Łukasz Teodorczyk. Wyrzut sumienia Surkisa i Rebrowa

PAP/EPA / Łukasz Teodorczyk po strzelonej bramce
PAP/EPA / Łukasz Teodorczyk po strzelonej bramce

Eksplozja formy Łukasza Teodorczyka w tym sezonie długo była jednym z bardziej komentowanych tematów w ukraińskich mediach sportowych.

Napastnik był zawodnikiem Dynama Kijów przez dwa sezony: zagrał w 56 meczach, spędzając na boisku tylko 1915 minut, zdobył 16 bramek i dwa razy asystował. W przełomowym dla siebie momencie - pod koniec pierwszego roku - doznał złamania kości strzałkowej, tracąc całe letnie przygotowania do sezonu i wrócił do gry dopiero pod koniec października.

Na początku sierpnia ubiegłego roku został wypożyczony za milion euro do Anderlechtu Bruksela. Belgijski klub zagwarantował sobie prawo pierwokupu na poziomie 4,5-5 milionów euro. Już zimą o reprezentanta Polski pytały kluby angielskiej Premier League, a rozmowy miały zaczynać się od kwoty minimum trzykrotnie wyższej. W kolejce podobno stały: Everton, West Bromwich Albion, Stoke City, mówiło się o zainteresowaniu z Serie A i Bundesligi, skąd pojawiła się nawet nazwa Borussii Dortmund. Patrząc na kwoty za jakie klub w ostatnich latach sprzedawał najskuteczniejsze "9" (Aleksandar Mitrović w 2015 roku za 18,5 miliona euro do Newcastle United, Dieumerci Mbokani w 2014 za 11 milionów do Dynama, Romelu Lukaku w 2011 do Chelsea za 10 milionów funtów, z bonusami 17), w czasie negocjacji poprzeczka może pójść w górę.

- Wykupimy Teodorczyka najprawdopodobniej w maju. Już nad tym pracujemy. Jeśli latem jakiś klub złoży ofertę za 30 milionów euro, wtedy usiądziemy do rozmów - powiedział o transferze Łukasza Teodorczyka prezes Anderlechtu Herman Van Holsbeeck.

- Według nieoficjalnych informacji Teodorczyk został wypożyczony do Anderlechtu z powodu zbyt wysokiej pensji - tłumaczy Vlodymyr Zverov, redaktor naczelny magazynu "Profootball" na kanale 2+2. - Mówiło się o kontrakcie nawet czterokrotnie wyższym od byłego reprezentanta kraju Ołeksandra Gładkiego, czyli następcy Polaka. Ten do tej pory nie strzelił gola, Łukasz grubo ponad 20. Każda bramka "Teo" w Belgii bije w prezesa Ihora Surkisa i trenera Serhija Rebrowa.

Słowa dziennikarza znajdują potwierdzenie w doniesieniach prasowych z grudnia ubiegłego roku. Światło dzienne ujrzała afera, w której oskarżono władze Dynama o zaniżenie wypłaty należnego podatku w kwocie 30 milionów dolarów. W papierach przedstawionych fiskusowi gwiazda drużyny, Andrij Jarmołenko, miał zarabiać miesięcznie 8,5 tysiąca dolarów. Teodorczyk 200 dolarów mniej. Nie zmienia to oceny tak łatwego oddania Polaka. Dostaje się szkoleniowcowi, który sam jako były znany napastnik nie popisał się intuicją. W prezesa bije strata okazji do zarobku w dobie polityki zaciskania pasa. Jedynym gotówkowym transferem klubu w tym sezonie było ściągnięcie za 2,5 miliona euro z Lecha Poznań Tamasa Kadara, uczestnika Euro 2016 z kadrą Węgier.

W poprzednim sezonie Dynamo miało dwóch lewych obrońców: reprezentanta Portugalii Vitorino Antunesa i reprezentanta Ukrainy Jewhenija Makarenkę. Kontrakt tego drugiego wygasł z końcem roku, długie negocjacje nie doprowadziły do porozumienia, i do dziś pozostaje bez klubu. Kadar nie jest Mesjaszem, to jasne, ale ma międzynarodowe doświadczenie potrzebne drużynie.

Michał Czechowicz

ZOBACZ WIDEO Niespodziewana porażka SSC Napoli. Zobacz skrót meczu z Atalantą [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)