O co dokładnie poszło? Gerard Pique po wtorkowym towarzyskim meczu Hiszpanii z Francją (2:0) wyznał, nie podoba mu się zachowanie osób zasiadających we władzach klubu z Santiago Bernabeu. Hiszpan nie szanuje ludzi w jego najwyższych władzach.
- Nie podobają mi się wartości przekazywane przez Real. Szanuję piłkarzy, mam wśród nich wielu przyjaciół. Nie szanuję jedynie tych, którzy zasiadają w loży honorowej na Santiago Bernabeu - powiedział 30-latek. - Sędziowie? To długi temat. Czy nam pomagają? No tak, gdy my dokonujemy historycznej rzeczy i pokonujemy 6:1 PSG rozmawia się o błędach sędziego, a gdy Real wygrywa Ligę Mistrzów po golu ze spalonego Sergio Ramosa, nikogo to nie interesuje - dodał.
Wydawało się, że kierownictwo Realu Madryt bardzo stanowczo zareaguje na wypowiedź Pique. Hiszpańskie media informowały, że prawnicy Królewskich analizowali słowa wychowanka Barcelony i był nawet brany pod uwagę scenariusz, w którym Los Blancos pozwą reprezentanta Hiszpanii.
- Kim jest ten Pique? - powtarzają od środowego popołudnia sternicy klubu z Madrytu. Włodarze Realu mocno kpią z wypowiedzi Pique sugerując, że nie ma ona dla nich żadnego znaczenia.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Zaskoczyliśmy tym przeciwnika
Wszystko wskazuje więc na to, że Real nie będzie podejmował kroków prawnych i wchodził na sądową ścieżkę przeciwko hiszpańskiemu reprezentantowi. Dla nich wypowiedź obrońcy Barcelony budzi jedynie politowanie.
Według dziennika "Marca", niektóre osoby w madryckim klubie odebrały słowa Pique jako przygotowywanie gruntu przed ligowym El Clasico, który odbędzie się 23 kwietnia w Madrycie. Dla Dumy Katalonii będzie to niezwykle ważny mecz, gdyż tylko zwycięstwo pozwoli podopiecznym Luisa Enrique zachować szansę na ponowny triumf w Primera Division.