebiutował - mając niespełna 19 lat - w pierwszym zespole (wywalczył z nim później sześć tytułów mistrza Kostaryki i wygrał Ligę Mistrzów w strefie CONCACAF). - Jest symbolem pokazującym, że jak ktoś naprawdę czegoś chce, to można to zrobić. Jego historia inspiruje - powiedział w ESPN o Navasie Daniel Jimenez z kostarykańskiej gazety "La Nacion".
ZOBACZ WIDEO: Real Madryt? Nie! To Anglia jest przyszłością Roberta Lewandowskiego
Navas, jeszcze grając w ojczyźnie, miał swój rytuał. Przed każdym meczem klękał na linii bramkowej, wznosił ręce i zaczynał się modlić. Prosił Boga, by dał mu zdrowie, a jego i kolegów z drużyny chronił podczas spotkania przed kontuzjami. Chciał, by wszyscy mogli się cieszyć futbolem.
Ale jego religijność objawiała się nie tylko na boisku. Poszukując możliwości pogłębienia relacji z Najwyższym, w 2008 r. trafił do ewangelickiego zgromadzenia. Wierni spotykali się, by wspólnie czytać Biblię. Keylor chciał podziękować Bogu za to, że pomógł mu uporać się z kontuzją kolana. Poznał tam piękną dziewczynę, która - tak się mogło wydawać - nie pasowała do jego świata.
Bóg zesłał mu żonę
Andrea Salas dołączyła do zgromadzenia z zupełnie innego powodu. Kostarykańska modelka miała za sobą kilka szalonych lat. W 2006 r. wygrała wybory Miss Hawaian Tropic, była twarzą marki kremów słonecznych. Najgłośniej było o niej ze względu na roznegliżowane sesje. Andrei nie wiodło się w sprawach sercowych - była po rozwodzie, kilka innych związków, m.in. z kierowcą rajdowym Royem Valverde, też się rozpadło. Szukała wewnętrznego wyciszenia. Znalazła… miłość. - Między modlitwami i biblijnymi fragmentami - zauważa "El Mundo".
Bramkarz stopniowo zdobywał serce starszej o dwa lata kobiety. W grudniu 2009 r. wzięli ślub cywilny w San Jose. Kilka miesięcy później Navas dostał ofertę z Hiszpanii (z drugoligowego Albacete), którą przyjął. Andrea podążyła za mężem, kończąc jednocześnie karierę modelki. Wcześniej zaś nie zgodziła się na sesję w "Playboyu", uznając, że byłoby to sprzeczne z jej przekonaniami religijnymi. Keylor i Andrea wychowują dwoje dzieci: syna Mateo oraz Danielę, córkę eksmodelki z pierwszego małżeństwa.
Zobacz zdjęcie rodziny Navasów (po niedawnym finale Klubowych MŚ)
- Co podoba mi się w żonie? Jej sposób bycia i to, że ma Boga w sercu. Zawsze dawała mi bezwarunkowe wsparcie. Była ze mną także wtedy, gdy nie miałem niczego, dopiero potem Bóg dał nam wiele błogosławieństw - opowiadał w "El Mundo" golkiper madryckiego Realu. Z Andreą wziął później także ślub kościelny.
W Europie ich wiara jeszcze się pogłębiła. W 2011 r. Navas przeniósł się z Albacete do Levante UD. W Walencji zaczął angażować się w działalność miejscowego kościoła ewangelickiego. Jego pastor Tony Selma wypowiadał się o bramkarzu bardzo ciepło. - Jest osobą wierną Bogu. Przychodzi zawsze, gdy tylko futbol mu na to pozwala. Lubi czytać Biblię i składać ofiary potrzebującym - opowiadał pastor.
Prosi o anioła w bramce
Navas stał się gwiazdą światowego formatu latem 2014 r., gdy błysnął podczas mistrzostw świata w Brazylii. W meczu 1/8 finału obronił rzut karny Greka Theofanisa Gekasa, zapewniając Kostaryce historyczny awans do najlepszej ósemki na świecie. Przy tej okazji media na całym świecie cytowały słowa golkipera.
- Rozmawiam z Bogiem i proszę Go, by mi pomógł, by dał mi anioła po obu stronach bramki, przy słupkach, a także za mną. Tak, by wszystko dobrze się ułożyło - mówił Keylor Navas, który po mundialu trafił do Realu Madryt.
Esta parada es para Dios,mi familia,mis compañeros,para toda Costa Rica. Viva la sele y Costa Rica!!! pic.twitter.com/55IkL4tgQQ
— Keylor Navas (@NavasKeylor) 30 czerwca 2014
W pierwszym sezonie był zmiennikiem Ikera Casillasa. Gdy reprezentant Hiszpanii odszedł z klubu, miał nadejść czas Kostarykanina, ale niewiele brakowało, a i Navas opuściłby Real. W ostatnim dniu letniego okienka transferowego w 2015 r. miał zostać wymieniony na Davida de Geę z Manchesteru United. Wiele wskazuje na to, że dziś grałby w Premier League, gdyby nie błąd "Królewskich". Ci bowiem spóźnili się ze zgłoszeniem de Gei do ligi hiszpańskiej. Okienko zostało zamknięte. Navas się rozpłakał.
Bramkarz z Kostaryki bardzo przeżywał całe to zamieszanie. - Gdyby Bóg chciał, żebym odszedł, byłoby to dla mnie najlepsze. Ale najwyraźniej nie chciał - mówił w rozmowie z Cadena COPE. - Nigdy nie chciałem opuszczać Realu, Madryt to mój dom. Mój menedżer powiedział mi, że mam być "pod telefonem". Pojechaliśmy na lotnisko Barajas, ale ostatecznie nie wsiadłem do samolotu. Byłem w poczekalni. Z nagromadzenia emocji rozpłakałem się, gdy dowiedziałem się, że zostaję.
Ugruntował swoją pozycję w Realu. W ciągu czterech sezonów zdobył z nim dziewięć trofeów, w tym te najcenniejsze: dwa tytuły w Lidze Mistrzów (2016, 2017), mistrzostwo Hiszpanii (2017) i triumf w KMŚ (2016, 2017).
Na drwiny z wiary ma odpowiedź
W Madrycie uczęszcza wraz z żoną na spotkania grupy, która studiuje Biblię. Zawsze w poniedziałki i czwartki, o ile nie koliduje to z planami "Królewskich". Nadal wykonuje swój rytuał przed każdym meczem. Zdarzało się, że był z tego powodu wyśmiewany. - Są ludzie, którzy mówią mi, że jestem dupkiem, bo Bóg przecież nie istnieje. Ale będę to robić - podkreślał.
Fuertes en casa #Bernabeu 3pts, feliz y agradecido con Dios por la victoria. Agradecido por tanto apoyo.Hala Madrid! pic.twitter.com/C1ovGpqwpO
— Keylor Navas (@NavasKeylor) 17 października 2015
31-letni golkiper zdradza, jaki jest jego ulubiony cytat z Biblii. To fragment listu św. Pawła do Galatów.
"A zatem teraz: czy zabiegam o względy ludzi, czy raczej Boga? Czy ludziom staram się przypodobać? Gdybym jeszcze teraz ludziom chciał się przypodobać, nie byłbym sługą Chrystusa".
- Ludzie często drwią ze mnie z powodu mojej wiary w Boga. Wiele razy obrażają mnie, gdy klękam, by odmówić modlitwę. Gdybym przejmował się tym, co ludzie o mnie myślą, zapomniałbym o tym fragmencie z Biblii. A przecież najważniejszą rzeczą jest to, co Bóg mówi o mnie. Ten fragment zmienił moje życie - wspomniał Navas.
Bo sława i pieniądze go nie zmieniły. Ludzie, którzy dobrze znają Navasa, twierdzą, że mimo wielkich sukcesów w Realu pozostał tym samym Keylorem, którym był przed laty. Jak opowiadają jego rodacy, po przyjeździe do domu na wakacje bramkarz wynajmuje zwykłą łódkę i oddaje się wędkowaniu. - Taki Messi czy Ronaldo wynajęliby wielki jacht - mówią kibice z Kostaryki, chwaląc skromną postawę swojego idola.
Jesienią tego roku powstał film o Keylorze Navasie, opowiadający jego historię. Tytuł jest jakże wymowny: "Hombre de fe", czyli "Człowiek wiary". - Wiara to najważniejsza rzecz. Miałem ją od dzieciństwa, ale dopiero wejście w osobiste relacje z Bogiem odmieniło moje życie. Wypełniło luki w moim sercu. Jestem za to niezmiernie wdzięczny - podkreślił bramkarz.