Losowanie MŚ 2018. Antoni Piechniczek wskazał swoją grupę marzeń. Z Peru, jak przed laty

Newspix / Rafał Rusek/Press Focus / Na zdjęciu: Antoni Piechniczek
Newspix / Rafał Rusek/Press Focus / Na zdjęciu: Antoni Piechniczek

- Zostawmy tych najsilniejszych na koniec. Wpadnie pan na mocnych, odpadnie i z niesmakiem pojedzie do domu. Lepiej grać trochę dłużej, prawda? - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Antoni Piechniczek, który prowadził Polskę na MŚ 1982 i 1986.

Z dużą niecierpliwością polscy kibice wyczekują piątkowego losowania grup piłkarskich mistrzostw świata 2018. Ceremonia odbędzie się Pałacu Kremlowskim w Moskwie (początek o godz. 16.00 polskiego czasu). Dwukrotnie w podobnej uroczystości uczestniczył Antoni Piechniczek, który wprowadził Biało-Czerwonych na mundiale w Hiszpanii i w Meksyku. Rozmawialiśmy z nim o tamtych wydarzeniach, przede wszystkim jednak o tym, na kogo 1 grudnia mogą trafić Polacy.

Michał Fabian, WP SportoweFakty: - Brał pan udział w losowaniach MŚ. Piątkowa ceremonia wzbudza w panu emocje?

Antoni Piechniczek, były selekcjoner reprezentacji Polski: - Podchodzę do tego ze spokojem. Ludzie się tym pasjonują, takie mają prawo. Pierwsze losowanie dla naszej reprezentacji to mała zabawa. Chcemy żeby przeciwnicy, z którymi będziemy grali, byli w miarę atrakcyjni i w zasięgu naszych możliwości. Żebyśmy na mecze z tymi zespołami czekali z dużym utęsknieniem i niecierpliwością. Natomiast bardziej istotne będzie przymierzenie się do tego, na kogo można wpaść w kolejnych etapach tych mistrzostw.

Polska będzie losowana z pierwszego koszyka, dzięki czemu uniknie rywalizacji w grupie m.in. z Niemcami, Brazylią, Argentyną.

Powinno być trochę łatwiej, ale… Rzucam takie hasło: powiedzmy, że wpadamy na Hiszpanów, którzy są w drugim koszyku. Jaka by była różnica, gdyby to oni byli w pierwszym koszyku, a my w drugim i byśmy na siebie wpadli? No żadna. Tyle tylko, że bylibyśmy losowani z innego miejsca. Na szczęście prawdopodobieństwo trafienia na Hiszpanię wynosi niespełna 15 procent. Myślę, że nie będzie tak źle i wylosujemy lepiej.

ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #4. Sławomir Majak: Sukcesem na mundialu będzie wyjście z grupy


W takim razie jeśli nie Hiszpania, to…

Chciałbym, żebyśmy z tego drugiego koszyka wylosowali Peru. Graliśmy już przeciwko temu zespołowi na mundialu (w 1982 r. reprezentacja prowadzona przez Piechniczka zwyciężyła 5:1 - przyp. red.). Mielibyśmy jakąś skalę porównawczą, jak to wygląda po 36 latach.

Kogo wybiera pan dla Polski i Peru z kolejnych dwóch koszyków?

Z trzeciego chciałbym Tunezję, bo prowadziłem tamtejszą reprezentację, znam ich piłkę. Pracował tam także Henryk Kasperczak. Tunezyjczycy mają duże doświadczenie z polskimi trenerami. Natomiast z ostatniego koszyka życzyłbym sobie Arabie Saudyjską. I już pan ma załatwione. Peru, Tunezja, Arabia Saudyjska - trzech przeciwników, trzy drużyny z innych kontynentów, każda o innej wartości.

Rozumiem, że woli pan uniknąć konfrontacji z zespołami europejskimi w pierwszej fazie.

Zostawmy tych najsilniejszych na koniec. Wpadnie pan na mocnych, odpadnie pan i z niesmakiem pojedzie pan do domu. Więc jak to jest? Lepiej grać trochę dłużej, prawda?

Słyszał pan pewnie krytyczne głosy mediów w Hiszpanii i Anglii zaskoczonych faktem, że Polska znalazła się w pierwszym koszyku. Padło hasło: "Polska ograła system", punktując w meczach eliminacyjnych (z wyższym współczynnikiem do rankingu FIFA), a rezygnując z niektórych spotkań towarzyskich. Przemawia przez nich żal? Jak pan to skomentuje?

Każdy miał prawo stosować taką samą taktykę jak Polska. Graliśmy po pierwsze mecze o punkty, a po drugie mecze towarzyskie, ale głównie z tymi, którzy chcieli się z nami zmierzyć na naszych warunkach, czyli w Polsce. Odzwyczailiśmy się od tego, że za friko jedziemy gdzieś na drugi kraniec świata i gramy mecze np. ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi czy Kuwejtem. Mecze, które od strony czysto sportowej niewiele dają, a finansowo też nie są zbyt ciekawe.

Czyli to problem Hiszpanów i Anglików, nie nasz?

Ależ oczywiście! Jeśli będą mieli okazje się z nami spotkać, to wtedy boisko wszystko zweryfikuje. Być może znowu wpadniemy na Anglików. Bądźmy cierpliwi i pełni optymizmu.

Kogo będzie panu najbardziej brakować na MŚ 2018? Włochów?

Bezsprzecznie Włochów, ale także Holendrów. Byli mistrzowie i wicemistrzowie świata. Szkoda, że ich nie będzie w Rosji.

Brał pan udział w dwóch losowaniach grup MŚ. Jak pan wspomina tamte ceremonie - w Madrycie i w Mexico City?

Przystępowałem do tych losowań - i zresztą dziś też bym tak robił - z całym dobrodziejstwem inwentarza. Zakładam, że jeśli chce się osiągnąć jakiś wynik, to pierwsza faza jest mniej ważna. Ważniejsze jest to, z którego miejsca wyjdzie się z grupy. W Hiszpanii ocenialiśmy, że nasze szanse na awans do kolejnej fazy są duże i że zdecydowanym faworytem są Włosi, co zresztą się potem sprawdziło, bo zostali mistrzami świata. Natomiast nas przed mistrzostwami widzieliśmy co najmniej na drugim miejscu w grupie (ostatecznie to Polska okazała się w gr. 1 najlepsza - przyp. red.).

W Meksyku pana reprezentacja była w gronie sześciu rozstawionych zespołów. Mimo to los nie okazał się dla nas łaskawy. Anglia, Portugalia…

Tam jednak sytuacja była o tyle lepsza, że z naszej grupy wyszły trzy drużyny, a tylko jedna odpadła. Ku naszemu zaskoczeniu z mistrzostwami pożegnała się Portugalia, która - obok Anglii - była w gronie faworytów. Nikt nie przypuszczał, że taką niespodziankę sprawi Maroko, które wygrało grupę.

Źródło artykułu: