Mateusz Skwierawski, Paweł Kapusta
Piłkarz SSC Napoli z każdym zgrupowaniem reprezentacji nabiera śmiałości. Oczywiście dalej jest skromny, woli być jeszcze w drugim szeregu, ale wywołany do tablicy nie odczuwa strachu.
Kiedyś przed meczami rozmyślał, co się stanie, gdy coś sknoci. Dzisiaj raczej wizualizuje sobie udane dryblingi i błyskotliwe podania. Odpowiednie podejście to element, nad którym pracował. Kiedyś głowa blokowała mu nogi.
- Wiem, że poniżej pewnego poziomu już nie schodzę. Co ważne, cały czas się rozwijam, wiele się mogę jeszcze nauczyć - mówi WP SportoweFakty . Z zawodnikiem spotkaliśmy się w przeddzień wylotu reprezentacji do Kopenhagi na mecz z Danią w eliminacjach MŚ.
ZOBACZ WIDEO Piękna bramka Zielińskiego. Zobacz skrót meczu Napoli - Atalanta [ZDJĘCIA ELEVEN]
Psycholog, spełniane oczekiwania
To był gorący dzień, 21 czerwca 2016 roku, gdy Polska mierzyła się w Marsylii z Ukrainą w ostatnim meczu fazy grupowej Euro. Selekcjoner Adam Nawałka od pierwszej minuty zdecydował się posłać na murawę pomocnika z Ząbkowic Śląskich. Chłopaka, którego wciskano wówczas do większości włoskich gigantów, zawodnika, którym bardzo mocno zainteresowany był menedżer Liverpoolu, Juergen Klopp. O "Zielu" pisało się dużo, oczekiwania wobec chłopaka były więc ogromne. I?
I Zieliński w potyczce w Marsylii zawiódł kompletnie. Nie dojechał, spalił się w blokach, więc trener Nawałka postanowił go ściągnąć już po pierwszych 45 minutach. Krytyka spłynęła na niego ze wszystkich stron. Załamanego zawodnika musieli pocieszać inni reprezentanci. O niepowodzeniu szybko jednak zapomniał, a selekcjoner ani myślał odstawić go na boczny tor. Równo od roku jest piłkarzem pierwszego wyboru, wziął udział we wszystkich meczach bieżących eliminacji, wszystkie rozpoczynał w wyjściowej jedenastce, tylko dwukrotnie był zmieniony w drugiej połowie.
Zawodnik opowiada, kiedy nastąpił przełom.
- Dokładnie po Euro. Zacząłem grać we wszystkich spotkaniach reprezentacji, przed mistrzostwami brakowało mi stabilizacji. Wzrosła moja pewność siebie, dojrzałem do pewnych spraw. Wiele zawdzięczam osobom ze swojego otoczenia - współpracowałem z psychologiem sportowym, poza tym czuję wsparcie od narzeczonej, znajomych, ludzi z agencji menedżerskiej. To mnie budowało - mówi Zieliński.
Piłkarzowi często wypominano, że gaśnie w trudnych momentach, spala się, nie potrafi udźwignąć presji. Stąd między innymi zajęcia z psychologiem sportowym. Zawodnik miał kiedyś problem z "wejściem w mecz". Zagrał jedną lub dwie niedokładne piłki, denerwował się i zapominał o koncentracji. W takich sytuacjach szybko czuł się podłamany i dalej był tylko tłem.
To się zmieniło.
- Dziś przed rozpoczęciem spotkania jestem pełen wiary we własne umiejętności. Zrobiłem pod tym względem postęp. Kiedyś przed meczem rozmyślałem, co się stanie, jeżeli coś mi nie wyjdzie. To przeszłość. Teraz po prostu robię swoje - tłumaczy. - Jestem zadowolony z formy indywidualnej, jaką prezentuję w tych eliminacjach oraz z gry i wyników drużyny - uzupełnia.
I fakt, że kibice i eksperci wymagają od niego więcej, widzą w nim piłkarza, który powinien prowadzić grę kadry, przestał mu uwierać. To, co kiedyś mogło go przerastać, przez co nie był w stanie sprostać oczekiwaniom, zamienił w atut.
Do tego stopnia, że nie boi się podjąć wątku swojej pozycji w kadrze. Pozytywnie zaskakuje to, że aspiruje do bycia jej liderem. Ale stopniowo.
- Na razie nie zastanawiałem się, co będzie, jak niektórzy zawodnicy zakończą grę w reprezentacji Polski, czy to wtedy ja przejmę rolę lidera po Robercie Lewandowskim. Każdy musi dać coś od siebie. Oczywiście mam ambicję i chciałbym być w przyszłości liderem reprezentacji, ale na razie nie wybiegam w przyszłość - opowiada.
Pozycja piłkarza w kadrze narodowej mogła wzrosnąć także dzięki największym gwiazdom biało-czerwonej drużyny.
- Zawsze mogę liczyć na wsparcie i podpowiedzi chłopaków z kadry, na przykład Łukasza Piszczka, Kuby Błaszczykowskiego, Roberta Lewandowskiego. Dużo rozmawiamy, uczę się też od nich na treningach. Kuba często mi podpowiada, daje wskazówki, mówi o zagraniach, wyjściu na pozycję - kontynuuje Zieliński.
"Eriksen jest dla mnie kozakiem"
W piątkowym meczu przeciwko Danii Zieliński znów wybiegnie na murawę od pierwszej minuty. Analitycy ze sztabu naszej kadry podczas odpraw taktycznych wielokrotnie mieli przypominać o Christianie Eriksenie i zagrożeniu, jakie potrafi stworzyć ten zawodnik w środku pola. I dlatego właśnie kadra Adama Nawałki będzie chciała zagęścić tę część boiska. Selekcjoner zdecyduje się prawdopodobnie na wariant z tercetem Mączyński-Linetty-Zieliński. Pomocnikowi Napoli Duńczycy mogą się kojarzyć tylko dobrze, bo to właśnie przeciwko tej drużynie Zieliński rozegrał swój pierwszy znakomity mecz w narodowych barwach. W sierpniu 2013 roku strzelił gola, a Polska wygrała 3:2.
- Miło wspominam spotkania z Danią. Te w Gdańsku, ostatnie w Warszawie, oba wygraliśmy. Czy jestem dziś kluczowym zawodnikiem kadry? Robię swoje, w każdym spotkaniu chce zagrać jak najlepiej, być najlepszym. Myślę, że każdy jest kluczowy. Siłą reprezentacji jest drużyna, kolektyw - uważa Zieliński.
Trochę inaczej patrzy na umiejętności rywala niż Robert Lewandowski. Kapitan naszej drużyny stwierdził, że Duńczycy są od nas piłkarsko lepsi. Piłkarz Napoli inaczej to widzi.
- Myślę, że to my jesteśmy lepsi od Duńczyków. Stać nas na dobry mecz i korzystny rezultat w Kopenhadze. Christian Eriksen jest dla mnie kozakiem na pozycji numer 10. Jak ma trochę miejsca, potrafi rzucić piłkę na nos. Ma strzał z lewej, prawej nogi. Trzeba na niego zwrócić uwagę. Będzie nas trzech w środku boiska, trzeba go będzie skutecznie zatrzymać. W Warszawie wyłączyliśmy Eriksena z gry, więc można to zrobić - kończy piłkarz.
Reprezentacja Polski w czwartek poleci czarterowym lotem do Kopenhagi. Z Duńczykami zagra w piątek, 1 września. Pierwszy gwizdek sędziego o godzinie 20:45.
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
w której powinien liderowac w pomocy liczymy na niego