W sobotę Piotr Wiśniewski po długim czasie oczekiwania pojawił się na boisku. - Bardzo długo na to czekałem. Nie było mnie na boisku, ale pracowałem ciężko i w dużej mierze jest to zasługa kibiców, którzy wspierali mnie przez te ciężkie dni. Po to się trenuje i pracuje, by w końcu dostać kilka minut i pomóc drużynie - powiedział piłkarz.
Zawodnik od lat związany z Lechią Gdańsk był aktywny podczas chwil, które spędził na boisku. - To prawda, jednak mam wyrzuty sumienia po jednej z akcji. Może zabrakło trochę egoizmu, jednak sądziłem, że lepiej będzie jak zagram do Flavio Paixao. Każdy mi jednak mówi, że mogłem zdecydować się na strzał - przyznał Piotr Wiśniewski.
Piotr Nowak podkreślił, że gracz występujący w Lechii już 2005 roku zasłużył na występ dzięki treningom. - Trenowałem tak samo, ale wielkie wsparcie, za które chciałbym podziękować zaprocentowało. Kibice chcieli mnie zobaczyć jeszcze na tym stadionie, za co chciałbym bardzo podziękować. Trener mówił mi, że mam pomóc w defensywie i z przodu - dodał Wiśniewski.
Doświadczony piłkarz nie chce się jeszcze żegnać z fanami. - Każdy piłkarz chce grać i mecz jest dla mnie świętem. Wiem, że całe moje życie już się kończy. Nie chcę jeszcze mówić co będzie później, chcę się skoncentrować na treningach. Jest szansa, że w końcu będzie sukces dla Gdańska. Przez lata prezentowaliśmy się średnio, a teraz mamy niedużą stratę do czołówki. Marzę o tym, by skończyć grę w Lechii mistrzostwem. Wiele lat na to czekałem - podsumował idol gdańskich trybun.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Atletico postraszyło Real. Nokaut przed Ligą Mistrzów [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]