Beto niepotrzebny w Krakowie?

Alberto Antônio de Paula, znany jako Beto, 8 stycznia 2009 roku podpisał kontrakt z Wisłą Kraków. Umowa ma obowiązywać przez trzy i pół roku, ale już teraz można powiedzieć, że Brazylijczyk prawdopodobnie nie przyda się pod Wawelem. Ostatni mecz z Cracovią jest na to najlepszym dowodem.

- Widziałem Beto tylko na materiale DVD. To jest zawodnik, który jest nam potrzebny. Jest to bardzo młody, kontaktowy człowiek. Trzeba będzie wdrożyć go do sposobu gry, ale jego atutem są duże umiejętności i młodość i wierzę, że szybko złapie kontakt z zawodnikami - mówił trener Maciej Skorża po pierwszym treningu w nowym roku, gdy już wiadomo było, że 21-letni Brazylijczyk dołączy do drużyny mistrza Polski. Od tego czasu minęło kilka miesięcy, a Beto wciąż nie zachwyca i tak na dobrą sprawę jeszcze nie do końca zaaklimatyzował się w Krakowie. Sam zainteresowany w styczniu zapowiadał, że wystarczą mu tylko trzy tygodnie by dojść do optymalnej formy, ale na zapowiedziach tylko się skończyło. Mimo, że Skorża w meczach sparingowych często korzystał z usług Brazylijczyka, to ten tak na prawdę nie pokazał nic dobrego. - Na chwilę obecną powiem szczerze, że Beto nie jest zawodnikiem takim, którego w ciemno wstawię do pierwszej jedenastki - stwierdził szkoleniowiec Białej Gwiazdy po pierwszym miesiącu pracy z nowym piłkarzem.

Wydawać by się mogło, że Beto pod nieobecność kontuzjowanego Pawła Brożka ma duże szanse, by w końcu zaistnieć w zespole mistrza Polski. Do niedzielnych derbów Krakowa miał na koncie tylko jeden występ od pierwszej minuty – w spotkaniu Remes Pucharu Polski z poznańskim Lechem. Wówczas po godzinie gry opuścił boisko i trzeba powiedzieć, że nie zebrał pochlebnych opinii. Nikt jednak nie spodziewał się, że już po 30. minutach derbowego pojedynku przy stanie 0:1 dla Cracovii Skorża zdecyduje się na pierwszą zmianę i Brazylijczyka zaprosi na ławkę rezerwowych. Wobec takiej postawy menedżera drużyny z Reymonta, trudno przypuszczać, by wiązał on większe nadzieje z czarnoskórym napastnikiem.

Beto mierzy 190 centymetrów i wydaje się, że w polskiej lidze jako piłkarz o świetnych warunkach fizycznych powinien sobie poradzić. Tymczasem Brożek to zupełnie inny typ napastnika i trzeba zauważyć, że Wisła właśnie takich jak on potrzebuje. Teraz najlepszy snajper wiślaków leczy kontuzję. Jeśli Skorża liczy, że uda się obronić tytuł mistrzowski, musi znaleźć dla "Brozia" odpowiedniego zastępcę. Przez większą część meczu z Cracovią świetnie funkcjonował wariant z trójką Małecki – Boguski – Ćwielong i głównie dzięki świetnej postawie tych trzech młodych zawodników Wisła strzeliła w drugiej połowie aż cztery bramki. Gdy Beto przebywał na boisku, właściwie ani raz nie zagroził bramce Marcina Cabaja. Szybko zakończył swój udział w derbach. - Beto nie grał źle, przetrzymywał piłki. Trener musiał coś zmienić, padło na Beto, ale jest to dobry zawodnik. W ostatnich meczach jak wchodził bardzo nam pomagał - bronił swojego kolegi z drużyny Patryk Małecki. Pytany jednak przez dziennikarzy, czy z Boguskim lepiej się współpracuje odpowiedział: - Tak, na pewno. Rafał jest reprezentantem Polski. Sam Skorża po niedzielnym pojedynku przyznał, że wariant z Brazylijczykiem w pierwszej linii kompletnie nie wypalił, a komplementował za to młodych napastników: - Spaliły na panewce moje plany, żeby Beto utrzymywał piłkę przy Tupalskim i Polczaku. Oni grali bardzo blisko i pewnie, z czym Beto nie mógł sobie poradzić.

Czy zawodnik rodem z kraju kawy w końcu odnajdzie się w Polsce? Jak sam mówił, ekstraklasa miała być tylko przystankiem do wielkiej piłkarskiej kariery, ale jak tak dalej pójdzie sezon 2008/09 będzie mógł spisać na straty.

Komentarze (0)