Zaległy mecz 31. kolejki miał olbrzymie znaczenie dla układu dolnych rejonów tabeli Nice I ligi. Zajmująca miejsce barażowe Wisła Puławy mogła zepchnąć tę pozycję GKS Tychy. Dumie Powiśla zabrakło jednak siły rażenia, by zrealizować swój cel. - Mogliśmy dużo zyskać, a nie zyskaliśmy nic - nie ma wątpliwości trener Adam Buczek.
Tyski zespół lepiej poradził sobie z presją, a na dodatek miał w swoich szeregach niezwykle skutecznego ostatnio Jakuba Świerczoka. 24-letni napastnik tuż przed przerwą dał gospodarzom prowadzenie, a w końcówce drugą bramką dobił rywali. - Jestem zły, że chyba za łatwo daliśmy przeciwnikowi strzelić te bramki. Sami się napracowaliśmy, nabiegaliśmy i nic z tego nie mamy - ocenia 38-letni szkoleniowiec.
Wisła ma tylko punkt przewagi nad strefą spadkową, a na finiszu sezonu czekają ją mecze z niezwykle wymagającymi przeciwnikami - pewną awansu do Lotto Ekstraklasy Sandecją Nowy Sącz i wciąż walczącym o powrót do elity Górnikiem Zabrze. Na dodatek puławski zespół nie wygrał od ponad miesiąca i coraz trudniej o optymizm w ekipie beniaminka. - Przegraliśmy ważny mecz i wiemy, w jakiej sytuacji się postawiliśmy, a do końca zostały dwie kolejki. Za kilka dni czeka nas z Sandecją w Nowym Sączu, gdzie trzeba powalczyć o punkty - kończy Buczek.
ZOBACZ WIDEO Real mistrzem Hiszpanii po pięciu latach. Zobacz skrót meczu z Malagą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]